Repolonizacja wytwórni silników lotniczych. PGZ kupi część dawnej WSK?

KATEGORIA: GOSPODARKA / 3 września 2018

Centrum Badawczo-Rozwojowe Napędów Lotniczych Pratt & Whitney Rzeszów
Fot. Archiwum portalu czytajrzeszow.pl

Czy część należącej do Amerykanów firmy Pratt & Whitney Rzeszów S.A., czyli dawnej WSK „PZL-Rzeszów” S.A. zajmująca się produkcją, remontami i obsługą silników własnej konstrukcji zmieni właściciela?

W poniedziałek (3 września) Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. ujawniła, że w ubiegłym tygodniu (28 sierpnia) PGZ S.A. i Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Kalisz” S.A. oraz amerykańska United Technologies Corp. i Pratt & Whitney Rzeszów S.A. podpisały list intencyjny (Memorandum of Understanding) w sprawie nabycia przez PGZ części rzeszowskiego przedsiębiorstwa lotniczego.

Będąca częścią amerykańskiego koncernu United Technologies spółka Pratt & Whitney Rzeszów zajmuje się między innymi produkcją silników i przekładni wykorzystywanych w śmigłowcach Mi-2 i W-3 Sokół oraz samolotach M28 Bryza. Finalizacja transakcji oznaczać będzie odzyskanie przez Skarb Państwa kontroli nad częścią majątku sprywatyzowanego w 2002 roku polskiego zakładu.

- Nabycie przez Polską Grupę Zbrojeniową części rzeszowskich zakładów to bardzo istotny krok w kierunku repolonizacji ważnej części polskiego przemysłu lotniczego. Nasze działania wpisują się w nakreślony w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju plan reindustrializacji gospodarki i poddania jej pod kontrolę polskiego kapitału – powiedział prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A., dr Jakub Skiba.

Jak głosi komunikat PGZ, poszerzenie kontroli właścicielskiej PGZ o Zakład Napędów Lotniczych z Rzeszowa i operacyjne powiązanie go ze spółką WSK „PZL-Kalisz” pozwoli na uproszczenie i kontrolowanie łańcucha dostaw części dla statków powietrznych wykorzystywanych przez Siły Zbrojne RP. Transakcja umożliwi Polskiej Grupie Zbrojeniowej pozyskanie istotnych kompetencji w zakresie produkcji i modernizacji kompleksowych napędów lotniczych.

Pozyskiwany przez Polską Grupę Zbrojeniową zakład odgrywa wiodącą rolę w systemie dostaw części i wykonywania remontów silników i śmigłowców W-3 Sokół (produkowanych we włoskiej spółce PZL-Świdnik), śmigłowców Mi-2 (serwisowanych w prywatnej spółce NAVCOM Systems S.C., a produkowanych wcześniej w PZL-Świdnik) oraz samolotów M28 Bryza (produkowanych w amerykańskiej spółce PZL-Mielec).

WSK „PZL-Kalisz” S.A. jest producentem lotniczych silników tłokowych i poddostawcą elementów dla przejmowanego zakładu w Rzeszowie. Produkuje też części do innych urządzeń wytwarzanych na eksport w Pratt & Whitney Rzeszów.

Nabycie przez stronę polską zakładów w Rzeszowie znacząco zwiększy udział w rynku i potencjał operacyjny spółek lotniczych Grupy Kapitałowej PGZ (WSK „PZL-Kalisz”, WZL-1 w Łodzi, WZL-2 w Bydgoszczy i WZL-4 w Warszawie). Pozwoli też uzyskać PGZ zdolność do zabezpieczenia potrzeb produkcyjnych Sił Zbrojnych RP w zakresie części zamiennych i serwisowania statków powietrznych użytkowanych obecnie i planowanych do eksploatacji w perspektywie kolejnych dekad.

Przypomnijmy, że Ministerstwo Skarbu Państwa sprzedało 85 proc. akcji Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Rzeszów” S.A. za 70 mln USD firmie United Technologies Holding SA, która jest spółką zależną United Technologies Corporation (UTC). W konsekwencji prywatyzacji, nowy właściciel ze struktury WSK wydzielał i sprzedawał sukcesywnie wszystkie części firmy nie zajmujące się produkcją lotniczą: od zakładowej elektrociepłowni po zakład metalurgiczny.

