Rzeszów dla PSL to pole gry. Stanisław Tyszka od Kukiza jedynką ludowców w okręgu

KATEGORIA: POLITYKA / 10 sierpnia 2019

Poseł Stanisław Tyszka.
Fot. WikimediaCommons / Adrian Grycuk

To na pewno będzie wywoływało duże zaskoczenie. PSL i ruch Pawła Kukiza, albo raczej to, co z niego zostało, postanowiły wystartować na wspólnej liście do Sejmu. W okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim jedynką ma zostać Stanisław Tyszka, poseł i wicemarszałek Sejmu. Nie wiadomo, czy na równie eksponowanym miejscu w którymś z okręgów uda się wystawić posła Macieja Masłowskiego z Rzeszowa – zaufanego Pawła Kukiza.

Paradoks sytuacji polega jednak na tym, że chyba już gasnący na polskiej scenie antysystemowy ruch Pawła Kukiza jako ostatnie i być może najistotniejsze swoje osiągnięcie polityczne, zapisze uratowanie od zapomnienia najbardziej systemową, bo jeszcze PRL-owska partię PSL (dawniej ZSL).

Jeden z liderów PSL, Marek Sawicki ujawnił, że grupa Pawła Kukiza otrzymała bardzo niewiele „jedynek”. W kraju na 41 wszystkich okręgów wyborczych ma być ich tylko 10. Powodem było skompletowanie już większości list ludowców w okręgach. PSL odstąpił jedynki prawdopodobnie głównie tam, gdzie sam nie miał ugruntowanych struktur, albo gdzie ma nikłe poparcie społeczne. Na Podkarpaciu już w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych ludowcy doznali klęski – mimo iż wytargowali „jedynkę” na liście Koalicji Europejskiej dla swojego lidera Czesława Siekierskiego, to jedyny mandat z tej listy zdobyła kandydatka PO Elżbieta Łukacijewska.

Z dwóch podkarpackich okręgów w tym roku wystartują zatem Stanisław Tyszka z rzeszowsko-tarnobrzeskiego (poseł Kukiz’15) i zapewne Mieczysław Kasprzak (poseł PSL) z krośnieńsko-przemyskiego.

Zarówno PSL, jak i Kukiz’15 walczą, żeby w ogóle przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy. A wspólny start obu ugrupowań wcale nie sumuje ich dotychczasowego poparcia społecznego. Jeśli lista zdobędzie 6 do 7 procent głosów, to może liczyć na najwyżej 18-20 mandatów. Dla porównania – PSL w wyborach do Sejmu w 2015 r. uzyskał poparcie 5,13 proc. i zdobył 16 mandatów.

Czy ruch Kukiz’15 w takiej układance ma szanse przetrwać? W Sejmie kilku polityków tej formacji ma szanse się znaleźć, jednak przypuszczalnie nawet nie wszystkim „jedynkom” Kukiza jest to pisane. Wygląda jednak na to, że wśród szerokiego odbioru społecznego są to już ostanie podrygi dynamicznego niegdyś ugrupowania. Od ruchu sukcesywnie odchodzą posłowie, działacze i sympatycy. Winę za to ponosi głównie brak koncepcji politycznej Pawła Kukiza i powtarzanie przez niego wciąż tych samych sloganów o JOW-ach i rozbiciu systemu. Życie przecież idzie do przodu i wyborcy wymagają rozwiązywania problemów w nowej rzeczywistości. Antysystemowość Kukiza stała się mniej potrzebna po jednak ważnych zmianach w kraju, które przyniosły rządy Prawa i Sprawiedliwości. Obecny zaś mariaż Kukiza z jak najbardziej „systemowym” PSL-em praktycznie odziera lidera antysystemowców z wiarygodności.

PSL ma nie mniejsze problemy. Od partii odwrócił się jej tradycyjny elektorat po lekkomyślnym poparciu przez PSL tęczowych, rewolucyjnie nastawionych aktywistów LGBT oraz po ofensywie PiS-u w wiejskim elektoracie. Jednak PSL jest w o tyle lepszej sytuacji, że jeśli przy pomocy Kukiza uda się mu przekroczyć próg wyborczy, to partia ma środki, struktury i doświadczenie polityczne, że jeszcze jest w stanie odbudować swoje istnienie. Dla Kukiz’15 takiej szansy nie widać. Start z ludowcami to chyba tylko recepta na przedłużenie o 4 lata kariery politycznej dla dosłownie kilku osób z bezpośredniego otoczeni Pawła Kukiza.

Red.

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4