Na sejmiku o Pomniku Czynu Rewolucyjnego. „Fijołek jak Bierut”

KATEGORIA: POLITYKA / 25 czerwca 2024

Pomnik Czynu Rewolucyjnego i Ogrody Bernardyński
Fot. Maciej Terpiński

- Zachowanie Konrada Fijołka to wzorowanie się na Bierucie, Gomułce czy Stalinie - tak wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Podkarpackiego Czesław Łączak z PiS komentował ostatnie działania prezydenta Rzeszowa wobec zakonu Bernardynów, którzy nie przekazali miastu Pomnika Czynu Rewolucyjnego. Łączakowi stanowczo odpowiedziała radna Koalicji Obywatelskiej i była wiceprezydent Rzeszowa Jolanta Kaźmierczak.

Sprawa pomnika odżyła

Sprawa przyszłości Pomnika Czynu Rewolucyjnego odżyła w ostatnich tygodniach, po tym, jak dotychczasowy właściciel, czyli Zakon Bernardynów (ściślej Zarząd Prowincji tego zgromadzenia) przekazał go w ręce Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia. Na czele tego stowarzyszenia stoi Marcin Maruszak, który jest zwolennikiem zburzenia tej budowli, twierdząc, że propaguje ona komunizm.

Bernardyni tym samym odrzucili ofertę prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka, by pomnik przejął samorząd. Fijołek jest zdecydowanym obrońcą pomnika, podobnie jak spora część mieszkańców Rzeszowa uważa go za symbol miasta i deklaruje, że nadal chce go odzyskać. Prezydent Rzeszowa podjął też działania odwetowe wobec Bernardynów, za to, że oddali monument wspomnianemu stowarzyszeniu. Już wymówił zakonowi umowę na utrzymywanie przez miejskie służby ogrodów przylegających do pomnika i zapowiada, że chce, by one również przeszły w ręce miasta.

O uratowanie pomnika walczy też Fundacja Rzeszowska, która w 2018 rok złożyła wniosek do Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wpisanie go do rejestru zabytków, co uniemożliwi jego rozbiórkę. Konserwator dopiero po 6 latach wszczął postępowanie administracyjne w tej sprawie. A sam pomnik jest w coraz gorszym stanie. Już w zeszłym roku nadzór budowlany wskazywał konieczność jego remontu, bo zagraża bezpieczeństwu mieszkańców.

Łączak znów o pomniku

To, co dzieje się w sprawie pomnika wzbudza spore emocje. O monumencie rozmawiano podczas poniedziałkowej (24 czerwca) sesji Sejmiku Województwa Podkarpackiego. Temat podjął oczywiście wiceprzewodniczący Czesław Łączak z Prawa i Sprawiedliwości, który jest zagorzałym zwolennikiem zburzenia obiektu. To on dwa lata temu bezskutecznie proponował, by samorząd województwa wsparł kwotą 850 tys. zł ówczesnych właścicieli pomnika, czyli Zakon Bernardynów. Środki te miały posłużyć pomocy w demontażu monumentu. Jego wniosek nie został pozytywnie oceniony, bo nadal trwało procedowanie wniosku dotyczącego wpisania pomnika do rejestru zabytków.

Postępowanie dotyczące wpisu do rejestru się rozpoczęło, ale mimo to Łączak znów wrócił do tematu pomnika podczas poniedziałkowej sesji, bo nie podobają mu się działania prezydenta Fijołka w stosunku do Bernardynów. W trakcie swojego wystąpienia porównał postępowanie Fijołka do działań rodem z czasów komunizmu.

- Sprawa w ostatnich dniach budzi szczególny niepokój. Aspekt odejścia od idei komunistycznych nie jest realizowany w województwie właściwie. Szczególnie dotyczy to miasta Rzeszowa, gdzie zachowanie prezydenta Konrada Fijołka wręcz sprowadza się do wzorów, które zaczerpnął z czasów Bieruta, Stalina czy Gomułki - stwierdził radny Łączak.

Czesław Łączak
Fot. Maciej Terpiński

Łączak nazwał zachowanie prezydenta Rzeszowa w stosunku do Bernardynów mianem prawnego szantażu, którego używano wobec Kościoła w czasach komunizmu. Ocenił też postawę Konrada Fijołka jako prostactwo, które kładzie się cieniem na regionie. Twierdził, że Fijołek pokazuje w ten sposób brak chęci współpracy z samorządem województwa, choć pomijając przecież sprawę pomnika miasto i województwo współdziałają na wielu szczeblach. Wiceprzewodniczący sejmiku cieszył się również, że Fijołek po kwietniowych wyborach stracił większość w Radzie Miasta Rzeszowa.

