Pieszo-rowerowe estakady nad plantami? Miasto chce tak zdominować zabudowę

KATEGORIA: INWESTYCJE / 12 lipca 2021

Tak miejscy urzędnicy wyobrażają sobie przebieg napowietrznych estakad spacerowych nad oboma brzegami Wisłoka.
Grafika CzytajRzeszow.pl

W ekspresowym tempie powstaje projekt miejscowego planu zagospodarowani przestrzennego (MPZP) dla terenów nad Wisłokiem pomiędzy zaporą a Mostem Zamkowym. W zamyśle jego pomysłodawców (wnioskodawcami byli radni i prezydent Marek Bajdak) było zaplanowanie zielonych bulwarów wypoczynkowych bezpośrednio nad rzeką i jednocześnie określenie parametrów zabudowy, która przewidywana jest przez inwestorów przy ul. Podwisłocze. Miejscy planiści z Biura Rozwoju Miasta Rzeszowa mają natomiast wizję znacznie szerszą, może nawet futurystyczną, która może zaskoczyć wielu rzeszowian… i inwestorów.

Planty nie będą już takie jak dotąd?

Jednym z głównych celów będącego obecnie na ukończeniu planu miejscowego jest wybudowanie potężnych estakad prowadzących z jednego brzegu Wisłoka na drugi, z których przechodnie i rowerzyści mieliby podziwiać z wysokości zieleń nad rzeką, a także wydarzenia rozgrywające się wokół sceny na obecnych plantach. Z przygotowywanego roboczego rysunku planu wynika, że estakady miałyby zaczynać się na osiedlu Nowe Miasto, przy ul. Podwisłocze, biec ponad obniżeniem terenu ku rzece, przechodzić nad Wisłokiem i z drugiej strony rzeki sięgać w głąb plant przy ul. Bulwarowej, w okolicach Szkoły Podstawowej nr 17. To musiałby być wielki pomost z kilkoma odgałęzieniami długości łącznej około 1 kilometra.

Dla poczucia rozmachu projektu warto przypomnieć, że długość Mostu Mazowieckiego na Staromieściu wynosi około 500 m, a cała „okrągła kładka” nad al. Piłsudskiego wraz z pomostami ma około 200 m. Szerokość planowanych nad plantami estakad nie będzie co prawda w rozmiarze wielkich mostów, jednak chcąc na nich pomieścić dwukierunkowe ścieżki rowerowe oraz chodnik, należy się spodziewać konstrukcji o szerokości około 6 m.

Dowiedzieliśmy się, że projekt planu miejscowego zawierającego te rozwiązania jest na bardzo zaawansowanym etapie. Najprawdopodobniej już w sierpniu będzie wyłożony do publicznego wglądu z możliwością składania uwag przez mieszkańców. Kierownictwo Biura Rozwoju Miasta Rzeszowa przewidziało skierowanie planu na Radę Miasta Rzeszowa celem uchwalenia we wrześniu tego roku. Dyskutowane są jeszcze szczegółowe zapisy dotyczące trasy przebiegu estakad, które mogą ulec pewnej korekcie. Nie przewiduje się natomiast w obszarze przy ulicy Podwisłocze żadnej zabudowy, a jedynie zieleń.

Dyrektor Biura wprost miała przyznać, że takie właśnie rozwiązania planu i takie ekspresowe tempo jego przygotowania mają na celu niedopuszczenie do wydania nowych pozwoleń na budowę wzdłuż ulicy Podwisłocze i w praktyce zachowanie obecnego stanu budownictwa w tym terenie.

Środowisko architektów podzielone

Jak się jednak dowiedzieliśmy, koncepcja takiego zagospodarowania terenów wzdłuż brzegów Wisłoka – aż po ulicę Podwisłocze, wzbudza kontrowersje nawet w samym środowisku architektów.

– Na projektowanie przestrzeni miejskiej nigdy nie powinno się patrzeć jednostronnie. Zapewnienie w poszczególnych dzielnicach odpowiednio intensywnej zieleni, a w szczególności wzdłuż rekreacyjnych brzegów Wisłoka, jest tak samo ważne, jak wypełnienie śródmieścia odpowiednią zabudową – mówi nam architekt Robert Szular zajmujący się koncepcją zagospodarowania terenów inwestycyjnych wzdłuż ul. Podwisłocze. – Tworzenie miasta to zawsze w pierwszej kolejności budownictwo. Tymczasem w zaproponowanym przez miejskich urbanistów projekcie olbrzymiego planu jakby o tym zapomniano. Zachęcałbym do szerszej dyskusji, jakie powinno być zagospodarowanie przestrzeni planu w części sąsiadującej z ulicą Podwisłocze, aby powstała tu zabudowa śródmiejska, gdzie oczywiście obok, od strony rzeki będą się rozpościerały szerokie bulwary wypoczynkowe.

Co ciekawe, z takim sposobem myślenia korespondują opinie osób, które od lat zaangażowane są w zabezpieczenie przed zabudową i w przeznaczenie na rekreację terenów zielonych nad Wisłokiem. W czasie dyskusji o terenach nadbrzeżnych podczas ostatniej sesji rady miasta radny i architekt Robert Kultys zwracał uwagę, że kształt, jaki w ostatnich tygodniach przybiera procedura przygotowania planu dla tych terenów, w jego opinii nie prowadzi do powstania ładu przestrzennego w tym obszarze, który musi brać pod uwagę jakieś formy budownictwa, a jedynie do „zamrożenia” obecnego, chaotycznego stanu zagospodarowania.

Rzeczywiście, cały wysiłek planistyczny może skończyć się dosłownie niczym, czyli zamrożeniem tego, co jest. Łatwo jest bowiem narysować w planie miejscowym wielkie estakady i snuć wizje o podniesieniu ruchu rowerowego i pieszego na wysokość paru pięter ponad tereny zielone. Papier na pewno to przyjmie.

Mniej realne jest natomiast zapłacenie przez miasto odszkodowań (w związku z uchwaleniem planu na zieleń) wszystkim właścicielom za ich tereny, a potem jeszcze znalezienie kolejnych pieniędzy w budżecie miasta na wybudowanie estakad. Przypomnijmy, że znacznie mniejsza „okrągła kładka” kosztowała budżet miasta 12,5 miliona złotych. Można się oczywiście uprzeć i wybudować całość wizjonerskich estakad nad plantami, ale czy tego właśnie potrzebują mieszkańcy i klimat przestrzeni nad Wisłokiem?

Red.

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4