Wątpliwości co do śmierci ks. Popiełuszki. Prawdy zapewne nie poznamy

KATEGORIA: HISTORIA / 3 listopada 2019

Pogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki - 3 listopada 1984 r.
Fot. IPN

19 października 2019 roku obchodziliśmy 35. rocznicę śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, kapelana warszawskiej „Solidarności”, obrońcy praw człowieka w czasach PRL, zamordowanego przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w okolicach Włocławka. Z tej okazji w Rzeszowie zorganizowano konferencję poświęconą życiorysowi bł. ks. Jerzego Popiełuszki pt. „Zło dobrem zwyciężaj - Tak Żyłem”. Jednym z prelegentów podczas konferencji był prof. dr. hab. Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który przedstawił wątpliwości co do oficjalnej wersji zdarzeń w sprawie zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki.

Według oficjalnej wersji, na podstawie której skazano trzech oficerów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - Grzegorza Piotrowskiego, Leszka Pękalę i Waldemara Chmielewskiego, ks. Popiełuszko miał zostać uprowadzony wraz ze swoim kierowcą Waldemarem Chrostowskim na drodze do Torunia w czasie powrotu z Bydgoszczy, gdzie odprawiał mszę świętą. Ksiądz miał być torturowany, a następnie zamordowany 19 października 1984 roku. Jego ciało miało zostać wrzucone do zalewu na Wiśle niedaleko Włocławka tego samego dnia, a znaleziono je 11 dni później. Odpowiedzialnością za zorganizowanie zamachu na Popiełuszkę i sprawcze kierownictwo tej zbrodni obarczono płk Adama Pietruszkę, zastępcę dyrektora Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jednak okoliczności śmierci ks. Jerzego Popiełuszki oraz motywy tej zbrodni wciąż nie zostały do końca wyjaśnione, a w stosunku do przyjętej powszechnie wersji zdarzeń pojawia się wiele zapytań i niejasności.

Prof. dr hab. Wojciech Polak w czasie wystąpienia podczas konferencji „Zło dobrem zwyciężaj – Tak Żyłem” w Rzeszowie
Fot. Karol Woliński

Istnieje bowiem hipoteza mówiąca o tym, że ks. Popiełuszko miał zginąć 25 października, a więc 6 dni później niż w oficjalnej wersji zdarzeń, a osoby skazane za zabójstwo miały odpowiadać tylko za uprowadzenie księdza, natomiast morderstwa mieli dokonać inni funkcjonariusze służb. Wojciech Polak wskazał podczas konferencji szereg wątpliwości co do obecnie forsowanej wersji zdarzeń oraz poszlak wskazujących, że warszawski kapelan „Solidarności” miał zginąć w innym czasie i możliwe, że z rąk innych oprawców.

Wśród wymienionych przez prof. Polaka poszlak i niejasności, fundamentalną i otwierającą szereg możliwości do wyobrażenia, była sprawa zeznań rybaków, którzy widzieli jak z niezidentyfikowanego samochodu wrzucany jest pakunek podobny do zwłok do zalewu na Wiśle we Włocławku. Miało do tego dojść nocą 25 października czyli 6 dni po dacie śmierci uznanej za oficjalną, a 5 dni przed oficjalnym odnalezieniem zwłok. Tego typu zdarzenie miało widzieć dwóch mężczyzn, choć jak później się okazało ich zeznania były niezbyt precyzyjne. Kolejne wątpliwości budzi kwestia odnalezienia różańca mającego należeć do ks. Jerzego Popiełuszki w miejscu, o którym nie ma mowy w oficjalnym raporcie z przebiegu zdarzeń śmierci kapłana. Różaniec odnaleziono w ramach rutynowych oględzin na łące pod mostem w Toruniu, a obok niego były również ślady opon samochodu, których nigdy nie zidentyfikowano.

- Wątek różańca nigdy nie był podjęty w śledztwie, choć były drobne przesłanki wskazujące na możliwość zaplanowania postoju pod tym mostem, tym bardziej, że aby tam się udać, musi to zostać wcześniej przygotowane, bo aby wjechać pod ten most po ciemku, to trzeba wiedzieć, w którą drogę skręcić - twierdzi prof. Wojciech Polak.

