Na przyłączeniu Matysówki skorzysta klub PiS? Może zyskać dwie radne

KATEGORIA: POLITYKA / 25 października 2018

Widok na Rzeszów rozciągający się z wzgórza Matysówki
Fot. Karol Woliński

Po wyborach samorządowych stało się jasne, że układ sił w rzeszowskiej Radzie Miasta zostanie zachowany. Najwięcej radnych – 12 wprowadził prezydencki komitet Rozwój Rzeszowa, Prawo i Sprawiedliwość będzie mieć 9 radnych, a Koalicja Obywatelska 4. To oznacza, że RR i KO dysponują razem 16 głosami i ponownie mają stabilną większość w radzie.

Jeszcze przed wyborami, gdy nie było wiadomo, czy prezydent Tadeusz Ferenc w razie swojej ponownej wygranej, także w nowej radzie będzie dysponował większością, działacze Rozwoju Rzeszowa zastanawiali się nad tym kto zostanie radnym w Matysówce. Od 1 stycznia ta miejscowość w gminie Tyczyn stanie się częścią Rzeszowa. Radni Matysówki wybrani do Rady Miejskiej w Tyczynie przejdą do Rady Miasta Rzeszowa. Zaplecze Ferenca spekulowało więc, że podobnie jak było to w przypadku Bzianki radni z nowego osiedla zasilą szeregi proprezydenckiego klubu. I tu mogliby srodze się pomylić.

Dlaczego? Bo oba mandaty w Matysówce zostały obsadzone przez kandydatki startujące z listy Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. To Danuta Szyszka i Krystyna Stachowska. Wracają do tyczyńskiej rady po czteroletniej przerwie. Zasiadały w niej już w latach 2010 – 2014. Była to dla nich pierwsza kadencja.

Dla ludzi Ferenca ich obecny start z listy PiS może być pewnym zaskoczeniem, bo obie panie kilka lat temu były twarzami ruchu na rzecz przyłączenia Matysówki do Rzeszowa. I wspierały działania prezydenta w tej sprawie. Danuta Szyszka to od wielu lat sołtys tej miejscowości. Krystyna Stachowska była zaś szefową społecznego komitetu na rzecz włączenia Matysówki do Rzeszowa.

Najwyraźniej Prawo i Sprawiedliwość odrobiło lekcję i zawczasu zadbało o to, by w Matysówce nie wygrały osoby, które po jej włączeniu do stolicy Podkarpacia zasilą natychmiast obóz urzędującego prezydenta. Nie było to zresztą takie trudne. Szyszka w swoim okręgu była jedynym kandydatem. Radną została więc bez głosowania. Stachowska miała kontrkandydata – obecnego radnego Mieczysława Płonkę, startującego z Komitetu Wyborczego Wyborców Prawda i Sprawiedliwość. Ta podchwytliwa nazwa najwyraźniej nie zwiodła jednak wyborców, bo wybrali Stachowską 183 głosami przeciwko 91.

Po włączeniu Matysówki do miasta, obie radne przejdą do rzeszowskiej rady. Wszystko wskazuje na to, że wejdą też do klubu PiS, który liczyłby dzięki temu 11 radnych. Oczywiście dwie dodatkowe osoby nie zmienią układu sił w radzie. Jednak w niektórych kluczowych momentach, gdy radni PO, dziś w barwach Koalicji Obywatelskiej, nie zawsze mają ochotę głosować pod dyktando Ferenca, dodatkowe głosy po stronie PiS mogą mieć znaczenie.

PiS podobny manewr wykonał w 2006 r. Wtedy nie było jeszcze Rozwoju Rzeszowa, a Tadeusz Ferenc nie dysponował stabilną większością w Radzie Miasta. Po włączeniu do miasta Słociny i Załęża (z gminy Krasne) 5 radnych z tych miejscowości dość niespodziewanie wstąpiło do klubu PiS. Ku zaskoczeniu ludzi Ferenca.

W kolejnych latach w miarę przyłączania nowych miejscowości, radni z tych sołectw wybierali różną przynależność. Czasami pozostawali niezrzeszeni.

W 2017 r. po włączeniu Bzianki, z rady gminy Świlcza do Rzeszowa trafił radny Kamil Skwirut. Choć był raczej kojarzony z środowiskami dalekimi od lewicy, szybko wstąpił do prezydenckiego klubu Rozwój Rzeszowa. Była to cena jaką płacił za zabieganie o inwestycje miasta na terenie Bzianki. Sam Skirut tłumaczył, że wybrał Rozwój Rzeszowa jako jedyny niepartyjny komitet w Radzie Miasta. Można tylko zauważyć, że obecność członków SLD w klubie prezydenckim mu jednak nie przeszkadzała.

Skwirut jako reprezentant nowego osiedla był bardzo aktywny. Pojawiał się w mediach, na bieżąco relacjonował swoje działania na Facebooku. W czasie spotkań prezydenta Ferenca z mieszkańcami na osiedlach pojawiał się często w jego otoczeniu. Ta aktywność jednak na niewiele się zdała.

W niedzielnych wyborach startował z 5 miejsca z listy Rozwoju Rzeszowa w okręgu nr 1. Dostał 595 głosów. Mandatu nie uzyskał. Wyprzedziło go pięcioro kandydatów jego komitetu. Trzech z nich zostało radnymi.

Swojego radnego nie ma natomiast Miłocin, który wraz z Matysówką ma być również od 2019 r. przyłączony do miasta. Sołtys Miłocina, Zbigniew Micał, działacz PSL, w kończącej się kadencji był radnym powiatowym. Zdecydował się jednak kandydować do Rady Miejskiej w Głogowie Młp., do której to gminy należy Miłocin. Okręg wyborczy obejmuje Miłocin i Pogwizdów Nowy, który liczy jednak więcej mieszkańców niż to pierwsze sołectwo. Micał przegrał z reprezentantem Pogwizdowa tylko o 7 głosów. Miał ich 320, a jego konkurent Zdzisław Kędzior 327 i to on został ponownie radnym gminy.

Być może większe szanse miałby Micał startując ponownie do Rady Powiatu Rzeszowskiego. Gdyby został radnym powiatowym, to po włączeniu Miłocina do miasta - ze względu na miejsce zamieszkania - też zasiliłby szeregi Rady Miasta i prawdopodobnie również obóz prezydenta Ferenca. Micał wybrał jednak start do rady gminy, w której zasiadał już w przeszłości i tym razem to mu się nie udało.

Red.

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4