Podhalańczycy z Rzeszowa są na wschodniej granicy. Służą w takich warunkach!

KATEGORIA: BEZPIECZEŃSTWO / 3 grudnia 2021

Wojsko Polskie przy granicy z Białorusią.
Fot. Irek Dorozański/DWOT

Mimo iż w odczuciu wielu osób wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej straciły na swojej intensywności, to przez zmianę taktyki działań służb białoruskich jest to tylko złudzenie. Napór i destabilizacja granicy państwa wciąż eskaluje, tyle że teraz do ataków i to coraz brutalniejszych, dochodzi głównie w nocy. Polskie służby (wojsko i Straż Graniczna) praktycznie codziennie muszą interweniować na próby siłowego przekroczenia granicy przez migrantów i wspomagające ich służby białoruskie.

Ta sytuacja jest olbrzymim obciążeniem psychicznym nawet nie tyle dla polskich funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy mają to wpisane w charakter służby, ale przede wszystkim dla ich rodzin i bliskich, którzy czekają na ich powrót. Dotyczy to choćby sytuacji żołnierzy 21. Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa, którzy już od wielu tygodni aktywnie ochraniają polską granicę z Białorusią.

Żołnierze 21. BSP służą aktualnie przy osłanianiu odcinka granicy z Białorusią na terenie województwa lubelskiego. Rzecznik 18. Dywizji Zmechanizowanej, w skład której wchodzi rzeszowska brygada, major Przemysław Lipczyński poinformował nas o aktualnej sytuacji i przebiegu służby naszych żołnierzy.

- 18. Dywizja Zmechanizowana otrzymała zadanie wsparcia funkcjonariuszy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. To jest oddział Straży Granicznej, który swoim zasięgiem terytorialnym obejmuje województwo lubelskie i granicę polsko-białoruską, która przebiega w tym województwie. Praktycznie całość granicy, która leży w naszej odpowiedzialności stanowi rzeka Bug, która jest też trudną przeszkodą terenową do pokonania więc w znacznym stopniu ułatwia nam to przestrzeganie nieprzekraczalności granicy – mówi mjr Lipczyński.

Jak wyjaśnia rzecznik 18. DZ, służbę na około 180-kilometrowym odcinku granicy pełnią żołnierze wszystkich brygad wchodzących w skład 18. Dywizji Zmechanizowanej: 1. Warszawskiej Brygady Pancernej z Wesołej, 19. Lubelskiej Brygady Zmechanizowanej oraz 21. Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa. Obecnie trzon tych sił stanowią właśnie żołnierze, naszej podkarpackiej 21. BSP.

- Żołnierze regularnie rotują się na granicy w okresie około 30 dni i są zastępowani przez żołnierzy z innych pododdziałów. To jest czas, w którym mogą wykorzystywać urlopy, spotykać się z rodzinami, regenerować siły przed ewentualnym wyjazdem na kolejną służbę na granicy – mówi mjr Przemysław Lipczyński.

Wojsko Polskie przy granicy z Białorusią.
Fot. Adam Guz/KPRM

Jak wyjaśnia rzecznik 18. Dywizji Zmechanizowanej ze względu na to, że granicę w województwie lubelskim stanowi naturalna przeszkoda w postaci rzeki Bug, żołnierzom 18. DZ jest dużo łatwiej ochraniać granicę niż w województwie podlaskim.

- Dochodzi do prób przekroczenia granicy. Mówimy tu o próbach dokonania tego wpław lub na pontonach. Cały czas są również odnotowywane próby inwigilacji szczelności granicy, czyli szukania takich miejsc na granicy, w których można byłoby ją przekroczyć w sposób niezauważony – tłumaczy mjr Lipczyński.

