Rozjechany naród, czyli węgierski manifest artystyczny w Rzeszowie.

KATEGORIA: KULTURA / 29 sierpnia 2018

Fot. Josef Nadj

Trzeci dzień Międzynarodowego Festiwalu Sztuk TRANS/MISJE rozpoczął się w rzeszowskim BWA niesamowitą wystawą fotografii, których twórcą jest węgierski artysta Josef Nadj. W ten sposób jednocześnie zainaugurowano dzień węgierski tego festiwalu.

Autor prezentowanych fotografii nie mógł pojawić się na wernisażu, jednak jego sylwetkę przedstawił Peter Gemza – dyrektor Teatru w Debreczynie im. Mihaly Csokonaiego. Jest on reprezentantem Węgier na festiwalu, ale także wieloletnim przyjacielem Josefa Nadj.

- Zanim opowiem o wystawie, którą dzisiaj otwieramy, chciałbym Państwu naszkicować sposób myślenia autora, opowiedzieć o tym, jak przebiegał jego proces twórczy - rozpoczął swoją opowieść Peter Gemza. - Aby zrozumieć twórczość artysty, należy najpierw bliżej poznać jego charyzmatyczną postać i klimat, w jakim wzrastał.

Josef Nadj z pochodzenia jest Węgrem, choć urodził się w Serbii, gdzie na jej północnych terenach narodowość ta wciąż jest bardzo liczna. Przez całe swoje życie twórcze znajdował się na pograniczu sztuk – estetycznie i etnicznie. Swoją drogę zaczął jako artysta-plastyk choć kierowały nim impulsy z różnych dziedzin. Zajmował też się tańcem i teatrem, by po latach wrócić do swojej pierwotnej pasji – do sztuk plastycznych. Od tej pory wszystkie jego talenty przeplatają się wzajemnie.

Rozjechany naród

Na twórczość Josefa Nadjego ewidentnie wpłynęła także sytuacja Węgrów po ich dramatycznych dziejach w XX wieku. Po wielkich wojnach światowych naród ten co prawda odzyskał swoje samodzielne państwo, ale został mocno okrojony terytorialnie. Stracił zamieszkałe przez siebie ziemie na południu Słowacji, stracił od wieków związany z sobą Siedmiogród należący dziś do Rumunii, stracił także teren Wojwodiny odpadłej do Serbii właśnie. Nieco później w 1956 r. doszło do jeszcze większej tragedii. Sowieci krwawo stłumili tzw. powstanie węgierskie, będące dążeniem tego narodu do oswobodzenia się spod wschodniej dominacji. Te wszystkie wydarzenia spowodowały, że część Węgrów musiała szukać życia poza swoja Ojczyzną… Skąd my to wszystko znamy?

Cała ta świadomość musiała się odbić na wrażliwości twórców kultury, takich jak Josef Nadj. Dopiero po takiej analizie można zrozumieć i zaakceptować wystawę, którą węgierski artysta zaprezentował w Rzeszowie. Rozjechany naród – można by tak powiedzieć z patosem o Węgrach i takie właśnie przesłanie widoczne jest w prezentowanych, być może trochę makabrycznych pracach artysty.

Niektórych zaskoczy sposób tworzenia wystawianych fotografii, ale artysta przez długi czas zbierał z ulic rozpłaszczone, cienkie i zniszczone ciała żab, suszył je i z nich właśnie wykonywał swoje kompozycje. Zestawione samodzielnie bądź z innymi przedmiotami stały się tematem czarno-białych grafik. Węgier bardzo precyzyjnie komponował swoje eksponaty, imitując ruch sceniczny i teatralne choreografie. W dziecinnych latach autora takie wysuszone i spłaszczone ciała żab często stanowiły obiekt kolekcjonerski jego rówieśników. Teraz stały się elementem ekspresji artystycznej.

Wystawę będzie można oglądać do końca trwania festiwalu TRANS/MISJE, czyli 31 sierpnia, w Biurze Wystaw Artystycznych w Rzeszowie. Jest ona także wprowadzeniem do „Teatru Żab…” Nadjego, którego autorem jest pisarz, poeta i dramaturg, również pochodzący z Wojwodiny – Ottó Tolnai.

Kamila Szeliga, Szahin

Fot. Kamila Szeliga

Fot. Kamila Szeliga

Fot. Josef Nadj

Fot. Josef Nadj

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4