Kongres 590. Czy Polska jest gotowa aby zbudować samolot polskiej konstrukcji?

KATEGORIA: GOSPODARKA / 17 listopada 2018

Prezydent Andrzej Duda i marszałek Władysław Ortyl oglądają makietę samolotu M-28 na stoisku podkarpackim w czasie Kongresu 590 w Jasionce
Fot. M. Mielniczuk/Biuro Prasowe Urzędu Marszałkowskiego

Tematem jednego z piątkowych paneli dyskusyjnych w ramach odbywającego się w Jasionce, zakończonego już Kongresu 590 było pytanie „Czy Polska jest gotowa aby zbudować samolot polskiej konstrukcji?”. W dyskusji brał udział marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl. To na Podkarpaciu skupia się 90 proc. przemysłu lotniczego w Polsce, tutaj funkcjonuje Dolina Lotnicza i zaplecze naukowe w postaci Politechniki Rzeszowskiej.

Przemysł lotniczy rozwinął się w Polsce w latach 20-lecia międzywojennego i znalazł się wówczas w światowej czołówce. Po II wojnie światowej funkcjonował w ramach bloku wschodniego i został ściśle powiązany z sowieckim przemysłem lotniczym, co oznaczało m.in. produkcję samolotów konstrukcji ZSRS na podstawie licencji. Mimo tego w PRL udało się samodzielnie opracowywać i wdrażać własne konstrukcje lotnicze. W latach 90. polski przemysł lotniczy znalazł na zakręcie. W zasadzie od tego czasu nie powstały żadne nowe konstrukcje, które weszłyby do produkcji seryjnej. Główne zakłady przemysłu lotniczego zostały sprywatyzowane z udziałem kapitału zagranicznego. Nowi właściciele – zachodnie koncerny - niekoniecznie są zainteresowane rozwojem istniejących czy powstawaniem nowych samolotów. Przemysł koncentruje się raczej na produkcji komponentów i podzespołów. I choć, jak mówił marszałek Władysław Ortyl, w praktycznie każdym samolocie na świecie jest jakiś element wytwarzany na Podkarpaciu, rola jedynie poddostawcy nie może nas zadowolić. Czy obecnie jest więc szansa, by ponownie budować samoloty polskiej konstrukcji?

Fot. Paweł Bialic

Głosy dyskutantów w odpowiedzi na to pytane były podzielone.

- Musimy mieć produkt finalny. Naszą ambicją powinno być zbudowanie polskiej konstrukcji - powiedział marszałek Władysław Ortyl, który sam pracował w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Sprzętu Komunikacyjnego w Mielcu. Jego zdaniem należy stworzyć model pracy i dojście do takiej konstrukcji. Ortyl przypomniał, że ostatnim dużym projektem polskiego przemysłu była Iryda. Od tego czasu jednak żadna poważna polska konstrukcja nie powstała. Marszałek przypomniał też jak w przeszłości dwa biura konstrukcyjne - na Okęciu i w Mielcu opracowały oddzielnie dwa samoloty szkolno-treningowe Orlika i Iskierkę. Do produkcji dla wojska wybrano tę pierwszą konstrukcję. Jednak praca konstruktorów nad nowymi samolotami przynosiła owoce, chociażby w postaci gromadzenia cennego doświadczenia zespołów konstrukcyjnych.

Marszałek Władysław Ortyl
Fot. Paweł Bialic

Według Artura Wojtasa, członka zarządu PZL w Mielcu zdolność opracowania własnej konstrukcji Polska utraciła w latach 90. Wojtas również potwierdził, że ostatnim dużym programem polskiego przemysłu lotniczego był projekt samolotu Iryda, który skończył się niestety fiaskiem.

- Po upadku tego programu cała rzesza konstruktorów, którzy przy nim pracowali znalazła pracę gdzie indziej. Dużo ludzi wyjechało z Polski - stwierdził Wojtas. Dziś, jego zdaniem, przy opracowywaniu nowej konstrukcji konieczna byłaby współpraca przemysłu, instytutów badawczych, uczelni, znalezienie źródła finansowania, ale przede wszystkim ustalenie na jaką potrzebę rynkową miałby odpowiedzieć nowy samolot.

