Trzaskowski z PO, czy Duda z PiS? Sprytna rozgrywka o Rzeszów i Podkarpacie

KATEGORIA: POLITYKA / 24 czerwca 2020

Fot. żródło: Andrzej Duda (Kancelaria Prezydenta RP), Rafał Trzaskowski (WikimediaCommons/Flickr)

Rafał Trzaskowski: Wstrzymałbym budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz Przekopu Mierzei Wiślanej.

Andrzej Duda: Te inwestycje mają strategiczne znaczenie dla całego kraju, a do tego mają pobudzić gospodarkę w czasach kryzysu.

Rafał Trzaskowski: Zmieniam zdanie w sprawie podniesienia wieku emerytalnego.

Andrzej Duda: Nie wierzcie, zmienia zdanie z dnia na dzień.

To tylko kilka najciekawszych przekazów z dotychczasowej kampanii prezydenckiej. Możemy ją obserwować głównie przez media, bo jak do tej pory bezpośrednia kampania prezydencka jakby omijała Podkarpacie. Kandydaci jeżdżą znacznie częściej w inne miejsca Polski. Jedynie prezydent Andrzej Duda odbył duże spotkanie w Stalowej Woli. Incydentalnie region odwiedzili też Szymon Hołownia, Krzysztof Bosak i Kosiniak-Kamysz. W ogóle jednak kandydatów słabo widać w regionie, nawet w formie kampanii bilbordowych.

Na finiszu kampanii do Rzeszowa ma przyjechać dziś Rafał Trzaskowski z Platformy Obywatelskiej. To sprytny ruch PO, która chce wykorzystać zaangażowanie prezydenta Dudy w kampanię na innych terenach. Jednocześnie to poważne wyzwanie dla niego, gdyż do tej pory Prawo i Sprawiedliwość systematycznie wygrywało z Platformą w stolicy Podkarpacia.

Prezydent Andrzej Duda, podobnie jak jego macierzysta partia PiS, we wszystkich kampaniach starali się jeden z głównych punktów kampanii przeprowadzać właśnie na Podkarpaciu. Tym razem kalendarz spotkań prezydenta Dudy w ostatnim tygodniu przed wyborami mocno zmieniło niespodziewane, ale wydaje się korzystne dla Polski spotkanie za oceanem z prezydentem Donaldem Trumpem.

Taktyka omijania Podkarpacia

Taktyka skupiana się wszystkich kandydatów w kampanii na innych regionach Polski wydaje się dobrze przemyślana. Sztabowcy polskich polityków biorą przykład między innymi z kampanii prowadzonych w Stanach Zjednoczonych. Tam wysiłek przedwyborczy koncentrowany jest głównie w tzw. „wahających się stanach”, czyli tam, gdzie potencjalnie można odwrócić poglądy jak największej liczby wyborców. W Polsce takie wahające się województwa są raczej w centrum i na zachodu kraju. Podkarpacie traktowane jest natomiast jako obszar politycznie zagospodarowany już przez PiS. Czy słusznie?

Te sprawy są najważniejsze dla mieszkańców Podkarpacia

Przyjrzyjmy się interesom mieszkańców. Powody silnego ugruntowania się sympatii prawicowych na Podkarpaciu w ostatnich latach są wtedy zrozumiałe. Przede wszystkim nasz region jest wielkim beneficjentem polityki rządów Prawa i Sprawiedliwości. To na przykład postępująca budowa trasy S-19, która wcześniej na próżno czekała skutecznego wsparcia wielu innych sił politycznych. To także rozwój podkarpackich spółek zbrojeniowych (m.in. w Mielcu, Nowej Dębie, Stalowej Woli), dzięki którym region po prawie 100 latach na nowo staje się ekonomicznym centrum produkcji broni dla polskiej armii. To wreszcie polityka wspierania samorządów lokalnych, dzięki której powstają drogi gminne, mosty i połączenia lokalne w całym regionie.

Rozwój regionu przekłada się także na rozwój Rzeszowa, tu koncentrują się usługi i tu spływają pieniądze. To wszystko na Podkarpaciu coraz bardziej przysparza PiS-owi popularności – i to zarówno wśród wyborców prawicowych, jak i wśród tych o bardziej liberalnych poglądach.

Jest też i drugi powód. Podkarpacie należy do tych regionów kraju, gdzie wciąż dominuje tradycyjny wzorzec wartości. Mimo iż zwłaszcza młode pokolenie jest tolerancyjne wobec różnych wzorców indywidualnego zachowania, to nawet ono niechętnie odnosi się do eksperymentów społecznych takich jak np. wychowywanie dzieci przez pary jednopłciowe.

Kilka lat temu środowiska polityczne o rysie socjal-liberalnym postawiły w kraju na silną identyfikację związana właśnie z rewolucją obyczajową. W większości regionów Polski, w tym wyraźnie na Podkarpaciu, okazało się to porażką. Teraz wielu kandydatów tego nurtu, jak choćby Rafał Trzaskowski, stara się spychać na plan dalszy ten przekaz ideologiczny. Jednak fala dyskusji na ten temat przelała się przez Polskę zbyty dużą falą, zbyt dużo szczerych wypowiedzi polityków zostało ujawnione, aby wyborcy teraz tak łatwo o tym zapomnieli.

Stąd mimo wielkich starań różnych sztabów, z w wymienionych powodów raczej nie należy się spodziewać wyraźnych zmian w preferencjach wyborczych mieszkańców Rzeszowa i Podkarpacia.

Starcie skuteczności rządzenia i osobowości

Z drugiej strony kampanie wyborcze zawsze są festiwalem obietnic i gry pozorów. Kto bardziej swoją osobowością przekona wyborców, ten może liczyć na zwiększenie poparcia w wyborach. Świadomość realnych zmian ekonomicznych i politycznych wokół nas może walczyć z sympatią do wizerunku tego czy innego kandydata. Zdarzało się i tak w Polsce, że kandydat przechylił szalę na swoja korzyść, bo sztabowcy doradzili mu zakładanie błękitnej koszuli, w której szczególnie korzystnie się prezentował.

Dlatego właśnie wyniki wyborów głowy państwa budzą takie emocje i zwykle kończą się wynikiem tylko nieznacznie odbiegającym od 50/50 proc. I dlatego też sztaby kandydatów tak bardzo pracują nad zmobilizowaniem swoich wyborców do jak największej obecności przy urnach. Być może już w najbliższą niedziele rozstrzygnie się, kto z dwóch polityków: Andrzej Duda, czy Rafała Trzaskowski będzie miał większy wpływ na wydarzenia w Polsce następnych lat. W obu przypadkach politycy ci dali już się poznać: jeden jako prezydent RP, drugi jako prezydent Warszawy.

Red.

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4