Pomnik zabytkiem i co dalej? Prezydent apeluje, a konserwator zapowiada

KATEGORIA: POLITYKA / 13 października 2025

Fot. Mateusz Ficek

Podkarpacki wojewódzki konserwator zabytków Adam Sapeta zapowiedział nakazanie właścicielowi Pomnika Czynu Rewolucyjnego (Walk Rewolucyjnych) uporządkowanie go i doprowadzenie do lepszego stanu z racji tego, że monument został wpisany do rejestru zabytków. Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek z kolei zapowiada, że nie odstąpi od odzyskania pomnika na rzecz miasta i apeluje do stowarzyszenia, które nim dysponuje o to, by dobrowolnie go oddało na rzecz samorządu. Obrońcy pomnika zastanawiają się również czy z obiektu powinien zniknąć herb Rzeszowa.

Wielka Mandorla Superstar

W piątek 10 października w Rzeszowskich Piwnicach odbył się finał projektu Wielka Mandorla Superstar, zwieńczony premierą muzycznego spektaklu w wykonaniu Dagny Mikoś i duetu Bzdyra/Demidowski inspirowanego społecznymi emocjami skupionymi wokół Pomnika Walk Rewolucyjnych w Rzeszowie.

Przed spektaklem otwarto również wystawę plenerową „MONUMENT KONIECZNY” zrealizowaną ze zbiorów Muzeum Mariana Koniecznego w Krakowie prezentującą m.in. archiwalia z pracowni Koniecznego i etapy powstawania rzeszowskiego Pomnika Czynu Rewolucyjnego.

Ważną częścią całego wydarzenia był też panel dyskusyjny pod takim samym tytułem. Debatę prowadzili Beata Kuman – historyczka sztuki z Muzeum Okręgowego w Rzeszowie i Sławomir Nosal - manager kultury i aktywista społeczny związany z ruchem Stacja Rzeszów Dziki. W dyskusji udział wzięli Konrad Fijołek – prezydent Rzeszowa, Adam Sapeta - podkarpacki wojewódzki konserwator zabytków, prof. dr hab. Jan Tutaj – dziekan Wydziału Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Filip Konieczny – przedstawiciel rodziny artysty, fundator Fundacji Instytut Sztuki Mariana Koniecznego, Marta Nikiel – prezes Oddziału Rzeszowskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Dawid Domański – aktywista Stowarzyszenia Ochrony Architektury Powojennej.

Fot. Maciej Terpiński

Podczas panelu padło kilka istotnych informacji i apeli w sprawie przyszłości najsławniejszego rzeszowskiego pomnika.

Ta wciąż wydaje się niejasna. Bo z jednej strony są aktywiści z Fundacji Rzeszowskiej i władze miasta, którzy uważają pomnik obiekt sztuki współczesnej stanowiący symbol Rzeszowa i którzy ostatnio mogli się cieszyć z tego, że pomnik został już prawomocnie uznany za obiekt zabytkowy, co daje mu formalną ochronę. Stało się tak właśnie z inicjatywy Fundacji Rzeszowskiej, która wnioskowała o to od 2018 roku.

Jednak z drugiej strony jest właściciel pomnika, czyli Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia i jego prezes Marcin Maruszak, który chce zburzenia monumentu powołując się na opinię Instytutu Pamięci Narodowej wskazującą, że pomnik propaguje komunizm co oznacza, iż podlega ustawie dekomunizacyjnej nakazującej usuwanie takich obiektów z przestrzeni publicznej. W tle całej batalii jest sam pomnik, którego stan techniczny z czasem ulega coraz większemu pogorszeniu. Od kilku lat jest otoczony płotem, z daleka widać również masy zalegających ptasich odchodów.

Fot. Mateusz Ficek

Pomnik zabytkiem

Dyskusja podczas panelu toczyła się w dużej części wokół najświeższego tematu, czyli podtrzymania przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego decyzji konserwatora o uznaniu Pomnika Czynu Rewolucyjnego za zabytek. O tym co było decydujące w tej sprawie i jakie niesie to za sobą konsekwencję mówił wojewódzki konserwator zabytków Adam Sapeta.