Jak jednak zaznacza rzecznik 18. Dywizji, siły i środki, które są obecnie na granicy są w zupełności wystarczające. – Granica jest bezpieczna i szczelna a wszystkie próby przekroczenia granicy są udaremniane. Osoby, fachowo mówiąc „ujawniane” na granicy są przekazywane funkcjonariuszom Straży Granicznej, którzy wykonują z nimi odpowiednie czynności – podkreśla mjr Przemysław Lipczyński.

Nadal dochodzi natomiast do przypadków prób psychologicznego oddziaływania na żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących granicy ze strony białoruskiej.

- Odnotowujemy próby wpływania psychologicznego na naszych żołnierzy pełniących służbę na granicy, m.in. poprzez odtwarzanie ze sprzętu nagłośnieniowego krzyków kobiet, płaczu dzieci – potwierdza mjr Lipczyński.

Żołnierze meldują też np., że usłyszeli strzały po drugiej stronie granicy. – Te próby oddziaływania psychologicznego są przez nas rejestrowane cały czas – dodaje rzecznik 18. DZ.

Jak jednak zaznacza mjr Przemysław Lipczyński, przed każdym wyjazdem żołnierze mają przeprowadzany szereg instruktaży. – Cały czas na miejscu są psychologowie, którzy prowadzą rozmowy z żołnierzami i uprzedzają o sytuacjach, które mogą wydarzyć się na granicy, bo jednak jest to służba pod presją – podkreśla. – Nasi żołnierze są całkowicie świadomi tego, że takie elementy walki psychologicznej są prowadzone.

- Warte podkreślenia jest to, że cały czas staramy się zmieniać system pełnienia służb na granicy, tak aby nie być przewidywalnymi dla strony przeciwnej. Miejsca posterunków, trasy są na bieżąco zmieniane, tak aby nie wpadło to w schemat, który dałoby się rozpracować przez stronę przeciwną - dodaje.

Służba na granicy wymaga nie tylko opanowania emocjonalnego po naszej stronie ale i umiejętności skupienia się na zadaniach w chronieniu granicy.

– Stąd dla naszych żołnierzy na pewno ważne są wszelkie gesty wsparcia od rodaków. Na szczęście gestów tych jest bardzo wiele i to nie tylko w wykonaniu mieszkańców ochranianych terenów przygranicznych ale także z innych części Polski a nawet od Polaków z zagranicy. Niezależnie od tego nasi żołnierze to twardzi ludzie, którzy przede wszystkim kierują się słowami przysięgi „bronić niepodległości i granic”. Wielu z nich ma też nieocenione doświadczenie zdobyte na misjach wojskowych poza granicami państwa – zapewnił major Przemysław Lipczyński.

Przypomnijmy na koniec, że żołnierze 21. BSP zostali zaangażowani do wyjazdu nad polską granicę wschodnią jako jedni z pierwszych w naszych siłach zbrojnych. Taki wybór był prosty. Brygada do końca tego roku pełni rotacyjny dyżur w Siłach Odpowiedzi NATO (siły szybkiego reagowania sojuszu utworzone w 2014 r.) i jest przez to jedną z jednostek polskich Wojsk Lądowych o najwyższym stopniu gotowości bojowej. W ramach tych sił w zeszłym roku brygada pełniła dyżur w najwyższym trybie „stand-by” (tzw. Szpica NATO) i była zdolna do podjęcia działań i do dyslokacji w ciągu 2-5 dni na dowolnym teatrze działań sojuszu. W tym roku tryb gotowości „stand-by” Szpicy sojuszu przejęła turecka brygada zmechanizowana, a podhalańczycy przeszli w dyżur awaryjny trybu „stand-down”, co oznacza zdolność do podjęcia pełnych działań operacyjnych w ciągu 30 dni od alarmu. Doświadczenia poprzedniego roku pozwoliły jednak rzeszowskiej brygadzie na działanie znacznie szybsze niż zakładane.

Red.

Zdjęcia: 18. Dywizja Zmechanizowana oraz plut. Aleksander Perz/18. DZ

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4