„Sprawa całego regionu”

Wojewódzki radny PiS, który nie jest mieszkańcem Rzeszowa, a Dębicy mówił, że popiera dążenia do wyburzenia rzeszowskiego pomnika, bo promuje on komunizm. Jego zdaniem demontaż obiektu jest w interesie całego regionu.

- Ten pomnik, ta budowla, bo to nie jest pomnik, został wzniesiony na bazie obowiązkowych składek mieszkańców całej Rzeszowszczyzny. Dębica wtedy też należała do ówczesnego województwa rzeszowskiego, więc nie jest to tylko sprawa Rzeszowa - dodawał wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Podkarpackiego.

Łączak oczekiwał również reakcji samorządu województwa wobec działań władz Rzeszowa.

- To, co robi prezydent Rzeszowa, winno spotkać się ze zdecydowanym działaniem, tak by nie szantażował Bernardynów, że odbierze Ogrody Bernardyńskie, że nie będzie ich utrzymywał - dodał wiceprzewodniczący.

Łączak podczas sesji mówił, że chce „uszczęśliwić” mieszkańców Rzeszowa, burząc pomnik, który jego zdaniem stwarza zagrożenie dla przechodniów. Dziwił się też, że sprawą zajmuje się konserwator zabytków czy też nadzór budowlany.

- Tak jakby nie znali oni istoty problemu, po co to stoi i co z tej budowli ma być przekazywane dalej - dodawał Czesław Łączak.

Wiceprzewodniczący sejmiku z PiS na koniec zachęcał też władze województwa do działań w kierunku likwidacji pomnika.

- Samorząd wojewódzki powinien włączyć się w dzieło wyburzenia tej budowli dla dobra Rzeszowa i województwa oraz wesprzeć również Bernardynów - mówił wiceprzewodniczący sejmiku.

Kaźmierczak oburzona

Na wystąpienie Czesława Łączaka stanowczo zareagowała radna Koalicji Obywatelskiej Jolanta Kaźmierczak, która w latach 2021-2024 pełniła funkcję wiceprezydent Rzeszowa.

- Pan jako mieszkaniec Dębicy nie powinien wypowiadać się na temat spraw, które dotyczą mieszkańców Rzeszowa. Jestem też oburzona, że porównuje pan działania prezydenta Fijołka do działań Bieruta - odpowiadała na wystąpienie Łączaka.

Kaźmierczak twierdziła, że mieszkańcy Rzeszowa nie postrzegają pomnika jako obiektu propagującego komunizm, a jako element, który wrósł w architekturę przestrzeni miejskiej. Radna KO twierdziła, że czas na burzenie PRL-owskich pomników był w latach 90. minionego wieku.

- Wtedy była grupa Konfederacji Polski Niepodległej, która chciała ten pomnik zburzyć z własnych środków. I ja byłam wówczas skłonna przekazać na to pieniądze. Ale ówczesny prezydent miasta Mieczysław Janowski nie zdecydował się na to. A kolejny prezydent Andrzej Szlachta zdekomunizował ten pomnik wieszając na nim herb Rzeszowa - mówiła radna KO.

Jolanta Kaźmierczak
Fot. Maciej Terpiński

„Niezrozumiałe zachowanie”

Kaźmierczak argumentowała, że mieszkańcy są przeciw wyburzaniu pomnika. Podczas sesji przypominała długą i zawiłą historię przekazania pomnika Bernardynom i starań miasta o jego odzyskanie, które jak wiadomo, okazały się nieskuteczne.

- Bernardyni przekazali pomnik stowarzyszeniu. Dla nas mieszkańców Rzeszowa ich zachowanie jest niezrozumiałe - dodawała radna KO.

Kaźmierczak zwróciła się też do radnych z apelem by sprawę pomnika pozostawić władzom Rzeszowa.

- Zwracam się do radnych, byście nie podejmowali w tej sprawie żadnych decyzji i nie deklarowali się o jakichkolwiek nakładach finansowych, bo chce je ponieść miasto, po to by przejąć pomnik i go naprawić - stwierdziła Jolanta Kaźmierczak.

Całej sprawie przygląda się rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej, który w 2018 roku wydał opinię, wskazującą, że Pomnik Czynu Rewolucyjnego podlega pod ustawę dekomunizacyjną, która przewiduje usuwanie z przestrzeni publicznej obiektów propagujących komunizm. Stanowisko IPN w tej sprawie od tego czasu się nie zmieniło.

Karol Woliński

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4