Innym ciekawym wątkiem, zdaniem Wojciecha Polaka była sprawa przejęcia ks. Popiełuszki przez inną ekipę funkcjonariuszy SB. Tuż po informacji o zaginięciu kapelana „Solidarności”, Henryk Nowak wraz ze swoim psem tropiącym udał się na miejsce porwania. Pies tropiący obwąchał porzucony samochód uprowadzonego księdza i po 100 metrach od pojazdu skręcał w drogę w kierunku kościoła w Przysieku i tam zatrzymywał się tak jakby tracił trop. Taka sytuacja miała miejsce trzykrotnie i pies za każdym zachowywał się tak samo.

- Wniosek z tego może być jednoznaczny – ksiądz Popiełuszko nie został wrzucony do bagażnika skazanych funkcjonariuszy tylko szedł przez około 100-130 metrów i w miejscu gdzie pies stracił trop, został wepchnięty do innego pojazdu - twierdzi Wojciech Polak, który wskazywał również, że kierowca Popiełuszki czyli Waldemar Chrostowski, który według oficjalnej wersji uciekł z pędzącego samochodu oprawców ks. Popiełuszki i dotarł do hotelu robotniczego w Przysieku, krzyczał tam, że ksiądz został porwany do lasu, a nie uprowadzony przez porywaczy do samochodu.

Pogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki
Fot. IPN

Mówi się również, że miejscem, w którym miałby być przetrzymywany i torturowany ks. Popiełuszko były bunkry w miejscowości Kazuń Polski. Hipoteza zakłada, że w wyniku kilkudniowych tortur doszło do śmierci księdza, a jego ciało wrzucono do zalewu 25 października. Jak twierdzi prof. Wojciech Polak, faktyczna data odnalezienia ciała zabitego księdza również nie pokrywa się z tą oficjalną wersją bo są przesłanki do tego aby stwierdzić, że ciało znaleziono w zalewie już 26 października i czekano cztery dni aby je wyłowić.

Sama kwestia udziału w tej sprawie Waldemara Chrostowskiego, który był kierowcą księdza, również budzi szereg pytań. Bo przecież to, że udało mu się uciec trzem funkcjonariuszom SB z pędzącego samochodu oraz to, że porywacze nie zdecydowali się rzucić w pogoń za kierowcą Popiełuszki, tak aby pozbyć się jedynego świadka zbrodni, wydaje się co najmniej nielogiczne z punktu widzenia porywaczy.

- Patrząc logicznie na tę sprawę, Chrostowski nie powinien tego przeżyć. To byli fachowcy szkoleni na najlepszych wzorach KGB i nigdy nie pozwoliliby sobie na pozostawienie świadka żywego, a jednak pozostawili - uważa jeden z prelegentów konferencji „Zło dobrem zwyciężaj - Tak Żyłem”.

I tutaj dochodzimy do możliwych motywów porwania ks. Popiełuszki. Zdaniem prof. Wojciecha Polaka w porwaniu ks. Popiełuszki mogło chodzić tylko o zastraszenie nie dającego się okiełznać władzy PRL oraz hierarchom Kościoła kapłana. Wojciech Polak nawiązał tutaj do tzw. Porwań Toruńskich czyli serii uprowadzeń księży w 1984 roku, którzy po torturach byli wypuszczani. W przypadku porwania Popiełuszki motywy mogły być podobne.

- Wydaje mi się, że w tym przypadku chodziło o akcję zastraszenia księdza, która w wyniku nadmiernej brutalności doprowadziła do jego śmierci. Bezpieka miała na swoim koncie takie przypadki, że kogoś porywano i w wyniku tortur dochodziło do zabójstwa, co nazywano „wypadkiem przy pracy” - twierdzi Wojciech Polak.

Wskazywać na to może również sprawa odwiedzin funkcjonariuszy SB u rodzinnego lekarza ks. Popiełuszki, Barbary Jarmużyńskiej-Janiszewskiej. SB-ecy wypytywali szczegółowo jakie leki przyjmował kapłan, a następnie wezwali ją na przesłuchanie, gdzie pytano o choroby na jakie miał cierpieć jej pacjent. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że funkcjonariusze SB pytali o to 24 października czyli 5 dni po przyjętej powszechnie dacie śmierci. Możliwe zatem, że ks. Popiełuszko jeszcze wtedy żył, a ta wiedza była potrzebna funkcjonariuszom aby podać mu lek i utrzymać go przy życiu.

