O krok od zburzenia willi Kotowicza. Zabytek ocaliła interwencja konserwatora

KATEGORIA: MIESZKAŃCY / 25 sierpnia 2020

Zabytkowa willa Kotowicza znajduje się obecnie w fatalnym stanie
Fot. Paweł Bialic

Niewiele brakowało, a ekipa wyburzeniowa przystąpiłaby we wtorek 25 sierpnia do rozbiórki willi Kotowicza przy ul. Dekerta 4 w Rzeszowie. O tym, że obiekt może spotkać coś złego od rana alarmowali mieszkańcy na portalach społecznościowych. W informacje o możliwym zburzeniu zabytku nie od razu jednak uwierzono. Na początku potraktowano je jako fejk.

Z naszych informacji wynika, że jeden z mieszkańców zaniepokojony internetowymi doniesieniami udał się na miejsce gdzie faktycznie pracownicy ekipy jaka pojawiła się na posesji zdążyli już rozebrać dwa przęsła ogrodzenia od strony ul. PCK, a także wyciąć dwa drzewa i rozpocząć wycinkę krzewów. Te przygotowania miały umożliwić wjazd na posesję ciężkiego sprzętu niezbędnego do prowadzenia robót rozbiórkowych.

W tej sytuacji wspomniany mieszkaniec zaalarmował Bartosza Podubnego, zastępcę wojewódzkiego konserwatora zabytków, który szybko przybył na miejsce. Było to około godz. 10.

Konserwator poinformował ekipę, że budynek i jego otoczenie znajdują się pod opieką konserwatorską i prowadzenie jakichkolwiek działań związanych z wycinką drzew, demontażem ogrodzenia, a tym bardziej rozbiórką zabytkowej willi są niedopuszczalne i wymagają pozwolenia, które nie zostało wydane. W tej sytuacji ekipa działająca na zlecenie właściciela budynku wycofała się z kontynuowania prac.

- Mężczyzna kierujący pracami przedstawił umowę, według której był zobowiązany do rozbiórki zabytkowej willi w terminie do 28 sierpnia. Został poinformowany, że prace prowadzone są nielegalnie i zagrożone karą finansową. Zaprzestał prac i odjechał z miejsca zdarzenia - wyjaśnia Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków.

Wykonawca miał zasłaniać się ustawą „covidową”, czyli specustawą dotyczącą przeciwdziałania epidemii COVID-19. Jej przepisy stanowią, że w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 m.in. do budowy, przebudowy, remontu, utrzymania i rozbiórki, a także do zmiany sposobu użytkowania obiektów budowlanych nie stosuje się m.in. prawa budowlanego oraz ustawy o ochronie zabytków.

To czy rzeczywiście na mocy ustawy „covidowej” można skorzystać z wyłączenia stosowania prawa budowlanego oraz ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, jest jednak kwestią interpretacji pojęcia „inwestycji prowadzonej w związku z przeciwdziałaniem COVID-19”. Według konserwatora ustawa nie ma zastosowania do przypadku willi Kotowicza.

W związku z naruszeniem ustawy o ochronie zabytków Podubny złożył zawiadomienie o przestępstwie na policję, która miała także dokonać oględzin posesji. Za prowadzenie prac przy zabytku bez pozwolenia konserwatora grozi kara nawet do 500 tys. zł.

- Urząd wydał decyzję wstrzymującą prace i będzie prowadził dalsze postępowanie w tej sprawie. W Komendzie Miejskiej Policji w Rzeszowie złożone zostało także zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, zgodnie z artykułem 108 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami - relacjonuje WUOZ.

Fragment rozebranego ogrodzenia
Fot. Paweł Bialic

Fot. Paweł Bialic

Wycięte drzewa
Fot. Paweł Bialic

Co będzie dalej z zabytkową willą?

Przypomnijmy, że od kilku lat niezabezpieczony obiekt kompletnie niszczeje. Drzwi willi stoją otworem, w budynku koczują bezdomni i wandale. Willę udało się już raz ocalić kilka lat temu przed wyburzeniem, gdy jej obecni właściciele chcieli w tym miejscu wybudować apartamentowiec. Pospolite ruszenie mieszkańców Rzeszowa i różnych środowisk wymusiło na ówczesnej konserwator zabytków podjęcie działań zmierzających do wpisania obiektu do rejestru zabytków.

To się wówczas udało. Nie udało się jednak ocalić willi przed postępującą dewastacją, tak samo jak nie udało się przekonać władz Rzeszowa do podjęcia konkretnych działań i zaproponowania odkupienia zabytku przez miasto np. na cele kulturalne. W tej sytuacji właściciele najwyraźniej chcieli wykorzystać okazję i rozwiązać problem w najbardziej drastyczny sposób.

- Mieszkańcom Rzeszowa dziękujemy za czujność, a pomimo zaistniałej sytuacji liczymy na współpracę z właścicielem willi, celem uratowania tego ważnego dla miasta zabytku - deklarują tymczasem przedstawiciele Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Przypomnijmy, że niewielką willę przy ul. Dekerta (obok pałacyku Lubomirskich) zbudował w 1928 r. dla siebie Jan Stefan Kotowicz. Pułkownik Kotowicz pochodził z Rzeszowa, gdzie się uczył i zdał maturę. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. już w stopniu oficera współtworzył Wojskie Polskie i stacjonował kolejno: w Rzeszowie, na Wileńszczyźnie i na Pomorzu. W czasie okupacji przedostał się do Warszawy, gdzie służył przy Komendzie Głównej AK. Oddelegowano go do 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, której był ostatnim dowódcą. Dywizja została rozbrojona na Lubelszczyźnie po wejściu tam Armii Czerwonej w 1944 r., a żołnierzy poddano represjom. Pułkownika Kotowicza aresztowano, później skazano na więzienie i na powolne zapomnienie przez rodaków. Zmarł w Rzeszowie w 1963 r. W 2001 r. na ścianie willi zawisła upamiętniająca go tablica.

Red.

Niezabezpieczony budynek ulega ciągłej dewastacji
Fot. Paweł Bialic

Fot. Paweł Bialic

Fot. Paweł Bialic

Fot. Paweł Bialic

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4