W 2015 r. nazwę WSK „PZL-Rzeszów” S.A. zmieniono na Pratt & Whitney Rzeszów S.A., co było jakby przypieczętowaniem procesu prywatyzacji.

Jak podpisanie listu intencyjnego z PGZ komentuje rzeszowska spółka?

- Nie komentujemy informacji o podpisaniu listu intencyjnego – wyjaśnia Andrzej Czarnecki, rzecznik prasowy Pratt & Whitney Rzeszów S.A. - W momencie gdy będą znane ustalenia dotyczące umowy między stronami, zostanie wydany stosowny komunikat.

Prywatyzacja rzeszowskiej WSK była najczęściej stawiana jako wzór tego typu przekształceń własnościowych przez polityków z różnych partii. Warto zauważyć, że pojawiały się też głosy krytyczne części ekspertów. Jednym z najbardziej krytykowanych elementów prywatyzacji, była utrata przez państwo kontroli nad produkcją i remontami silników i przekładni użytkowanych przez polską armię. Nie było też tajemnicą, że znacznie wzrósł koszt tych wyrobów czy ich obsługi.

Nowy właściciel nie był też koniecznie zainteresowany w ogóle dalszym utrzymaniem produkcji i rozwojem silników polskiej, a niekiedy jeszcze radzieckiej konstrukcji. Podobnie stało się z PZL Świdnik i PZL Mielec. Tymczasem wyroby polskiego przemysłu lotniczego spod znaku PZL (nawet już te nieprodukowane) nadal są i będą dość licznie eksploatowane przez Wojsko Polskie.

Odkupienie rzeszowskiego Zakładu Napędów Lotniczych i wydzielenie go ze struktury należącej do Amerykanów spółki może być próbą naprawy sytuacji jaka powstała po prywatyzacji i odzyskaniem kontroli nad tzw. produkcją rodzimą.

Bardzo prawdopodobne, że plan zmian właścicielskich w dawnej rzeszowskiej WSK może również wiązać się z planami zamówień naszego wojska na nowe śmigłowce. Armia w perspektywie kilku – kilkunastu lat musi wymienić praktycznie całą flotę powietrzną wiropłatów. Eksperci twierdzą, że w grę wchodzi nabycie nawet 150 nowoczesnych statków powietrznych.

Tak wielkie zamówienie jest niespotykane nawet w skali światowej, gdzie największe dostawy dla jednego kraju zazwyczaj nie przekraczają 100 śmigłowców. Olbrzymie zamówienie oznacza olbrzymie pieniądze. Szacuje się, że całkowity koszt tego programu wyniesie kilkadziesiąt miliardów złotych. To jeden z najdroższych (oprócz budowy systemu obrony przeciwlotniczej i budowy nowych okrętów marynarki wojennej) projektów modernizacji polskiej armii.

Nic dziwnego, że na takie pieniądze polskiego podatnika chcą się „załapać” dostawcy uzbrojenia z wielu krajów. Poprzedni rząd PO-PSL zawarł umowę, aby gros dostaw śmigłowców zrealizował przemysł francuski. Na początek chodziło o kwotę aż 13 miliardów złotych i to z bardzo minimalnym udziałem polskiego przemysłu. Finalizację tak korzystnej głównie dla zachodniego dostawcy umowy zablokował rząd PiS. Od tej pory program dostawy nowych śmigłowców jakby zamarł.

Dało się zauważyć, że nowe kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej konsekwentnie uzależnia wybór partnera dostarczającego nowe śmigłowce od dopuszczenia polskiego przemysłu do udziału w ich produkcji. Dało się też zauważyć, że z przyczyn geopolitycznych MON łaskawym okiem spogląda przede wszystkim na producentów powiązanych ze Stanami Zjednoczonymi lub z Wielką Brytanią.

Zawsze jest jednak tzw. „coś za coś”. Korzyść powinny odnieść obie strony. Być może właśnie dlatego strona polska stara się tak ułożyć stosunki właścicielskie producentów sprzętu lotniczego w Polsce, aby przy ostatecznym wyborze dostawców uzbrojenia skorzystały na tym zarówno firmy zachodnie, jak i zakłady kontrolowane przez polski rząd. Plany pozyskania części dawnej rzeszowskiej WSK przez Polską Grupę Zbrojeniową wyglądają właśnie na próbę poddania kontroli ważnego dostawcy podzespołów statków powietrznych w Polsce przez państwo.

Piotr Sokołowski

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4