Rzeszów na szarym końcu w planach miejscowych. Jest analiza tej sytuacji
KATEGORIA: MIESZKAŃCY / 22 października 2020
Zabudowa nad rzeszowskim zalewemFot. Archiwum CzytajRzeszów.pl
Rzeszów ze wskaźnikiem pokrycia powierzchni miasta planami miejscowymi równym 16,8 proc., zajmuje ostatnie miejsce wśród miast wojewódzkich w Polsce i to pomimo jednakowego dla wszystkich miast punktu wyjścia do działań planistycznych, którym była uchwalona z początkiem XXI w. ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
To jeden z wniosków z analizy przygotowanej przez porozumienie Razem dla Rzeszowa, które niedawno zostało powołane do życia przez kilkanaście rzeszowskich stowarzyszeń, by działać w obronie kształtu przestrzeni miejskiej. Pierwszym efektem jest apel „o podjęcie niezwłocznych oraz skutecznych działań w zakresie ucywilizowania polityki zagospodarowania przestrzennego” skierowany do Rady Miasta.
- Z naszej analizy wynika niestety obraz Rzeszowa jako miasta, które staje się ofiarą swojego potencjału, jako miasta, którego rozrostu nikt nie kontroluje. Którego rozwój mierzy się wysokością stawianych tutaj budynków - mówi Michał Wróbel, działacz Razem dla Rzeszowa i członek stowarzyszenia Świadomy Obywatel Rzeszowa. - Jest to obraz stolicy regionu, w której akt własności do ziemi stanowi usprawiedliwienie dla wszystkich nawet najbardziej irracjonalnych inicjatyw budowlanych inwestora. Samo budowanie urosło do takiej rangi, że przedkłada się je ponad dobro mieszkańców, a głosu ekspertów naprawdę nikt nie słyszy. Jest to przykład miasta, które nie szanuje swojej przestrzeni. Nie traktuje jej jak czegoś co jest dobrem publicznym, którym należałoby gospodarować bynajmniej nie swobodnie, ale w sposób mądry i zrównoważony.
Do tak krytycznych opinii miejskich aktywistów skłoniło prześledzenie procesu planistycznego w mieście i wnioski jakie z niego wyciągnęli.
„Przygnębiający obraz”
Analiza zawierająca tabelaryczne zestawienie 225 pozycji planistycznych to rezultat dwumiesięcznej kwerendy. Jej celem był szczegółowy przegląd miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w Rzeszowie. Działacze Razem dla Rzeszowa powołują się przy tym na raport Najwyższej Izby Kontroli pt. „System gospodarowania przestrzenią gminy jako dobrem publicznym”, traktując plany miejscowe podobnie jak NIK „jako jedyne skuteczne narzędzie kształtowania ładu przestrzennego w mieście, które dostępne jest w polskim w prawodawstwie i które daje lokalnej społeczności możliwość pełnego udziału w tym procesie”.
Analiza powstała w oparciu o zasoby Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Miasta Rzeszowa i dostępną na jego stronie internetowej kompletną listę planów miejscowych miasta. Jak przekonują społecznicy z Razem dla Rzeszowa, tak opracowana baza danych w sposób statystyczny „unaocznia niestety przygnebiający obraz sposobu jaki władze Rzeszowa mają na gospodarowanie przestrzenią w naszym mieście a raczej jego braku”.
„To co warte jest szczególnego podkreślenia to niewielki bo tylko 6-proc. udział (ok. 120 ha) w powierzchni całkowitej planów opracowanych, tych terenów które w sposób dominujący przeznaczone są pod rodzące tyle konfliktów społecznych budownictwo wielorodzinne. W obliczu takich danych liczbowych, śmiała teza, iż w metodzie zarządzania miastem jaką oferuje nam prezydent T. Ferenc nie ma woli ograniczania tych protestów, wydaje się być prawdziwa, bo niezwykle trudno jest uniknąć społecznych rozczarowań pozwalając na swobodne lokalizowanie tak mocno oddziaływującego na swoje otoczenie typu zagospodarowania terenu jakim jest budownictwo wielorodzinne” – czytamy w piśmie przewodnim dołączonym do analizy.
- Ten raport jest być może nawet pewnego rodzaju krzykiem ze strony społecznej o to, by wziąć sprawy i poukładać je w sposób poprawny i cywilizowany - mówi Jacek Strojny z Razem dla Rzeszowa i zarazem prezes Stowarzyszenia Świadomy Obywatel Rzeszowa. - Chcielibyśmy, by Rada Miasta zajęła się wyjaśnieniem przypadków tych rażących opóźnień w uchwalaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.
Jak dodaje Strojny, ważne jest także wyjaśnienie ewentualnych związków przyczynowo-skutkowych pomiędzy tymi opóźnieniami, a tym w jaki sposób przebiegało gospodarowanie mieniem Rzeszowa na tych obszarach. - A także związków między tymi opóźnieniami a intensyfikacją wydawanych wuzetek - podkreśla Jacek Strojny.
Planów nie ma latami. Inwestorzy budują
Działacze Razem dla Rzeszowa chcą, by Rada Miasta wprowadziła niezwłocznie skuteczny system nadzoru w zakresie wykonywania uchwał w zakresie planów zagospodarowania. - Nie może być tak, że Rada Miasta uchwala, a potem nie wiadomo co się z tą uchwałą dzieje i kilkanaście lat czekamy aby została zrealizowana - punktuje Strojny.
