Finisz kampanii w Rzeszowie. Kto okazał się prawdziwym tygrysem?

KATEGORIA: POLITYKA / 26 czerwca 2020

Fot. Paweł Bialic

No to jesteśmy po pierwszej części kampanii wyborczej. Który z kandydatów i która z formacji politycznych błysnęła w Rzeszowie najbardziej? Spróbujmy ocenić.

W ostatnim dniu kampanii przyjechał do Rzeszowa Władysław Kosiniak-Kamysz. Dla kandydata PSL w wyborach prezydenckich piątkowa wizyta była symboliczna, ponieważ to właśnie na Podkarpaciu rozpoczynał on kampanię wyborczą, konwencją pod koniec lutego w podrzeszowskiej Jasionce. Wtedy było spektakularnie, no i chyba wszyscy zapamiętali słynne słowa jego żony „choć tygrysie”.

W piątek na próżno było szukać w Kosiniaku-Kamysza owego słynnego „tygrysa”, bo ani podczas spotkania z mieszkańcami, ani w czasie wizyty u prezydenta Ferenca, kandydat PSL nie pokazał „pazura”.

Kosiniak-Kamysz wspomniał w Rzeszowie o swoim programie. Była zatem mowa o emeryturze bez podatku, o podniesieniu kwoty wolnej od podatku, o obniżeniu stawki podatku VAT oraz o dofinansowaniu 1000 zł dla studentów, w zamian za deklarację pozostania i pracy w kraju przez 10 lat po zakończeniu studiów.

Patrząc jednak po całokształcie przebiegu wizyty Kosiniaka-Kamysza w Rzeszowie, jego kampania wyraźnie wyhamowała.

Rafał Traskowski jako pretendent

Odwrotnie było z kampanią Platformy Obywatelskiej. Początkowy jej przebieg w kraju z Małgorzatą Kidawą-Błońską na czele można było ocenić wręcz jako katastrofę. Ogrom wpadek i pełno niemądrych wypowiedzi mogło świadczyć o nieprzygotowaniu jej do pełnienia wysokich funkcji. Takich sytuacji polska polityka dawno nie widziała. Nic dziwnego, że PO za wszelką cenę chciała wymienić kandydata. Nieoczekiwanie pomógł jej w tym były wicepremier Jarosław Gowin kontestując przeprowadzenie wyborów prezydenckich w konstytucyjnym terminie w maju.

I chyba uratowało to Platformę Obywatelską przed totalną porażką, a nawet w konsekwencji przed zniknięciem ze sceny politycznej, tak jak to kiedyś spotkało Unię Wolności. Nowa kandydatura Rafała Trzaskowskiego tchnęła w zwolenników PO nową energię. Ten entuzjazm widać było na przykład w czasie bardzo udanego spotkania Trzaskowskiego z jego sympatykami na rzeszowskim rynku w ostatnią środę.

Niestety Rafał Trzaskowski nie ustrzegł się przed kilkoma nietrafionymi ruchami. Jego pomysł na pomoc młodym ludziom w zdobyciu własnego mieszkania, jest może odpowiedni dla dobrze zarabiających mieszkańców Warszawy, którą Trzaskowski zna jako prezydent, ale wydaje się bardzo wątpliwym rozwiązaniem dla miast ze znacznie mniejszymi dochodami mieszkańców, takich jak Rzeszów. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Także publikacja programu wyborczego Rafała Trzaskowskiego na kilka godzin przed końcem kampanii wyborczej była zaskakująca i wręcz niepoważna.

Andrzej Duda jako kontynuator reform

Andrzej Duda jest niewątpliwie faworytem zbliżających się wyborów. Problemem dla niego może być jednak pewne uśpienie szerokiego elektoratu prawicowego. „Do dobrego łatwo się przyzwyczaić” ostrzegał w czwartek w Rzeszowie premier Mateusz Morawicki i wzywał do poważnego potraktowania wyborów przez zwolenników Andrzeja Dudy. Na korzyść urzędującego prezydenta, przemawiają jednak sukcesy polityki rządu, doskonałe relacje z prezydentem USA – głównego światowego mocarstwa, a także sam finisz kampanii, na którym Duda niewątpliwie odrobił dynamikę i znów zaczął dyktować tempo kampanii.

Urzędujący prezydent co prawda nie był pod koniec kampanii w Rzeszowie ale godnie zastąpił go właśnie premier Morawiecki, który w Ogrodach Bernardyńskich zgromadził podobnie imponującą publiczność jak dzień wcześniej Rafał Trzaskowski na rynku.

Poważne alternatywy dla dominujących opcji

Na finiszu kampanii zabrakło natomiast w Rzeszowie kandydata lewicy Roberta Biedronia. Być może chodziło tylko o to, że Rzeszów i Podkarpacie nie jest dla niego podstawowym targetem politycznym, jednak nawet politycy lewicy na konferencji prasowej w Rzeszowie przyznawali, że prowadzenie kampanii wyborczej Biedronia wymaga poprawy. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Z pozostałych liczących się kandydatów na Podkarpaciu i w Rzeszowie całkiem nieźle wypadali natomiast Szymon Hołownia i Krzysztof Bosak. Obaj mają mocne aspiracje wejścia do II tury wyborów i obaj starają się być alternatywą dla wyborców dominujących prądów politycznych w Polsce. Pierwszy wśród elektoratu liberalnego, drugi wśród elektoratu konserwatywnego. Czy jednak, któryś z nich odegra większą rolę w wyborach?

Już za chwilę cisza wyborcza, w niedzielę nastąpi pierwsze rozstrzygnięcie, tego jak będzie wyglądało państwo polskie przez najbliższe lata. Najbardziej niepokoi to, że nawet po rozstrzygnięciu wyborów najprawdopodobniej ta gorąca kampania wyborcza wcale się nie zakończy i nadal będziemy świadkami ciągłych napięć politycznych, kryzysów i przesileń. A chciałoby się, żeby po wyborach politycy różnych opcji umieli sobie podać dłonie i zgodnie działać dla dobra Polaków.

Barbara Kędzierska

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4