„Ryczeli i bili w szyby”, czyli kibice w autobusie MPK pod… eskortą policji
KATEGORIA: BEZPIECZEŃSTWO / 11 sierpnia 2022
Środa, 10 sierpnia, ul. Hetmańska w Rzeszowie, tuż przed godz. 20.00. Nasz Czytelnik, pan Tomasz czeka na przystanku autobusowym. Podjeżdża autobus linii nr 5, przed nim radiowóz z migającą sygnalizacją, za pojazdem MPK kolejnych kilka policyjnych samochodów z funkcjonariuszami.
- Wsiadłem do autobusu, choć od razu zorientowałem się co się dzieje i szybko zacząłem żałować - mówi zdenerwowany pan Tomasz. Wóz MPK – nowy Autosan - wypełniony był kibicami Arki Gdynia, który wracali ze zwycięskiego dla gdynian meczu z Apklan Resovią na Stadionie Miejskim.
- Ryczeli, bo nawet nie da się tego nazwać krzykiem, śpiewali tak głośno, że ledwo można było wytrzymać, walili rękami w szyby, tupali w podłogę - opowiada nasz Czytelnik. - Oczywiście wszystko okraszone wulgaryzmami.
Jak zaznacza, pasażerowie znosili wszystko w milczeniu, bo nikt raczej nie miałby odwagi się odezwać. - Obok mnie, przy drzwiach stała niemłoda już kobieta z siatką. Tymczasem kibice zajmowali miejsca siedzące. Inna młoda dziewczyna zrezygnowała z wsiadania do autobusu widząc co jest w środku. Ja wysiadłem po kilku przystankach tam gdzie zamierzałem - mówi pan Tomasz.
Jak dodaje Czytelnik, jego zdaniem karygodne było przede wszystkim dopuszczenie przez policję do sytuacji, że kibice wsiedli do liniowego autobusu. - Przecież oni świadomie eskortowali ten autobus, czyli dopuścili do tego, że rozwrzeszczani kibice wsiedli do kursowego pojazdu z pasażerami, obstawili go radiowozami i jechali taką kolumną. Ale policja nie była w stanie zapanować nad tym co działo się w środku. A co gdyby doszło do nawet przypadkowego pobicia kogoś z pasażerów, albo bójki? O możliwym zdemolowaniu dość nowego pojazdu już nie wspomnę. Moim zdaniem tacy kibice powinni być eskortowani po prostu pieszo przez policję do dworca jak było to dawniej praktykowane - kończy pan Tomasz.
Jak całą sprawę widzi policja?
Czy dopuszczenie do przejazdu grupy rozwrzeszczanych kibiców kursowym autobusem z niespodziewającymi się w końcu takiej sytuacji pasażerami, to normalna praktyka?
- Dla nas praca nie kończy się z końcowym gwizdkiem spotkania, wtedy w zasadzie jest jej najwięcej, policjanci monitorują przemarsze i przejazdy zorganizowanych grup wychodzących z meczu. Zasady ich transportu bywają różne - twierdzi podinsp. Adam Szeląg, rzecznik rzeszowskiej policji.
W przypadku środowego meczu Apklan Resovia Rzeszów – Arka Gdynia, jak mówi podinsp. Adam Szeląg miejscowi kibice mieli wynajęte autokary i wyjechali spod stadionu w asyście policji. Kibice przyjezdni natomiast faktycznie jechali komunikacją miejską w kierunku dworca głównego. Dlatego też autobus MPK linii nr 5 również był eskortowany przez policję.
- Kibice wracający z meczu to oczywiście bardzo specyficzna grupa, na porządku dziennym są przyśpiewki, zdarza się wulgarny język. Jeżeli mieszkańcy czuli jakieś zagrożenie, mogli to zgłosić do kierowcy autobusu, który powinien zatrzymać pojazd i poinformować policjantów co się dzieje, po to właśnie w pobliżu była eskorta policyjna - twierdzi podinsp. Szeląg.
Taka odpowiedź ze strony policji nie przekonuje jednak naszego Czytelnika.
- Myślę, że nikt nie był na tyle odważny, by przeciskać się przez tłum kibiców i interweniować u kierowcy. Być może kierowca powinien odmówić dalszej jazdy, ale pewnie widząc silną eskortę policji uznał, że i tak nie ma innego wyjścia jak dojechać do celu - uważa pan Tomasz. - Sugeruję jednak policji, by przenalizowała całą sytuację i nie dopuściła do podobnego przypadku ponownie w przyszłości - podkreśla nasz Czytelnik.
Red.