Artur Wojtas, członek zarządu PZL Mielec
Fot. Paweł Bialic

- Na dzień dzisiejszy nie ma w Polsce biura konstrukcyjnego do zaprojektowania samolotu, który będzie konkurencyjny na rynku światowym - powiedział z kolei Paweł Stężycki, dyrektor Instytutu Lotnictwa w Warszawie. Stąd konieczność w pierwszym rzędzie odtworzenia biura konstrukcyjnego. W jego ocenie należy też jednak zacząć od rzetelnie przeprowadzonej analizy rynku i analizy SWOT odpowiadającej na pytanie jakie są realne możliwości Polski w tej dziedzinie.

Samolot PZL M-28
Fot. PZL Mielec

Według dyskutantów pierwszym krokiem mogłaby być dalsza modernizacja i rozwój już istniejącej konstrukcji, a taką jest produkowany nadal w PZL Mielec samolot M-28.

Zdaniem prof. Józefa Grzybowskiego z Politechniki Rzeszowskiej, który przypomniał, że nie jest to oryginalna polska konstrukcja, ale pierwotnie był to licencyjny An-28, samolot ten ma ciągle duży potencjał rozwoju.

- Na początku samolot ten dysponował resursem 2500 godzin, a teraz jest to 25000 godzin – powiedział Grzybowski, dodając, że wkład polskich konstruktorów w modernizację maszyny jest ogromny: zmieniono napęd, awionikę, dokonano modyfikacji płatowca. M-28 nie ma za wielu konkurentów na świecie i wciąż może być na niego zapotrzebowanie zwłaszcza w Afryce i Azji. To co można w nim zmienić to m.in. wprowadzić nowe, polskie wyposażenie, ponieważ wciąż w tej konstrukcji znajdują się elementy pochodzenia wschodniego.

Prof. Józef Grzybowski z Politechniki Rzeszowskiej
Fot. Paweł Bialic

Dla prezesa Polskiej Grupy Zbrojeniowej Witolda Słowika szansą na rozwój polskiej konstrukcji jest Strategia na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju i program „Żwirko i Wigura”, choć adresowany dla branży dronowej. W skład PGZ wchodzą zakłady lotnicze, ale zajmujące się bardziej remontami i obsługą statków powietrznych niż produkcją i konstrukcją.

- Planujemy rozwój w zakresie kompetencji w tej dziedzinie - zapowiedział Słowik, przypominając, że PGZ prowadzi rozmowy na temat przejęcia zakładów w Rzeszowie. Chodzi o część dawnej WSK „PZL – Rzeszów”, czyli obecnie Pratt&Whitney Rzeszów zajmującą się produkcją i obsługą napędów lotniczych polskiej konstrukcji (m.in. do śmigłowców Sokół). Zakład Napędów Lotniczych miałby zostać wydzielony z należącej obecnie do amerykańskiej korporacji firmy i wejść w struktury PGZ.

Pewną odpowiedzią na główne pytanie panelu jest podpisany w maju list intencyjny między Instytutem Lotnictwa, Polską Grupą Zbrojeniową oraz Agencją Rozwoju Przemysłu w sprawie innowacyjnego wielozadaniowego samolotu turbośmigłowego nowej generacji ILX-34.

- Na razie ten program jest w fazie planów, ale pierwszy krok został wykonany - powiedział Witold Słowik.

Witold Słowik, prezes Polskiej Grupy Zbrojenowej
Fot. Paweł Bialic

Według Jerzego Kwiecińskiego, ministra inwestycji i rozwoju, opracowanie nowych konstrukcji lotniczych to jeden z najważniejszych tematów, zwłaszcza, że branża lotnicza obok motoryzacyjnej należy do najbardziej innowacyjnych.

