Działki przy Żwirowni za działki na Zalesiu. Radni dali zgodę na taką zamianę
KATEGORIA: POLITYKA / 28 sierpnia 2024
Tereny nad Żwirownią, którymi dysponuje inwestor są widoczne na drugim brzegu akwenu. Za nimi znajdują się działki przy ul. Kwiatkowskiego, na których zamianę zgodzili się radniFot. Karol Woliński
Po długiej i burzliwej dyskusji rzeszowscy radni dali we wtorek (27 sierpnia) zgodę na zamianę z deweloperem terenów przy ul. Kwiatkowskiego w pobliżu Żwirowni w zamian za zielone działki na Zalesiu przeznaczone pod rekreację. W głosowaniu podział nie przebiegał jednak według tradycyjnego schematu koalicja kontra opozycja. Jak przekonywali zwolennicy zamiany, pozwoli ona uratować przed dalszą zabudową tereny na Zalesiu, a w rejonie Żwirowni przynajmniej uzyskać coś dla miasta i ograniczyć negatywne skutki inwestycji, które i tak byłyby nie do zatrzymania, bo większość terenów jest tam już w rękach prywatnych.
Sprawa ciągnie się od miesięcy
Sprawa zamiany działek stawała już na sesji Rady Miasta Rzeszowa w lutym tego roku. Wówczas zgody nie było. Teraz projektem zgłoszonym ponownie przez prezydenta Konrada Fijołka zajął się nowy skład rady.
Zgodnie z nim za działki w pobliżu Żwirowni o łącznej powierzchni 0,77 ha miasto miałoby przejąć od dewelopera grunty na Zalesiu o powierzchni prawie 0,6 ha oraz dodatkowo niewielką działkę o powierzchni prawie 0,1 ha, która w przyszłości miałaby służyć do poszerzenia ul. Kwiatkowskiego. Ewentualną różnicę w wycenie działek deweloper musiałby dopłacić. Różnica z odrzuconym w lutym projektem polega na tym, że teraz dodatkowo jest mowa o porozumieniu pomiędzy miastem i inwestorem. Chodzi o deklarację realizacji przez dewelopera kilku inwestycji offsetowych w rejonie Żwirowni.
O zdjęcie projektu z porządku obrad na początku sesji wnioskowali radni Koalicji Obywatelskiej, jednak wniosek ten nie przeszedł – „za” byli tylko radni KO. Przeszedł natomiast wniosek radnego Roberta Kultysa z PiS by punkt dotyczący zamiany procedować wcześniej, zaraz po punkcie dotyczącym powiązanego z tą sprawą planu zagospodarowania dla terenów rekreacyjnych przy ul. Spacerowej.
Wtorkowa sesja trwała kilkanaście godzin i skończyła się po północy. Do procedowania nad planem i zamianą działek radni przystąpili dopiero koło godz. 19.
Plan dla Zalesia poparty jednomyślnie
Najpierw zajęli się planem zagospodarowania dla terenów rekreacyjnych przy ul. Spacerowej. Obejmuje on m.in. działkę dewelopera będącą przedmiotem wspomnianej zamiany. Zgodnie z zapisami planu ma znaleźć się tam zieleń urządzona. Plan ten już raz został przyjęty przez radę w marcu tego roku. Jednak wojewoda podkarpacki dopatrzył się w nim uchybień (rozbieżności w oznaczeniach w tekście planu i na rysunku planu) i rozstrzygnięciem nadzorczym stwierdził nieważność uchwały. Stąd po poprawkach plan znów wrócił na sesję.
Projekt nie wzbudził kontrowersji i został przyjęty jednomyślnie 22 głosami „za”. Inaczej było z procedowaną po nim zamianą działek.
- Zostało zawarte porozumienie z inwestorem, na mocy którego osoba prywatna oraz spółka NG KWIATKOWSKIEGO Spółka z o. o. zobowiązali się, że na własny koszt wybudują ogólnodostępny parking, na wyłączne potrzeby obsługi terenów zielonych nad rzeką Wisłok, pozyskają na własny koszt i wybudują na wschodnim brzegu zbiornika wodnego ogólnodostępną promenadę ze ścieżką rowerową oraz na własny koszt wybudują ogólnodostępną strefę wypoczynkowo-rekreacyjną - wyjaśniał prezentując uchwałę Grzegorz Tarnowski, dyrektor Biura Gospodarki Mieniem Miasta Rzeszowa.
