Ferenc nie zdeklarował się. Jak płochliwa panna - „i chciałabym i boję się”

KATEGORIA: POLITYKA / 12 sierpnia 2019

Na zdjęciu: poseł Zdzisław Gawlik (PO) i Tadeusz Ferenc prezydent Rzeszowa.
Fot. Karol Woliński

W co gra prezydent Tadeusz Ferenc? To pytanie, nasuwa się po nieoficjalnych doniesieniach, że mimo podjętej wcześniej i ogłoszonej decyzji o kandydowaniu do sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej, prezydent Rzeszowa wycofuje swoją kandydaturę? Wszyscy oczekiwali na komentarz samego zainteresowanego, no i zdecydował się on na taki dzisiaj, czyli 12 sierpnia. Prezydent Ferenc wraz z szefem PO na Podkarpaciu, posłem Zdzisławem Gawlikiem spotkali się z dziennikarzami, żeby ogłosić – no właśnie, co? Bo właściwie na konferencji nie padła żadna konkretna deklaracja ze strony Tadeusza Ferenca. Również towarzyszący mu reprezentant PO nie wspomniał o niczym, co można by było odebrać jako konkret w tej sytuacji.

Jest to o tyle kuriozalna sytuacja, że zwykle stanowczy w swoich decyzjach prezydent teraz zwodzi i jest „za” a nawet „przeciw”. Mówi, że wstępnie ulega namowom swoich zwolenników do niekandydowania, by zaraz dodać, iż w kwestii tej poddaje się decyzji władz Platformy Obywatelskiej. To ciekawe, bo takie zachowanie pasuje bardziej do tej przysłowiowej niezdecydowanej panny, która „i chciałaby i boi się”.

Decyzja Tadeusza Ferenca o kandydowaniu nie zaskoczyła

Dwa tygodnie temu 30 lipca, prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc razem z liderami PO zdecydowanie zadeklarował swój udział w wyborach do Sejmu RP, jako „jedynka” z podkarpackiej listy Koalicji Obywatelskiej. Dla wielu osób obserwujących scenę polityczną nie było to zaskoczenie, bo o takiej ewentualności już od prawie roku pisał choćby nasz portal. Jednak taka deklaracja prezydenta z całą pewnością zaskoczyła wielu mieszkańców Rzeszowa. Niektórzy poczuli się oszukani, że najpierw Ferenc przyjął wybór na włodarza miasta, a zaraz potem chce zostać posłem.

Przypomnijmy, że nie pierwszy raz Tadeusz Ferenc będąc prezydentem Rzeszowa ma chętkę na udział w życiu politycznym Stolicy. Dwukrotne kandydował do Senatu i za każdym razem skończyło się to dla niego porażką. Tym razem gra idzie o bycie posłem, a start z pierwszego miejsca praktycznie gwarantuje wygraną. Po wielu latach jego urzędowania w Rzeszowie oznaczałoby to duże zmiany w mieście.

Zwolennicy Ferenca protestują

No właśnie, duże i co ważniejsze, niewiadome zmiany. Zapleczu prezydenta, temu bliższemu politycznemu i temu dalszemu – powiedzmy: gospodarczemu – nie za bardzo się to podoba. Po drugie start Ferenca z listy PO odbiera w wyborach tysiące tradycyjnie lewicowych głosów liście SLD i kieruje je na listę PO. Nic dziwnego, że różne osoby w Rzeszowie zaczęły myśleć, jak tu zatrzymać Ferenca w fotelu.

No i najlepszy sposób, to powołać się na wolę mieszkańców, którzy nie chcą „oddać Ferenca do Warszawy”. Taka była wymowa niektórych transparentów, które kilkudziesięciu rzeszowian, wśród nich wiele znanych politycznie twarzy z zaplecza prezydenta, prezentowało dziś przed rzeszowskim biurem Platformy Obywatelskiej.

„Demonstrujący mieszkańcy i działacze z miasta”.
Fot. Paweł Bialic

W minionym tygodniu gabinet prezydenta Rzeszowa zaczęły nawiedzać „pielgrzymi” różnych instytucji miejskich, spółdzielni mieszkaniowych itp. w sprawie „nakłonienia” go do rezygnacji z udziału w wyborach. W miniony weekend puszczono nawet w mediach informację, może kaczkę dziennikarską (?), że pod wypływem „nacisków” prezydent Ferenc wycofuje się z kandydowania do Sejmu.

Decyzja jest na TAK i na NIE

Ale decyzji właściwie nie ma. Prezydent Ferenc na zwołanej dziś konferencji prasowej zdeklarował, że tak naprawdę nic nie deklaruje. Jedynie wstępnie decyduje się na poddanie woli mieszkańców.

– Biorąc pod uwagę tak dużo protestów, co do mojej decyzji, a zwykle staram się słuchać ludzi, wstępnie uległem ich namowom – powiedział prezydent Ferenc.

Kluczowe jednak w jego stanowisku jest słowo wstępnie, ponieważ mówiąc o rezygnacji natychmiast dodał, że oficjalna decyzja w tej sprawie zostanie przedstawiona w piątek po rozmowach z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej Grzegorzem Schetyną, który ma pojawić się w Rzeszowie.

Towarzyszący Ferencowi poseł Gawlik, także nie był skory do konkretnych deklaracji i mimo słów Tadeusza Ferenca o wstępnym wycofaniu się z udziału w wyborach powiedział, że prezydent Rzeszowa wciąż jest „jedynką” Koalicji Obywatelskiej.

– Może się jeszcze w tej kwestii wiele zdarzyć. Na dzisiaj Tadeusz Ferenc jest na naszej liście, a decyzje co do ostatecznego jej kształtu zapadają na poziomie zarządu krajowego – mówił poseł Zdzisław Gawlik, który obecnie zajmuje drugie miejsce na liście wyborczej KO do Sejmu RP.

Można to zatem rozumieć tak, że za swoją decyzję o kandydowaniu na posła z list Koalicji Obywatelskiej odpowiada Ferenc, ale już za rezygnacją z kandydowania odpowiada kierownictwo PO. Rozumie ktoś coś z tego? Bo szczerze mówiąc już się pogubiliśmy w tych politycznych słowach na niby. Trzeba też przyznać, że dla mieszkańców miasta te niejasne komunikaty, nie najlepiej świadczą o postawie menadżera miasta.

A może tak naprawdę chodzi tylko o to, by przed wyborami coś wytargować od Platformy Obywatelskiej? Tylko co? Poza medialnym zamieszaniem PO raczej nic nie może dziś zaoferować. Oglądamy zatem dalej przedstawienie.

Barbara Kędzierska

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4