- By wpisać obiekt do rejestru zabytków musi on się cechować wartościami historycznymi, naukowymi i artystycznymi. Wpis musi być też w interesie społecznym. Wszystkie te elementy wystąpiły, w efekcie można było wpisać pomnik do rejestru. Ale sprawa nie była taka prosta, przy młodych obiektach ścierają się zawsze dwa poglądy czy tu już zabytek czy jeszcze nie - mówił Adam Sapeta, który podkreślał, że decyzja Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ma prawomocny charakter.

- W momencie, gdy jest to zabytek, właścicielowi zostaje droga sądowa, ale sąd rozstrzyga tylko prawidłowość procedury. Nie mamy więc wątpliwości, że mamy ostateczną decyzję - tłumaczył Sapeta.

Zdaniem wojewódzkiego konserwatora zabytków pomnik powinien stać się własnością miasta.

- To bardzo ważne, aby tak ważnym obiektem zajmował się samorząd, a nie stowarzyszenie, które nie ma funduszy ani nie chce zadbać o ten obiekt. Bardzo sprzyjamy temu. Po naszej stronie są różne możliwości m.in. możemy nakazać obecnemu właścicielowi uporządkowanie i zajęcie się tym obiektem zabytkowym - mówił wojewódzki konserwator zabytków dodając, że nie będzie zbytnio zwlekał z podjęciem działań w stosunku do właściciela pomnika.

- Jeślibyśmy zwlekali to ktoś nas będzie mógł oskarżyć, że nie dbamy o zabytek. Obiecuję, że nie będziemy zwlekać. Na pewno stanie się to w tym roku - stwierdził Sapeta.

Fot. Mateusz Ficek

Prezydent nadal ma żal do zakonu

Prowadzący debatę dopytywali również władz miasta o to jakie działania podejmą w kwestii obrony pomnika w związku z tym, że stał się on zabytkiem. Wywołany do odpowiedzi prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek przekonywał, że od pierwszych dni w ratuszu działał na rzecz jego przejęcia przez miasto. Przypominał, że toczył negocjacje z zakonem bernardynów, który od 2006 roku był właścicielem terenu, na którym stoi pomnik i w 2024 roku zdecydował się go oddać w formie darowizny, ale nie miastu, tylko wspomnianemu stowarzyszeniu Marcina Maruszaka. To oczywiście nie podobało i dalej nie podoba się prezydentowi Rzeszowa.

- Ojcowie bernardyni oszukali miasto, byliśmy blisko porozumienia, ale przekazali pomnik osobom nieodpowiedzialnym - grzmiał włodarz miasta.

Po tym jak zakon przekazał działkę z pomnikiem na rzecz Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia, władze miasta podjęły szereg działań, które mają doprowadzić do ochrony i przejęcia pomnika. Rzeszów złożył pozew sądowy, który ma unieważnić uchwałę Rady Miasta z 2006 roku, dzięki której zakon przejął od miasta teren pomnika wraz z przyległym parkingiem, w miejscu którego obecnie istnieją Ogrody Bernardyńskie z 99-procentową bonifikatą. Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie. Ratusz w reakcji na działania bernardynów wymówił im również umowę na utrzymywanie wspomnianych ogrodów.

Do tego była próba uchwalenia planu zagospodarowania dla tego terenu. Rada Miasta Rzeszowa we wrześniu 2024 roku przyjęła taki dokument przewidujący, że teren gdzie stoi pomnik to plac publiczny, a sam monument to dobro kultury współczesnej. Wszystko to po to by miasto miało możliwość wywłaszczenia tych gruntów pod cel publiczny.

Właściciel obiektu zaskarżył plan do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a ten jak się okazało w lipcu przyznał mu rację uchylając uchwałę. Władze miasta wtedy twierdziły, że decyzja WSA dotyczyła kwestii proceduralnych, a nie treści planu i że podejmą działania by plan uchwalić jeszcze raz lub zaskarżą decyzję sądu do wyżej instancji.

Fot. Mateusz Ficek

Prezydent: Plan obowiązuje

Podczas piątkowego panelu dyskusyjnego okazało się, że przekaz ratusza się zmienił. Sam prezydent Konrad Fijołek twierdził, że plan zagospodarowania jednak obowiązuje.