Te inwestycje miałyby zostać wybudowane w terminie 3 lat od daty zawarcia umowy notarialnej zamiany nieruchomości. Gwarancją miałoby być przyrzeczenie inwestora do realizacji inwestycji na rzecz miasta obwarowane karą finansową w wysokości miliona złotych.
Zapewnienia inwestora
O szczegółach swoich zamiarów mówił inwestor Mariusz Cybulski, który przypomniał, że pierwotnie jego firma planowała zabudowę wielorodzinną w rejonie ul. Spacerowej na Zalesiu, ale gdy okazało się, że jest przygotowywane szersze porozumienie miasta z właścicielami działek by urządzić tam tereny zielone, także do niego przystąpił. Pozostała kwestia jakie działki wskazać do zamiany.
- Naszym pomysłem była kontynuacja zabudowy w rejonie ul. Kwiatkowskiego z uwagi na to, że już tam istniejemy i mamy bardzo ciekawe pomysły, żeby ten teren zagospodarować - zaznaczył Cybulski.
Jak wyjaśniał inwestor, chodzi o kontynuację zabudowy mieszkaniowej, ale z bardzo mocnym naciskiem na usługi znajdujące się w parterze budynków. Mają to być m.in. restauracje, kawiarnie, bawialnie dla dzieci. - Tworzymy miejsce całoroczne, a nie tylko na okres 2-3 miesięcy, a tak obecnie funkcjonuje w sezonie Żwirownia - tłumaczył Mariusz Cybulski, dodając, że to miejsce ma duży potencjał.
Jak przekonywał przedsiębiorca, w rozmowach z prezydentem z udziałem stowarzyszenia mieszkańców wypracowano kompromis dotyczący offsetu, który dałby możliwość realizacji traktu pieszo-rowerowego, ogólnodostępnych miejsc parkingowych oraz przestrzeni rekreacyjno-wypoczynkowej – jogi, siłowni zewnętrznej, placu zabaw, boiska do piłki plażowej. Według deklaracji Cybulskiego zagospodarowanie całego brzegu Żwirowni poprawiłoby też stan bezpieczeństwa w tym rejonie.
- Inwestuję w Rzeszowie już 30 lat, zatrudniam 300 osób, kolejne 300 współpracuje jako firmy zewnętrzne, wiele rzeczy w Rzeszowie zrobiłem, wiele chcę zrobić - zapewniał inwestor odpowiadając na wątpliwości dotyczące jego wiarygodności.
Plan zagospodarowania terenu zgodnie z propozycjami inwestoraGrafika: Biuro Gospodarki Mieniem Miasta Rzeszowa
Kto pamięta o Zalesiu?
Radna Elżbieta Niedzielska z Razem dla Rzeszowa odniosła się do narracji jaką w tej sprawie prowadzi klub Koalicji Obywatelskiej. Niedzielska przez ostatnie lata stała na czele stowarzyszenia Spacerówka, reprezentującego mieszkańców rejonu ul. Spacerowej, które zasłynęło skuteczną walką z planami wysokiej zabudowy w tej okolicy. W swoim wystąpieniu posługiwała się serią slajdów przedstawiających jej zdaniem nieprawdziwą narrację klubu KO.
- My cały czas tutaj mówimy Żwirownia, Żwirownia, Żwirownia. Ja nie widzę tutaj pytań o Zalesie. Czy ktokolwiek z Państwa zapytał czy mieszkańcy chcą terenów zielonych na Zalesiu? Nie, nie było takiego pytania - mówiła w stronę radnych KO Elżbieta Niedzielska. - Mieszkańcy Zalesia i ci, którzy będą korzystać z parku na Zalesiu też są ważni.
- To my, mieszkańcy ulicy Spacerowej przez 8 lat walczyliśmy z magistratem rzeszowskim - przypomniała radna RdR dodając, że na tę walkę mieszkańcy wydali 50 tys. zł i uchylili 12 „wuzetek” wydanych przez ratusz, nie mając za wielu sojuszników, bo po ich stronie zdecydowało się zaangażować tylko kilku radnych.
Jak zaznaczała Niedzielska, niedopuszczenie do zamiany działek, do którego prą radni KO wcale nie powstrzyma zabudowy w rejonie Żwirowni, bo inwestor dysponuje już dużą działką sięgającą do połowy akwenu. A równocześnie miasto nie uratuje terenu na Zalesiu przed zabudową, bo jak przekonywała na wykup tamtejszych działek w budżecie nie ma pieniędzy.
