Rzeszowski Marsz 1000 tóg. Miał być tłumny protest, przyszła garstka ludzi

KATEGORIA: POLITYKA / 11 stycznia 2020

Protest 1000 tóg w Rzeszowie.
Fot. Paweł Bialic

Dziś miał odbyć się w Rzeszowie (jak również w kilku innych polskich miastach) tzw. marsz 1000 tóg. Akcja ta jest kolejną już odsłoną politycznego sporu o reformę sądownictwa w Polsce. Sporu, który wzbudza zainteresowanie już chyba głównie zaangażowanych politycznie środowisk, natomiast zwykli mieszkańcy coraz mniej emocjonują się tym tematem.

W Rzeszowie tak naprawdę trudno powiedzieć, aby marsz się odbył. Na miejsce zbiórki przed Sądem Apelacyjnym przy al. Piłsudskiego o godz. 15 przybyło nieco ponad 20 osób z 2 transparentami, nie licząc dziennikarzy. Jak na główny protest przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości w Polsce, który miał wyrazić poparcie dla praktycznie całej opozycji parlamentarnej (od SLD, PO, PSL, do Konfederacji), to frekwencja w Rzeszowie była gorzej niż mała. Ponieważ jednak w Warszawie w dniu dzisiejszym marsz 1000 tóg się odbył, to należy odnotować również rzeszowską inicjatywę i przytoczyć kilka okoliczności sporu.

Sądownictwo poza demokratyczną kontrolą?

Rządząca w Sejmie RP większość przegłosowała niedawno projekt nowej ustawy dyscyplinującej sędziów. Chodzi w niej o to, aby wprowadzić konkretne sankcje prawne wobec tych sędziów, którzy chcą łączyć funkcję sędziowską z aktywnością polityczną, lub którzy oficjalnie kwestionują działania innych władz w Polsce.

Opozycja i część środowiska sędziowskiego nazywa ustawę „kagańcową” i widzi w niej przejaw wprowadzania rządów autorytarnych w Polsce oraz zamykania ust sędziom. Sprzeciwiając się ustawie politycy opozycji zaangażowali w krajowy spór także polityków z innych krajów europejskich (choćby w Parlamencie Europejskim) niechętnych rządom Prawa i Sprawiedliwości.

Protest 1000 tóg w Rzeszowie.
Fot. Paweł Bialic

Warto jednak pamiętać, że zasada apolityczności sędziów i ich niezaangażowania w spory polityczne i ustrojowe formalnie w Polsce cały czas obowiązywała, choć prawo, poza stwierdzeniem samej tej zasady, nie przewidywało sankcji za jej nieprzestrzeganie. Wszystko zmieniło się od momentu, gdy parlament jeszcze w poprzedniej kadencji zaczął zmieniać przepisy dotyczące sądownictwa, a opozycja i w ślad za nią niektórzy sędziowie otwarcie zaczęli się temu sprzeciwiać.

Wyrzucą Polskę z Europy?

Opozycja wyraźnie straszy, sugerując że reformy wprowadzane w sądownictwie przez Sejm doprowadzą do wykluczenia Polski z Unii Europejskiej. Z tym, że ten argument jest akurat mało przekonywujący, bo traktaty europejskie nie przewidują wyrzucenia kogoś ze Wspólnoty. Dany kraj tylko sam może podjąć decyzję o wyjściu z Unii, a nawet wtedy nie jest to łatwe, jak pokazuje przykład Wielkiej Brytanii. Polska naraża się natomiast na spór prawno-polityczny na arenie europejskiej, któremu będzie musiała stawić czoło.

Sprawę jeszcze bardziej komplikuje fakt, że przepisy podobne do tych, jakie w polskim sądownictwie wprowadza rządząca większość, obowiązują także w wielu innych krajach europejskich, nie wywołując tam takiego sprzeciwu, jak w Polsce.

Co na to przeciętny Kowalski?

Polaków, jak zauważyliśmy, raczej mało ekscytuje ten spór, choć wydaje się, że sympatia większości (sądząc po wynikach kolejnych wyborów oraz badaniach opinii publicznej) raczej sprzyja rządzącemu Prawu i Sprawiedliwości. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że na zjawisko to wpływ mogą mieć także nagłaśniane kontrowersyjne zachowania pojedynczych sędziów, a także niektóre głośne wyroki sądowe ostatniego czasu (np. sprawa poseł Beaty Sawickiej lub sprawa red. Piotra Najsztuba), których społeczeństwo – oględnie mówiąc – nie rozumie.

Ważne jest jednak, aby nie uogólniać. Nawet pojedyncze subiektywnie naganne przykłady nie powinny budować nam opinii o całości środowiska sędziowskiego i o sądach, które są niezbędnym elementem życia społecznego i poczucia bezpieczeństwa obywateli.

Akcja nazwana „Marszem 1000 tóg” zapewne nie jest ostatnią odsłoną politycznego sporu o kształt sądownictwa w Polsce. Opozycja mobilizując swoich zwolenników zapewne nadal będzie chciała budować wokół tego tematu swoją antyrządowa narrację. Inna sprawa, że efekty tej mobilizacji są coraz gorsze. Prawo i Sprawiedliwość natomiast ani nie zamierza, ani tak naprawdę nie może zatrzymać się w pół drogi zaplanowanej reformy. Gdyby z niej zrezygnowało, byłoby to oczywiście odebrane przez zwolenników PiS jako sygnał kapitulacji.

Barbara Kędzierska

Fot. Paweł Bialic

Fot. Paweł Bialic

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4