Jak wskazywał prof. Wojciech Polak, zastraszenie księdza Popiełuszki miało na celu nakłonienie go do wyjazdu na studia do Rzymu przez prymasa Polski kard. Józefa Glempa pod naciskiem władz PRL z Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem na czele. Według relacji osób, które w tamtym czasie miały okazję rozmawiać z ks. Popiełuszką, chciał on uniknąć wyjazdu do stolicy Włoch, mimo próśb kardynała Glempa i zostać w kraju. Porwanie i pobicie mogłoby skłonić środowisko ks. Popiełuszki do jeszcze mocniejszych próśb o wyjazd zagranicę w celu uniknięcia podobnej sytuacji.

Choć z drugiej strony należy przypomnieć, że kilka dni przed porwaniem kapelana warszawskiej „Solidarności” doszło do innej próby zamachu na jego osobę. 13 października w Gdańsku ci sami funkcjonariusze, którzy odpowiedzialni są za porwanie 19 października, próbowali zatrzymać samochód z jadącym w środku księdzem rzucając kamieniem w szybę pojazdu. Kierowcy księdza Popiełuszki udało się jednak sprawnie ominąć porywaczy, którzy jak później poinformowano, w samochodzie mieli narzutę, worki, łopaty i kamienie, co mogło wskazywać jednak na motyw chęci zabójstwa Popiełuszki.

Prof. dr hab. Wojciech Polak w czasie wystąpienia podczas konferencji „Zło dobrem zwyciężaj – Tak Żyłem” w Rzeszowie
Fot. Karol Woliński

Zdaniem prof. Wojciecha Polaka, sprawa procesu zabójców oraz ich dalszej odsiadki również budzi wątpliwości. Trzej funkcjonariusze - Piotrowski, Pękala, Chmielewski zostali skazani kolejno na 25, 15 i 14 lat pozbawienia wolności. Płk Adam Pietruszka otrzymał wyrok 25 lat więzienia. Ich kary uległy znacznemu skróceniu w ramach dwóch amnestii, a ostatni z więzienia wyszedł Grzegorz Piotrowski w 2001 roku. Rodziny rzekomych zabójców księdza podczas odsiadywania ich wyroku, miały podlegać stałej obserwacji, tak aby kontrolować jakie informacje przekazują im skazańcy. Do tego dochodzi do szeregu zbrodni związanych z osobami, które miały udział w procesie lub śledztwie dotyczącym śmierci kapłana, w tym śmierci dwóch funkcjonariuszy MSW, którzy mieli prowadzić śledztwo dotyczące innej niż oficjalna wersji wydarzeń.

Wersja mówiąca o późniejszej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki oraz dokonaniu tego z rąk innych oprawców niż powszechnie przyjęto ma wielu zwolenników, w tym dziennikarzy i historyków. Oficjalne śledztwo w tej sprawie prowadził prokurator Andrzej Witkowski dwukrotnie na zlecenie IPN w 1991 i 2004 roku, jednak za każdym razem był on odsuwany od sprawy, a śledztwo nie przynosiło ostatecznie przełomu. Jak twierdzi sam Witkowski, w skazaniu Pietruszki, Piotrowskiego, Pękali oraz Chmielewskiego chodziło o odsunięcie podejrzenia o zorganizowanie zamachu na Popiełuszkę z przedstawicieli najwyższych władz państwa i przekierowanie ich na wspomnianych funkcjonariuszy, którzy zostali skazani w sprawnie i można powiedzieć popisowo przeprowadzonym procesie.

Jednak w opinii prof. Wojciecha Polaka, tego jak było naprawdę, prawdopodobnie się nie dowiemy. W 2018 roku bydgoski oddział delegatury IPN podjął ponowne śledztwo w sprawie motywów i udziału kierownictwa MSW w śmierci ks. Popiełuszki, jednak w związku z bardzo ograniczonym zebranym materiałem dowodowym dotyczącym okoliczności śmierci kapłana, trudno oczekiwać jakiegokolwiek przełomu.

- W tej chwili zaczynam przyjmować taką postawę, że niestety nie uda się tego do końca wyjaśnić, chyba, że dojdzie do odtajnienia jakichś dokumentów w archiwach rosyjskich, które mogłyby rzucić nowe światło na tą sprawę - uważa uczestnik rzeszowskiej konferencji poświęconej ks. Jerzemu Popiełuszce.

Patronat nad konferencją „Zło dobrem zwyciężaj - Tak Żyłem” objął Portal Informacji i Opinii CzytajRzeszów.pl.

Wokul

Fot. Karol Woliński

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4