„Afera podkarpacka”. Jest akt oskarżenia. Szokujący układ policji z sutenerami
KATEGORIA: MIESZKAŃCY / 31 sierpnia 2020
Zatrzymań byłych funkcjonariuszy CBŚP i CBA dokonała ABWFot. gov.pl
Kolejna odsłona „afery podkarpackiej”. Dziennikarki „Rzeczpospolitej" dotarły do zarzutów i głównych tez aktu oskarżenia przeciwko byłym policjantom, jaki po czterech latach śledztwa przygotował Małopolski Wydział Prokuratury Krajowej.
„Uzasadnienie aktu oskarżenia ma 630 stron i jest ściśle tajne z uwagi na „skalę przestępczej działalności, jej kamuflowanie, rangę osób objętych śledztwem, i znaczenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego kraju”” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Akt oskarżenia ma potwierdzać, że seksbiznes pochodzących z Ukrainy braci Aleksieja i Jewgenija R. był pod specjalną ochroną wpływowych policjantów Centralnego Biura Śledczego Policji na Podkarpaciu.
„Układ elity policji i właścicieli agencji towarzyskich opierał się na darmowym seksie i niespotykanej ochronie seksbiznesu – oskarżenie prokuratury szokuje” – podkreśla „Rzeczpospolita”.
Porażające mają być też skala korupcji, jej formy i czas trwania „układu”.
„Na ławie oskarżonych zasiądą: Krzysztof B. (były szef zarządu CBŚP w Rzeszowie), pracujący tam Daniel Ś. (były naczelnik wydziału do zwalczania przestępczości ekonomicznej), Damian W. (wieloletni naczelnik wydziału do zwalczania przestępczości narkotykowej) i Piotr J. (były naczelnik wydziału w Przemyślu – rzeszowskiego zarządu CBŚP). A także Ryszard J. – szef policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych w Rzeszowie oraz wywodzący się z policji Robert P. – ostatnio kierujący delegaturą CBA w Rzeszowie. Wszyscy mają zarzuty sprowadzające się do tzw. parasola ochronnego, przez co bracia R. mogli latami prowadzić seksbiznes, w tym dla VIP i polityków” – piszą dziennikarki „Rzeczpospolitej”.
Ochrona za seks
Układ, który sprawił, że sutenerzy i ich biznes byli nietykalni przez 16 lat – aż do 2017 r. opierał się na wymianie korzyści. W zamian za ochronę seksbiznesu byli już policjanci z elitarnego CBŚP otrzymywali m.in. darmowe usługi prostytutek, tańce striptizerek, imprezy i whisky.
„Policjant Daniel Ś. miał u sutenerów największe „chody”. W ich hotelu w Świlczy miał dostać do dyspozycji dwupoziomowy „biały apartament" nr 27 (salon, sypialnie i łazienka z okrągłą wanną) do imprez z prostytutkami i striptizerkami, z których korzystał latami za darmo. Tak jak z posiłków i trunków. Ś. miał przyjąć od braci co najmniej 40 korzyści majątkowych (od 2000 r. do lutego 2016 r., gdy wpadł) – wskazuje akt oskarżenia. Miał zdradzać służbowe tajemnice i jako łapówkę przyjąć też pięć sztuk urządzeń do... wypieku naleśników” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Według ustaleń gazety korzystanie z „białego apartamentu” Daniel Ś. załatwił także swojemu szefowi Krzysztofowi B. Ten z kolei miał sześciokrotnie przyjąć od braci korzyści w postaci darmowych usług prostytutek, tańców erotycznych, alkoholu, posiłków.
„Miało dochodzić do skandalicznych sytuacji. W grudniu 2014 r. Krzysztof B. ze szkolenia w Zakopanem kazał zawieźć służbowym autem siebie i innych 160 km – do agencji braci R. w Tarnowie na imprezę dla policjantów z udziałem prostytutek, i z powrotem. Podobnie w 2015 r., gdy policjanci z dyżuru musieli go wieźć 50 km i czekać pod agencją kilka godzin” – donosi „Rzeczpospolita”. „Z darmowego seksu, trunków, posiłków miał korzystać też Damian W. (16-krotne przyjęcie korzyści) i Piotr J. (pięciokrotne)”.
Systemowa korupcja
Z darmowego seksu nie korzystał z kolei Robert P., ale bracia R. mieli trzykrotnie opłacić mu imprezy, w tym wstęp do klubu go-go (w latach 2003 r. – 2005 r., gdy był w policji). „Według śledczych, już będąc w CBA, nie ścigał policjantów chroniących sutenerów, choć o nich wiedział. Miał też przekazywać Danielowi Ś. obciążające go informacje, jakie wpływały do CBA. Co zaskakujące, jako szef delegatury CBA Robert P. sprawnie rozpracował inny wątek układu podkarpackiego – powiązania biznesmena z Leżajska m.in. z politykami” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Swoją rolę odegrał też Ryszard J., szef policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych. Nie tylko niczego „nie widział”, ale miał też przekazywać Danielowi Ś. obciążające go anonimy i ukryć informacje o bliskich kontaktach Ś. z osobą poszukiwaną 15 lat listem gończym.
„Istnienie patologii ujawnił w 2012 r. bokser Dawid Kostecki, a dopiero w lutym 2016 r. przerwał ją nalot ABW. Najpierw wpadł Daniel Ś., później kolejni policjanci” – donosi ogólnopolski dziennik.
Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, według Prokuratury Krajowej korupcja w strukturach kierowniczych rzeszowskiego CBŚP miała charakter systemowy, a policjanci podejmowali bezprawne, ochronne działania nad działalnością braci R. kierujących międzynarodową, zorganizowaną grupą przestępczą.
Bracia R. zostali skazani dwa lata temu – dobrowolnie poddali się karze.
„Daniel Ś. nie przekonał śledczych, że bywanie w agencjach było częścią jego policyjnej pracy. Wbrew pogłoskom nie został tzw. małym świadkiem koronnym. Odszedł z policji, dziś jest „gwiazdą” filmu Partyka Vegi, który wchodzi do kin” – piszą autorki tekstu w „Rzeczpospolitej”.
Oskarżonym grozi do dziesięciu lat więzienia.
Film „Pętla” Patryka Vegi wchodzi do kin 4 września. W rolę Daniela Ś. na ekranie wcielił się Antoni Królikowski. Reżyser twierdzi, że pozyskał do współpracy przy filmie wszystkich kluczowych uczestników „afery podkarpackiej”, m.in. oskarżonego oficera CBŚP, właścicieli nocnych klubów – braci R., a także i rodzinę zmarłego w więzieniu boksera Dawida Kosteckiego „Cygana”. Patryk Vega. Twierdzi również, że „wszedł też w posiadanie nagrań, również tych ukazujących sceny seksu, zarejestrowane ukrytymi kamerami”.
Red.