T. Ferenc wspiera prawe skrzydło rządzącej prawicy. W tle przyszłość Rzeszowa

KATEGORIA: POLITYKA / 27 maja 2020

Wiceminister Sprawiedliwości Marcin Warchoł.
Fot. Karol Woliński

Współpraca prezydenta Tadeusza Ferenca i ministra Marcina Warchoła widoczna jest od dawna. Obie strony mają z niej wymierne korzyści polityczne ale coraz bardziej rysuje się także bardziej długofalowy cel owej współpracy. Coraz łatwiej możemy zarysować prawdopodobny w najbliższych latach scenariusz zmiany władzy w rzeszowskim ratuszu.

Warchoł będąc posłem i wiceministrem sprawiedliwości popiera każdy pomysł Ferenca i jest w pewnym sensie jego głosem w sferach rządowych. Trzeba przyznać że dość skutecznym. Procedury przyłączania do miasta kolejnych wiosek, proces pozyskiwania Zamku Lubomirskich, przygotowania do budowy nowej siedziby Sądu Okręgowego, nawet ostatnio prace nad nową ustawą uznającą kolejki jednoszynowe za transport publiczny. Wszystko to jest w zainteresowaniu ministra Warchoła.

Tadeusz Ferenc od dawna i przy różnych okazjach krytykował rządy Prawa i Sprawiedliwości. Jednocześnie sprytnie zapewnił sobie wsparcie w tym rządzie. Cena wydaje się oczywista. Prezydent przy każdej okazji popiera medialnie ministra Warchoła i zdobywa mu popularność. W efekcie Warchoł – polityczny protegowany Zbigniewa Ziobry, nie tylko wygrał w okręgu rzeszowskim mandat posła, ale na przyszłość ułatwia mu to staranie się o prezydenturę Rzeszowa. Jeśli nawet Ferenc nie wskaże go wyborcom wprost jako swojego wymarzonego następcę, to dla większości mieszkańców staje się to czytelne. Można powiedzieć, że obecnie budowanej popularności nikt już Warchołowi nie odbierze. Widać to było choćby po tym, jak w zeszłym roku nie będąc praktycznie znany w Rzeszowie wyśrubował doskonały wynik wyborczy do parlamentu.

Wszyscy wspierają partię Zbigniewa Ziobry

Ciekawe jest jednak to, że Ferenc wspierając ministra Warchoła tym samym wspiera prawe skrzydło obozu prawicowego w Polsce. Zwłaszcza, gdy po głośnych, emancypacyjnych ruchach Jarosława Gowina sprzed miesiąca również środowisko Zbigniewa Ziobry – Solidarna Polska postanowiło walczyć o większe wpływy i większą instytucjonalizację swojej formacji. Ani Ziobro ani Gowin nie ukrywali przy tym, że w obozie zjednoczonej prawicy uważają się za przeciwległe bieguny. O ile Gowin lubi zerkać w kierunku środowisk liberalnych, to Ziobro chce uchodzić za bezkompromisowego antykomunistę.

Najważniejsza walka o zdobycie większych wpływów na prawicy rozegra się na etapie wyborów na prezydentów miast w 2023 r. W ilu samorządach każde ze środowisk będzie miało swoich liderów, takie wpływy w całym obozie uzyska. Przygotowania do tego trwają już teraz. Nic dziwnego, że Warchoł będąc prawą ręką Ziobry mocno postawił na współpracę z popularnym prezydentem Rzeszowa i najwyraźniej wybrał stolicę Podkarpacia na teren swojej politycznej ekspansji. I skutecznie zdobywa popularność wśród mieszkańców.

W rozdarciu są natomiast lewicowe środowiska dotąd popierające Ferenca i media o liberalnych sympatiach. No bo jakoś nie wypada atakować za to Ferenca, mimo iż działania ich pupila realnie wzmacniają prawe skrzydło prawicy. Tak czy inaczej Warchoł ma doskonałą prasę w Rzeszowie, nawet tą szczerze nieznoszącą jego środowiska.

Jakie rozdanie wokół Prawa i Sprawiedliwości?

A czy Warchoł ma szansę najpierw na zostanie silnym, niekwestionowanym kandydatem na prawicy, a potem na przejęcie fotela prezydenta miasta? Oczywiście. I to nie tylko ze względu na opisane postępujące zdobywanie popularności.

Z kręgów Prawa i Sprawiedliwości słychać co prawda, że żadne decyzje o przyszłym kandydacie obozu rządowego na urząd prezydenta Rzeszowa jeszcze nie zapadły, a największa partia prawicy zapewne będzie chciała wystawić swojego kandydata. Możemy sobie jednak bardzo łatwo wyobrazić sytuację, w której Warchoł zostanie kandydatem w rozdaniu koalicyjnym w Warszawie – w układzie pomiędzy PiS a Solidarną Polska. Nie znajduję wtedy powodów, dlaczego lokalne struktury Prawa i Sprawiedliwości nie miałyby poprzeć takiego kandydata.

Przeszkodą nie powinien być także Tadeusz Ferenc. Co prawda prezydent przyzwyczaił już nas do regularnego kandydowania i teoretycznie mógłby znowu wystartować w wyborach 2023 r. Jest to jednak chyba mało prawdopodobne. Pamiętajmy, że czas nieubłaganie płynie, a prezydent nie młodnieje. Wysiłek pracy też pewnie staje się coraz większy. Po obecnej kadencji bardziej prawdopodobne jest, że już nie wystartuje. Niektórzy sądzą nawet, że może zrezygnować z urzędu jeszcze w jej trakcie np. ogłaszając z ministrem Warchołem wspólny sukces w rozpoczęciu budowy Sądu Okręgowego i podpisując umowę o przejęciu Zamku Lubomirskich dla miasta. Piękny i wymarzony finał kariery prezydenckiej.

Najbardziej niezadowoleni z takiego obrotu sprawy byliby zapewne dotychczasowi koalicjanci Tadeusza Ferenca: Lewica i Platforma Obywatelska. Zostaliby sami na lodzie. Zresztą niektórzy zdołali już zauważyć, z jaką niechęcią traktują oni protegowanego Zbigniewa Ziobry. Zapewne mają w pamięci, jak prezydent Ferenc udzielając poparcia w kolejnych wyborach parlamentarnych w ostatniej chwili potrafił nie udzielić go swoim bliższym współpracownikom, po to tylko by postawić na silnego kandydata, nawet jeśli politycznie był mu bardziej odległy.

Na naszych oczach dojrzewa więc całkiem ciekawy układ dla przyszłości władzy w rzeszowskim ratuszu. Przez 3 i pół roku tej kadencji samorządu na pewno jeszcze dużo w Rzeszowie może się zdarzyć, ale aktywność ministra Warchoła przy prezydencie Ferencu sprawia nieodparte wrażenie, że realizuje ona jasno wytyczony cel: Rzeszów.

Szahin

#ZachowajmyBezpiecznyDystans podczas kontaktu z innymi

#dbajozdrowieinnych, tych którzy muszą pracować

#BadzmyRazemNaOdleglosc

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4