- Niestety nie mamy firm z czysto polskim kapitałem, które tworzyłyby produkty klasy światowej - zauważył Kwieciński. Zdaniem ministra polska gospodarka po I wojnie światowej była bardziej zniszczona niż po II wojnie światowej, a mimo to udało się od podstaw zbudować nowoczesny przemysł lotniczy, wytwarzający konstrukcje na światowym poziomie. Dlatego także dzisiaj powinno to być ambicją Polski.

- Nie powinniśmy stać z boku. Musimy szukać własnych rozwiązań - powiedział minister Kwieciński. - Nie uda się to jednak bez umiędzynarodowienia - zaznaczył.

Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju
Fot. Paweł Bialic

Artur Wojtas z PZL Mielec zauważył, że konieczne byłoby zdefiniowanie podmiotu, który byłby odpowiedzialny za takie zadanie. Koszt opracowania prototypu samolotu to jego zdaniem 400 mln dolarów. Aby te pieniądze się zwróciły konieczne byłoby sprzedanie na rynku 200-250 samolotów seryjnych. A to oczywiście przekracza zapotrzebowanie ze strony samej Polski. Stąd konieczna byłaby współpraca międzynarodowa.

Zdaniem uczestników takim obszarem współpracy mogłaby być Grupa Wyszehradzka i obszar Trójmorza. Ponadto, jak zauważono, dziś nie ma praktycznie państw, które całkowicie samodzielnie wytwarzałyby samoloty.

Witold Słowik dodał, że polski przemysł lotniczy powinien też skorzystać na modernizacji polskiej armii, ale to wymaga opracowania konkretnego planu jej modernizacji. Prezes PGZ przypomniał też, że na Podkarpaciu w ciągu 80 lat powstało 17 tys. samolotów, co świadczy o jego możliwościach. Duży potencjał jakim dysponuje region, w tym 160 podmiotów działających w branży lotniczej w połączeniu z potencjałem PGZ i Polskiego Funduszu Rozwoju stanowią doskonałą bazę, która może posłużyć do realizacji takiego ambitnego projektu.

- My będziemy to wspierać, lobbować, konieczne są też jednak decyzje polityczne - ocenił marszałek Ortyl.

Piątkową dyskusję poprzedził w czwartek inny panel, podczas którego dyskutowano z kolei na temat programów pozyskania nowych samolotów i śmigłowców dla polskich sił zbrojnych. Jego uczestnicy zastanawiali się na ile możliwe jest wykorzystanie tych zakupów do budowy zdolności przemysłu lotniczego w Polsce. Dotychczasowe doświadczenia (w tym m.in. zakup samolotów F-16) nie napawają optymizmem w zakresie możliwości absorpcji przez polski przemysł lotniczy kompetencji przemysłowych w ramach offsetu. Tymczasem przykłady takich krajów jak Turcja czy Korea Południowa pokazują, że wykorzystały one swoje programy zakupów samolotów F-16 do budowy własnego przemysłu lotniczego.

Zdaniem uczestników czwartkowego panelu, w tym rzeszowskiego posła Wojciecha Buczaka, wiceprzewodniczącego sejmowej komisji obrony, konieczne jest wykorzystanie programu modernizacji polskiej armii do wzmocnienia przemysłu lotniczego. Przeniesienie do naszego kraju montażu czy produkcji istotnych części kupowanych statków powietrznych będzie jednak możliwe tylko przy zakupie większej liczby samolotów, być może nawet rozłożonych na wiele lat. Ponieważ Polska sama nie jest w stanie zbudować samolotów bojowych, zakupy te muszą zostać dokonane za granicą. Rolą rządzących jest wynegocjowanie takich warunków ich zakupu, które przy okazji pomogą budować własny potencjał polskiego przemysłu lotniczego.

Piotr Sokołowski

Uczestnicy piątkowego panelu. Od lewej: Artur Wojtas z PZL Mielec; Paweł Stężycki, dyrektor Instytutu Lotnictwa i prof. Józef Grzybowski z Politechniki Rzeszowskiej
Fot. Paweł Bialic

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4