W Polsce pandemia wirusa przebiega w inny sposób. Są już dane porównawcze

KATEGORIA: ZDROWIE / 22 marca 2020

Widok ogólnodostępnego internetowego pulpitu śledzącego przypadki Covid-19.
Johns Hopkins University.

Sobota była 17. dniem rozwoju epidemii koronawirusa w Polsce (pierwszy przypadek choroby zanotowano u nas 4 marca). Dzień siedemnasty jest istotny, bo w wielu krajach europejskich badano dynamikę zakażeń zestawiając liczbę chorych w 14. dniu i właśnie w 17. dniu od pojawienia się wirusa w danym kraju. To pokazywało skalę zagrożenia w pierwszym okresie inkubacji patogenu.

W Polsce zanotowano do wczoraj 536 przypadków zarażenia chińskim wirusem. W zestawieniu z danymi z innych krajów w Europie pokazuje to, że epidemia w Polsce ma szanse przebiegać w sposób o wiele bardziej „spłaszczony”. Wpływ na to mają przede wszystkim szybko wprowadzone w kraju ograniczenia gromadzenia się i kontrola osób podlegających kwarantannie.

Jak to wygląda w szczegółach, pokazuje załączona poniżej tabela. W wybranych głównych krajach UE przyrost osób zainfekowanych był bardzo podobny. W 14. dniu rozwoju epidemii liczba zarażonych we Włoszech, Francji i Niemczech wahała się od 1000 do 1100 osób. W 17. dniu epidemii liczba w tych krajach też była podobna – ok. 2100-2300 osób – podwoiła się. W Czechach wielkości te okazały się nieco mniejsze, jednak jeśli bezwzględną liczbę zarażonych dla każdego kraju przeliczymy na liczbę jego mieszkańców, wyniki dla wszystkich wymienionych państw wydają się wciąż podobne. Od 12 do 17 chorych w 14. dniu i od 25 do 37 chorych w 17. dniu. Widzimy to w żółtych wierszach tabeli.

Każdy dzień reakcji był ważny dla Polski

Warto przypomnieć, że Czechy jako jedne z pierwszych wprowadziły 12 marca ograniczenia zgromadzeń i zamknięcie granic dla obcokrajowców. Jednak i tak było to dopiero w 12. dniu od pojawienia się wirusa w tym kraju.

Władze w Polsce zareagowały nieco wcześniej, bo decyzję o ograniczeniu zgromadzeń i kontroli zdrowotnej na granicach podjęto już w 8. dniu (11 marca) od pojawienia się pierwszego zarażonego w kraju. Nawet te kilka dni różnicy mogły przynieść efekty.

Liczba zarażonych w Polsce w 14. dniu rozwoju epidemii wynosiła 8 chorych na 1 milion mieszkańców, a w 17. dniu wynosiła 14 chorych na 1 milion mieszkańców. Zatem dla Polski jest to około połowę mniej chorych, niż w pozostałych badanych krajach. Jednak nawet nie same te liczby są najważniejsze, a dynamika przyrostu chorych. Jak widać na kolejnej grafice, wykres tej dynamiki dla Polski jest najbardziej spłaszczony. Może to świadczyć o tym, że przy utrzymaniu obecnych zasad walki z koronawirusem dojdziemy do szczytu zachorowań w ciągu kilku najbliższych tygodni ale wielkość zachorowań i zagrożenie społeczne będą w Polsce znacznie mniejsza niż w innych opisywanych krajach.

Jakie liczby zarażonych można uznać za „optymistyczne”

Najbardziej dynamiczny wzrost liczby chorych następuje jednak dopiero w ciągu 10 dni pomiędzy 17. a 27. dniem rozwoju epidemii. Dla Włoch, Francji i Niemiec, ze względu na wcześniejsze pojawienie się tam zachorowań, liczby te już są znane. Na grafikach widać, że sięgnęły one w 27. dniu od 188 do 263 zarażonych na każdy milion mieszkańców. To wzrost liczby zarażonych przez 10 dni 6-krotny (dla Francji), 7-krotny (dla Włoch) i 10-krotny (dla Niemiec). Skala rozwoju epidemii była zatem we wszystkich tych przypadkach dość podobna. Skąd zatem obserwowana przez nas obecnie tak dramatyczna sytuacja we Włoszech? Przyczyn jest co najmniej dwie – z nieznanych nam jeszcze powodów średnia wieku chorych (a co za tym idzie także umieralność) jest tam znacznie wyższa niż gdzie indziej, a przede wszystkim wydolność systemu służby zdrowia we Włoszech załamała się najszybciej.

W Polsce mamy przed sobą kluczowy tydzień, a właściwie 10 dni końcówki marca – od soboty dnia wczorajszego, do 31 marca w następny wtorek – czyli do 27. dnia rozwoju epidemii w Polsce. Tak jak w innych krajach na pewno nastąpi w tym okresie znaczny wzrost zachorowań. Jednak jeśli spłaszczenie rozwoju epidemii w Polsce się potwierdzi, to osiągniemy na koniec marca maksymalnie do 3 lub 4 tysięcy zachorowań. Jest to ok. 80-100 zarażonych na 1 mln mieszkańców. Wtedy miesiąc kwiecień najprawdopodobniej pozwoli na opanowanie głównej fali zachorowań w Polsce.

Należy brać jednak pod uwagę także scenariusz pesymistyczny. Jeśli liczba zachorowań w Polsce do końca marca sięgnie 7 lub nawet do 10 tysięcy zarażonych (180 do 260 osób na milion mieszkańców), to znaczyłoby że rozwój epidemii w kraju mimo wprowadzonych obostrzeń rozwija się podobnie jak we Włoszech i Niemczech. Nasz system ochrony zdrowia stanie wtedy na następne miesiące przed bardzo trudnym wyzwaniem, któremu nie wiadomo, czy podoła.

Dlatego warto wciąż powtarzać, że skutki epidemii w Polsce i scenariusz na najbliższe miesiące zależą teraz bardziej od nas samych, niż od lekarzy. Ważne jest przede wszystkim, abyśmy jak najpoważniej traktowali zasady sanitarne wprowadzane przez władze państwowe i władze samorządowe oraz możliwie jak najmniej kontaktowali się z innymi ludźmi. Teraz to wymaga od nas tak niewiele, a tak wiele możemy uratować.

Red.

#zostanwdomu jeżeli tylko masz taką możliwość

#dbajozdrowieinnych, tych którzy muszą pracować

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4