- Niestety sąd administracyjny w pierwszej instancji doszukał się jakiegoś drobnego formalnego problemu. Ale tak czy owak ten plan na tym etapie jest obowiązujący, i mówi on o tym, że jest to dziedzictwo, które trzeba szczególnie chronić - powiedział prezydent, który deklarował, że nie ustąpi ani na krok w kwestii odzyskania pomnika dla miasta i wspomniał przy tym o procedurze wywłaszczenia, którą umożliwia plan zagospodarowania.

- Robimy wszelkie działania by ten pomnik odzyskać na rzecz mieszkańców, skorzystamy z przepisów ustawy, będzie się toczył proces sądowy, w związku z tym, że plan jest obowiązujący, dzisiaj podjąłem decyzję o działaniach wywłaszczeniowych wobec stowarzyszenia, które jest właścicielem pomnika, rozmawiam też z konserwatorem, ale nie będę na razie wspomniał o czym. Użyjemy każdego elementu by go odzyskać i poddać go pracom ratunkowym, wizerunkowym i estetycznym - deklarował Konrad Fijołek.

Jak to możliwe, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie stwierdził, że uchwała o planie zagospodarowania jest nieważna, a władze miasta twierdzą, że plan obowiązuje? Tego prezydent Fijołek w piątek już nie zdradził. W poniedziałek zapytaliśmy o to w rzeszowskim ratuszu i na razie czekamy na odpowiedź.

Fot. Mateusz Ficek

Apel do kolegi ze studiów

Prezydent Fijołek podczas piątkowej debaty wyszedł również z apelem do Marcina Maruszaka, prezesa stowarzyszenia będącego właścicielem obiektu.

- To mój kolega ze studiów, toczyliśmy w Rzeszowie różne dyskusje. Pod tym pomnikiem Marcin chwalił Kim Ir Sen-a, pamiętam to jak dzisiaj. Zwracam się do Marcina, by posłuchał rzeszowian, nie działał wbrew nim i po prostu oddał nam ten pomnik. Obiecuję, że wystawię Marcinowi jakieś małe podziękowania i pomnik za to, że po prostu posłuchał mieszkańców i nam go oddał. Chętnie się z nim spotkam, ustalę warunki, dobrowolnie przejmiemy pomnik, po co ma być przedmiotem tych działań, które narażą go na problemy finansowe - mówił prezydent Rzeszowa.

Na tym apele się nie skończyły, bo Fijołek postanowił zwrócić się również do Zakonu Bernardynów.

- Nigdy nie jest za późno, żeby władze zakonne cofnęły darowiznę i przekazały pomnik na rzecz mieszkańców - dodawał prezydent Rzeszowa.

Fot. Mateusz Ficek

Pomnik bez herbu Rzeszowa?

Sławomir Nosal podczas dyskusji przypomniał, że wpis do rejestru zabytków nie dotyczy tablic, które znajdują się pod pomnikiem, ale również dwóch tablic z herbem Rzeszowa umieszczonych na szczycie monumentu w 2002 r. z inicjatywy ówczesnego prezydenta Andrzeja Szlachty. Stąd padło pytanie czy z pomnika powinien zniknąć herb Rzeszowa. Prezydent Konrad Fijołek zalecał ostrożne podejście w tej kwestii.

- Najpierw trzeba go odzyskać, a potem będziemy się zastanawiać. Zgadzam się z decyzją służb konserwatorskich, bo dzieło ma swoją kompozycję i nie powinno być tam herbu. Ale była to decyzja prezydenta Szlachty, który w ten sposób próbował usankcjonować obecność pomnika w przestrzeni. To było z jego strony szlachetne i trzeba to docenić - mówił prezydent, który widzi pole do kompromisu w kwestii zmiany treści tablic, pod pomnikiem, które również nie zostały objęte ochroną konserwatorską.

- Czy skoro tablice nie zostały wpisane do rejestru zabytków to po jego odzyskaniu przez miasto powinny zostać zdjęte? - dopytywała konserwatora zabytków Beata Kuman, która prowadziła panel.

- Niekoniecznie, tablice herbowe nie zostały objęte ochroną, aby podjąć decyzję w sprawie czy one zostają czy nie. To już nie będzie po stronie konserwatora - odpowiadał Adam Sapeta.

Dyskusja na temat pomnika trwała około 2 godzin. Udział wzięli w niej również mieszkańcy Rzeszowa, którzy mogli zadawać pytania.

Karol Woliński

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4