Klątwa nad rzeszowskimi parkami. Czy rada miasta anuluje kolejny z nich?

KATEGORIA: INWESTYCJE / 19 maja 2019

W ubiegłym tygodniu odbyło się na Politechnice Rzeszowskiej szeroko nagłaśniane spotkanie (organizowane przez Gazetę Wyborczą) o rekreacyjnych możliwościach, jakie dają tereny wokół rzeszowskiego zalewu – wciąż mało wykorzystane. Swoimi doświadczeniami w wykorzystaniu terenów zielonych podzielili się m.in. włodarze Olsztyna i Starego Sącza. Rzeszowski ratusz w dyskusji reprezentował wiceprezydent Marek Ustrobiński, kandydujący do Parlamentu Europejskiego.

O tym, jak debata na temat zieleni w Rzeszowie ważna jest dla właściwego rozwoju miasta świadczy zarówno stan wielu terenów zielonych w Rzeszowie, jak i głosy mieszkańców miasta nie mogących się pogodzić z chaotycznym wdzieraniem się budownictwa w te tereny.

Ale właśnie dochodzą do tego nowe zagrożenia dla przyszłości zieleni w Rzeszowie.

Na najbliższą sesję rady miasta prezydent Rzeszowa skierował projekt uchwały o przerwaniu i zakończeniu prac nad planem miejscowym, która to decyzja de facto anuluje możliwość powstania planowanego parku w północnej części Rzeszowa. Powodem jest atrakcyjność tych terenów dla budownictwa mieszkaniowego i wydanie wielu decyzji skutkujących budową domów w tym terenie. A jeszcze 9 lat temu w roku 2010, sam prezydent skierował do rady miasta wniosek o przygotowanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który w głównej mierze miał posłużyć stworzeniu parku osiedlowego na północ od osiedla Staromieście.

Park miał powstać równolegle do zbudowanej właśnie ulicy Krogulskiego. Miał mieć podłużny przebieg, ponad 1,2 kilometra długości i miał łączyć trakty piesze przy ulicach Warszawskiej i Lubelskiej (patrz mapa). Znaczenie tego parku urbaniści przewidzieli już wiele lat temu, dlatego właśnie znajdował się w planach miasta. Po przewidywanym zabudowaniu terenów w północnej części Rzeszowa (już powstają tu osiedla: Staromieście-Ogrody, Hiszpańskie Ogrody, Bella Dolina Developresu, a przewidziane są także następne osiedla), park równoległy do ul. Krogulskiego byłby głównym miejscem rekreacji tysięcy mieszkańców tych osiedli. Stanowiłby także nieodzowny pas zieleni służący przewietrzaniu tej części miasta i zapobieganiu powstawania w okresie letnim tzw. wysp ciepła.

Obecnie wymienione funkcje prowizorycznie spełniają na pół dzikie łąki na północ od Staromieścia. Wszystko jednak zmieni się w najbliższych latach. Już teraz widać dynamiczny ruch inwestycyjny na tych łąkach, a wybudowanie w tym roku ważnej ulicy Krogulskiego jeszcze bardziej przyspieszy inwestycje budowlane. Łąki wcześniej czy później zostaną zainwestowane, a brak odpowiedniej ilości zieleni rekreacyjnej i przewietrzającej miasto dopiero wtedy da o sobie znać.

Wygląda więc na to, że jest to kolejny przykład rezygnowania władz miasta Rzeszowa z jakże potrzebnych inwestycji w dobrze zaplanowaną zieleń publiczną.

Podobnie było na wzgórzach Zalesia. Według obietnic prezydenta Ferenca miał tam powstać wspaniały park i mini-zoo. Pomysł upadł, gdy tylko ze swoimi pomysłami zgłosili się deweloperzy. Oni chcieli postawić na tych zalesionych wzgórzach 17-pietrowe wieżowce. Prezydent zachwycił się wizją wieżowców dominujących ze wzgórz nad miastem, a realizacja parku poszła w zapomnienie.

Innymi terenami rekreacyjnymi – wzdłuż rzeszowskiego Zalewu władze miasta interesują się od dawna. Cóż z tego, gdy równocześnie te same władze wydają pozwolenia budowlane, które powodują że zabudowa mieszkaniowa wdziera się w te tereny i zaburza ich rekreacyjny charakter.

Innym miejscem, które aż prosi się o zagospodarowanie do celów rekreacyjnych jest Kopiec Konfederatów i jego otoczenie na osiedlu Pobitno. Wniosek o uchwalenie planu miejscowego dla tego terenu i o wykup tych terenów przez miasto od wielu lat postulował ówczesny przewodniczący komisji gospodarki przestrzennej, radny Robert Kultys. Plan wciąż nie jest przygotowany a teren jest w opłakanym stanie.

Wygląda to tak, jakby nad przyszłością ważnych terenów zielonych w Rzeszowie ciążyła jakaś klątwa. Niewiele więcej szczęścia mają także istniejące do tej pory parki wypoczynkowe.

Miasto bardzo długo nie mogło się zdecydować, aby zrewitalizować park przy ul. Rycerskiej. Gdy już się na to zdecydowało w zeszłym roku, to remont trzeba było teraz wstrzymać, bo o zwrot części terenów parku zwrócili się byli właściciele.

Najbardziej zaawansowane są prace nad przywróceniem świetności najstarszemu zabytkowemu Parkowi Solidarności przy ul. Dąbrowskiego. Ale i tu kompleksową rewitalizację strasznie zaniedbanego parku trzeba było na razie odłożyć, bo mimo przeznaczonych przez miasto pieniędzy i rozstrzygnięcia przetargu, wykonawca ostatecznie nie podjął się wykonania przewidzianych prac za deklarowaną kwotę.

Uratował się natomiast i dość przyzwoicie prezentuje się Park Sybiraków na osiedlu Andersa. Choć trzeba przyznać, że i na niego były zakusy. Kilka lat temu władze miasta zaproponowały, aby w tej cichej osiedlowej zieleni wybudować… aquapark. Cale szczęście opór mieszkańców uratował to wspaniale miejsce wypoczynku.

Przyznacie Państwo, że można mieć mieszane uczucia, gdy analizuje się te wszystkie sytuacje z terenami zielonymi w Rzeszowie.

Red.

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4