- Dla mnie z mojego punktu widzenia w tym momencie jedynym racjonalnym wyjściem jest zamiana działek - dowodziła Niedzielska. - Bo może dojść do takiej sytuacji, że nie pozyskamy działki na Zalesiu i ona zostanie prędzej czy później zabudowana, działka na Żwirowni również zostanie zabudowana, ale mieszkańcy zostaną bez offsetu. Może tak być, nie musi. Możemy mieć to i to.
KO zdania nie zmienia
- Dlaczego nie możemy pozyskać jakichś środków z ministerstwa lub dotacji unijnych, żeby przejąć jak najwięcej terenów zielonych, żeby zrobić tam tereny rekreacyjne? Nikt nie rozmawia w tej sprawie, tylko każdy chciałby te tereny oddawać - stwierdziła w reakcji na wystąpienie radnej RdR Katarzyna Maciechowska z KO. - Jestem za zamianą działek na Zalesiu, ale dlaczego dyskusja toczy się na temat tak kontrowersyjnych działek? (na Żwirowni – dop. red.). Dlaczego nie możemy załatwić tego w inny sposób? Nie widzę tutaj interesu miasta i wszystkich mieszkańców Rzeszowa, którzy chcieliby mieć dostęp do tych terenów i którzy chcą, żeby tam były rekreacyjne tereny zielone.
Część radnych, m.in. z klubu PiS nie kwestionując samej idei zamiany oczekiwała jednak zwiększenia offsetu ze strony inwestora, dowodząc, że ten obecnie proponowany jest mało korzystny dla miasta i mieszkańców. Chcieli skierowania uchwały do komisji i pracować nadal nad szczegółami offsetu.
Do zmiany zdania nie byli natomiast skłonni radni Koalicji Obywatelskiej. Działo się tak, mimo że klub pozostaje w koalicji stanowiącej zaplecze Konrada Fijołka, a jego przedstawiciel, czyli były radny KO Marcin Deręgowski od niedawna jest zastępcą prezydenta. To właśnie Deręgowski w lutym sprzeciwiał się mocno projektowi zamiany. Teraz jako wiceprezydent nadzoruje pracę Biura Gospodarki Mieniem, którego dyrektor prezentował uchwałę o zamianie działek. Na ten nieco kuriozalny obrót sprawy zwrócił uwagę Jacek Strojny z Razem dla Rzeszowa. Według radnych opozycji mimo zmiany roli zastępca prezydenta nadal patronuje sprzeciwom radnych KO wobec zamiany.
- Godny podziwu jest upór dotyczący oddania reszty terenów zielonych w okolicy Żwirowni w ręce dewelopera - nie dawał za wygraną Wojciech Jaślar, szef klubu Koalicji Obywatelskiej. - Chcemy bronić tego miejsca, by było dostępne dla wszystkich rzeszowian. Czy tak powinny wyglądać umowy offsetowe? Dla nas umowa offsetowa to budowa domu kultury czy dużej inwestycji infrastrukturalnej.
Jaślar wnioskował o zdjęcie tego punktu z porządku i skierowanie go do komisji.
Kultys: To jedyny sposób by upublicznić nadbrzeże Żwirowni
- Mówicie, że chcecie zapobiec zabudowie Żwirowni, ale w jaki sposób? Tu już jest zabudowa - odpowiadał radnym KO pokazując na mapę Robert Kultys z PiS, przewodniczący Komisji Gospodarki Przestrzennej. Jak mówił, na terenie inwestora na brzegiem zbiornika można z powodzeniem zlokalizować dwa budynki, a urząd nie będzie w stanie powstrzymać wniosku o warunki zabudowy na takie obiekty. Zdaniem Kultysa niedopuszczenie do zamiany oznacza zgodę na zabudowę na terenie, którym inwestor obecnie dysponuje. A urządzenie zieleni na pozostałych działkach należących obecnie do miasta oznacza stworzenie parków kieszonkowych, które i tak służyłby inwestorowi posiadającemu przylegający teren, a ściślej mieszkańcom jego budynków.