Członkowie ruchu miejskiego chcą też aby zobowiązać prezydenta do wyjaśnienia przyczyn opóźnień. Przykładem szczególnym jest sprawa terenów wzdłuż Wisłoka. Jednym z planów, który jest nieuchwalony od 13 lat jest plan nad zalewem. - Rada Miasta zobligowała prezydenta Rzeszowa do jego opracowania uchwałą z 2008 r. - przypomina Wróbel.
Planu nie ma, a tymczasem tereny nad zalewem i Wisłokiem stały się łakomym kąskiem dla inwestorów.
- Wbrew zapisom obowiązującego studium i na mocy kolejnych wuzetek nieustanie wydawanych na mocy upoważnienia prezydenta Rzeszowa tereny te są intensywnie zabudowywane ostatnimi czasy przez deweloperów - podkreśla Michał Wróbel.
Jak wynika z analizy, ponad 2,5 tys. ha terenów w Rzeszowie pozostaje w opracowaniu od 10 i więcej lat. Natomiast 352 ha powierzchni miasta opracowywane jest od 15 i więcej lat.
- Są to dane dla nas kompletnie niezrozumiałe, a to z tego powodu, że średnia czasu, która była niezbędna do opracowania planów, które są już uchwalone to zaledwie trzy i pół roku - mówi Wróbel.
Dlatego członkowie Razem dla Rzeszowa pytają o powody tak długiego procedowania i zaniedbań z tym związanych.
- Mamy wątpliwości co do tego, czy faktycznie prezydent Tadeusz Ferenc jest zainteresowany, aby uchwały Rady Miasta wcielać w życie - stwierdza otwarcie Michał Wróbel. - Jest to również pretensja do samych radnych o brak nadzoru nad wykonawstwem uchwał przez prezydenta Ferenca. Gdyby taki nadzór w odpowiednim momencie zintensyfikować i uskutecznić, to może nie doszłoby do zabudowy naturalnych terenów nadrzecznych – terenów rekreacji dla mieszkańców Rzeszowa.
Działacze Razem dla Rzeszowa chcą jednak być partnerem dla Rady Miasta i władz miasta, choć z ich perspektywy nie jest to takie łatwe.
- Ten proces komunikacji jest w dalszym ciągu jest bardzo utrudniony, a można go zdecydowanie ucywilizować - zauważa Jacek Strojny i przypomina:
- Niedawno zgłosiliśmy obywatelski projekt uchwały poparty bardzo dużą liczbą podpisów mieszkańców. Naszą inicjatywę wsparło zdecydowanie ponad tysiąc osób - mówi Strojny. Chodzi o uchwałę obligującą prezydenta do upublicznienia informacji o planowanych inwestycjach budowlanych w mieście. - Z niepokojem obserwujemy to, że prace nad przygotowaniem tej uchwały do wejścia na Radę Miasta się opóźniają. Mamy nadzieję i to jest również element naszego apelu, że ta nasza uchwała, która jest elementem procesu wzmacniającego transparentność działań miasta trafi na najbliższą sesję.
Jak podkreślają, w działaniach wspierają ich merytorycznie eksperci, m.in. ze Stowarzyszenia Architektów Polskich. To właśnie w rzeszowskiej siedzibie SARP zorganizowali wideokonferencję, na której przedstawili rezultaty swojej pracy.
Brak chęci władz do planowania przestrzeni?
Styk biznesu i decyzji urzędników dotyczących planowania przestrzennego oraz wydawania pozwoleń na budowę i problemy z tym związane mogą skłaniać do pytań, czy gdzieś po drodze nie doszło do złamania prawa?
- Nie my jesteśmy od określania czy nastąpiło łamanie prawa czy też tego prawa nie złamano. Są od tego odpowiednie instytucje. Naszą rolą jest zadawanie pewnych pytań i w naszym apelu do Rady Miasta takie pytania zadajemy, ponieważ każdy kto obserwuje pewne procesy decyzyjne jest w stanie zobaczyć pewien ciąg zdarzeń logicznych - odpowiada Strojny.
Wśród miast szczebla wojewódzkiego (siedzib wojewodów lub sejmików) gdzie proces przygotowania planów miejscowych przekracza 50 proc. znajdują się Gdańsk, Kraków, Wrocław, Toruń, Gorzów Wlkp., Olsztyn, Białystok, Szczecin i Lublin. Od Rzeszowa oddziela je jeszcze kolejne osiem miast.
- Nie pojmujemy dlaczego w innych miastach można było przestrzeń zaplanować na powierzchni większej niż 50 procent, u nas natomiast to jest zaledwie 16 procent. Teraz miasto przystępuje do sporządzenia kolejnego studium, jednak jeśli efekty tych prac planistycznych będą takie same jak to co udało się zrealizować w oparciu o to studium, które obowiązuje do roku 2000, to przykro to stwierdzić, ale to podważa ideę prac nad nowym studium – gorzko podsumowuje Michał Wróbel. - Przede wszystkim władze miasta powinny wykazać chęć, żeby przestrzeń w naszym mieście planować. Wydaje się jednak, że takiej chęci brakuje.
Krzysztof Kuchta