- Zgłoście jako klub wniosek o wykup tego terenu i znajdźcie na to pieniądze. Uratujemy ten teren i wtedy łącznie wykupujemy tu i na Zalesiu 3 hektary. Moim zdaniem racjonalnie byłoby uchwalić w rejonie Żwirowni plan miejscowy, a skoro tego planu nie ma, jesteśmy w sytuacji podbramkowej i mamy do dyspozycji ewentualnie ten offset - argumentował radny Kultys. - Ja bym się trzymał tego offsetu, bo on jest jedynym sposobem na upublicznienie tego brzegu Żwirowni. Z tych dwóch alternatyw, gdy w jednej mamy dwa bloki i brak offsetu, a w drugiej owszem wybudowanie o blok więcej, ale całe nabrzeże upublicznione, wydaje się, że ta druga jest lepsza dla miasta.
Jak zaznaczył radny PiS nie broni konkretnych zapisów offsetu, ale na spotkaniach z mieszkańcami ul. Grabskiego (rejon Żwirowni) i osiedla Zalesie przekonywali oni, że w tej sytuacji to jest jedyne dobre wyjście.
Potwierdziła to Agnieszka Wesołowska-Majcher ze Stowarzyszenia Zielone Osiedle Grabskiego, która mieszka w tym rejonie miasta. - Bez offsetu byłam przeciwna zamianie, ale jest offset, który gwarantuje coś dla Żwirowni - przekonywała mieszkanka.
Radny Kultys uspokajał też, że dokonane właśnie uchwalenie planu dla terenu na Zalesiu, o ile nie będzie znów zastrzeżeń formalnych ze strony wojewody, uchroni przed jego zabudową budynkami mieszkalnymi, inna sytuacja jest jednak w rejonie Żwirowni, który planu nie ma. Zaznaczył też, że jego zdaniem skierowanie projektu do komisji niczego nie zmieni, bo wszyscy i tak pozostaną przy swoim zdaniu.
Prezydent nie przekonał KO
Prezydent Konrad Fijołek podsumowując dyskusję przypomniał, że cały problem z terenami przy Żwirowni zaczął się od wniosków mieszkańców o zwrot terenów, kiedyś wywłaszczonych pod budowę zalewu (które jednak nie zostały docelowo zagospodarowane), a polityką ówczesnego prezydenta umożliwiono zabudowę takich zwracanych działek. Zdaniem prezydenta Fijołka najlepszym wyjściem z takich trudnych sytuacji jest właśnie szukanie kompromisu przy pomocy zamian gruntów.
- Ta propozycja zamiany pewnie nie jest najłatwiejsza. W moim przekonaniu dobrze byłoby w ślad za uchwalonym dzisiaj planem dokonać tych zamian i mieć w mieście bardzo dobry przykład tego, że pogodziliśmy interesy prywatne z publicznymi - przekonywał prezydent Konrad Fijołek.
Te wszystkie argumenty nie przekonały radnych KO, którzy nadal oczekiwali skierowania uchwały do dalszej dyskusji komisji oraz domagali się m.in. ustalenia w ciągu miesiąca szczegółów offsetu.
Większość jednak za zamianą
Głosowania nad losami uchwały zaczęły się niedługo przed godz. 23. Za skierowaniem projektu do komisji zgodnie z wnioskiem KO było 10 radnych (m.in. z KO, ale i z PiS), 12 osób głosowało przeciw. Wniosek więc przepadł. W tej sytuacji rada głosowała projekt uchwały.
Podziały w głosowaniu uwidoczniły się także wewnątrz poszczególnych klubów. Za zamianą działek zagłosowało 12 radnych: Piotr Kilar, Robert Kultys, Krystyna Wróblewska, Andrzej Szlachta z Prawa i Sprawiedliwości; Mirosław Kwaśniak, Bogusław Sak, Robert Walawender, Witold Walawender z Rozwoju Rzeszowa; Rafał Kulig, Elżbieta Niedzielska, Jacek Strojny, Michał Wróbel z Razem dla Rzeszowa.
Przeciw zamianie terenów było 8 radnych: Wojciech Jaślar, Anna Woźniak-Kunicka, Katarzyna Maciechowska, Mateusz Maciejczyk, Wiesław Ziemiński z Koalicji Obywatelskiej; Jerzy Jęczmienionka, Aleksander Szala, Mateusz Szpyrka z Prawa i Sprawiedliwości.
Jako jedyna wstrzymała się radna Marta Niewczas z Koalicji Obywatelskiej.
Rafk
Wyniki głosowaniaFot. Screen z transmisji Rady Miasta Rzeszowa