Ten wieżowiec nie będzie stał sam w śródmieściu. Szykowane są już kolejne!
KATEGORIA: INWESTYCJE / 5 kwietnia 2024
„Olszynki Towers” o ponad 140 m wysokości. Fot. Viperis
Rozmowa z Robertem Kultysem, architektem, radnym PiS, przewodniczącym Komisji Gospodarki Przestrzennej Rady Miasta Rzeszowa
Czytaj Rzeszów: Trzy lata temu na początku prezydentury Konrada Fijołka słyszeliśmy, że ma dojść do zaprowadzenia ładu przestrzennego przy powstających inwestycjach, zwłaszcza tych, które są planowane przez deweloperów w okolicy mostu Zamkowego. Co władzom miasta udało się dotąd zrobić w tej sprawie?
Robert Kultys: Tak naprawdę to niewiele, w każdym razie o wiele za mało jak na zaistniałą sytuację. Jedynym sukcesem w tym obszarze było uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla bulwarów nad Wisłokiem wzdłuż Nowego Miasta, który rezerwuje pas terenu wzdłuż nabrzeża tylko na zieleń rekreacyjną. Była tu pełna zgoda zarówno prezydenta, jak i nas, radnych opozycji. Natomiast potem, pod kątem planistycznym rzeszowski ratusz trochę zostawił ruch inwestycyjny w tym miejscu samemu sobie. Wielokrotnie zwracałem uwagę, że to błąd! Inwestycje deweloperskie wzdłuż ul. Podwisłocze są na coraz bardziej zaawansowanym etapie przygotowań, ale jedynie w oparciu o WZ-ki, bez określenia przez miasto szczegółowych zasad ładu przestrzennego spójnych dla całego tego obszaru.
Czy to znaczy, że już niedługo powstaną w tej okolicy nowe wieżowce?
Robert Kultys: Wszystko ku temu zmierza. Najpierw powstał zespół Capital Towers, potem budynek Hartbexu, teraz finalizuje się budowa najwyższego z nich, bo ponad 140-metrowego wieżowca na Olszynkach. Na tym jednak nie koniec, w tej części śródmieścia inwestorzy zamierzają wybudować jeszcze kilkanaście podobnych wieżowców. Niektóre z nich mają niejako zagwarantowane prawo do powstania wydanymi decyzjami budowlanymi jeszcze przez prezydenta Ferenca. Przez ostatnie trzy lata miasto w żaden sposób nie zweryfikowało i nie podważyło tych decyzji.
Fragment zagospodarowania terenu wzdłuż ul. Podwisłocze planowany przez firmy deweloperskie. Publikacja z 2021 r.
Czy kilkanaście nowych wieżowców to nie za dużo? To zmieni wygląd tej części miasta.
Robert Kultys: Tu nawet nie chodzi o ich liczbę. W sytuacji, gdy niektóre z nich już powstały, a na innych działkach są nikłe szanse zablokowania wykorzystania ich pod budownictwo, to musimy się przyzwyczaić do myśli, że jakieś budynki tu powstaną. Ale przecież nad tym silnym ruchem inwestycyjnym należało zapanować urbanistycznie poprzez objęcie całościowym planowaniem przestrzennym całego tego obszaru. Owszem, odsunęliśmy zabudowę od rzeki poprzez uchwalenie wspomnianego planu miejscowego dla bulwarów, który rezerwuje cześć działek od strony nabrzeża jedynie na zieleń - ale to za mało. Komisja, którą kieruję, kilkukrotnie apelowała do prezydenta Fijołka, żeby miasto dla tych inwestycji w trybie pilnym opracowało plan miejscowy, albo przynajmniej lokalne opracowanie urbanistyczne, które zakomponuje docelową sylwetę tej części miasta widoczną z przeciwległego brzegu i określi wysokości przyszłej zabudowy. Nic takiego dotąd nie zobaczyłem. A przygotowanie tych inwestycji jest coraz bliższe.
Nie podobają się Panu wieżowce, które powstały nad Wisłokiem?
Robert Kultys: Powiedzmy, że niektóre są lepsze, a niektóre gorsze. Nie chcę odnosić się do konkretnych projektów, bo ocena estetyczna jest sprawą dość subiektywną. Ważniejsze dla mnie jest harmonijne zakomponowanie przestrzeni jako całej sylwety urbanistycznej powstającej zabudowy. Nie da się ukryć, że powstające w okolicy mostu zamkowego wieżowce zaczynają być nowymi ikonami architektonicznymi miasta, nowymi symbolami Rzeszowa. I chyba to dobrze, że tymi symbolami będą obiekty nowoczesne, pokazujące dynamiczny rozwój miasta, a nie pomniki z kontrowersyjnej przeszłości. Dlatego tak ważne jest, aby nad powstawaniem tych wieżowców zapanować urbanistycznie, żeby nie były to kolejne „samotne wieże”.
Na czym to działanie planistyczne miałoby polegać?
Robert Kultys: Najważniejsze jest określenie miejsc, gdzie mogą powstać dominujące, wyższe budynki, ustalenie linii i rytmu zabudowy oraz zarezerwowanie terenów, które w ogóle nie powinny być zabudowane. Przecież ciąg wzdłuż Wisłoka i wzdłuż ul. Podwisłocze to jedno z najbardziej wyeksponowanych miejsc w śródmieściu, ma olbrzymi potencjał do tworzenia nowoczesnego wizerunki miasta. Pozostawienie tego ruchu inwestycyjnego samemu sobie, bez zadbania o szerszą harmonię urbanistyczną może skończyć się powstaniem nowego chaosu i antysymbolu miasta. Na zawsze zmarnujemy potencjał tego miejsca.
Tereny pomiędzy ul. Podwisłocze a bulwarami nad Wisłokiem mają doskonałą ekspozycję z przeciwległego brzegu rzeki. Fot. Viperis
Czy wyjściem byłoby teraz uchwalenie dla tych terenów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego?
Robert Kultys: Tak by było najlepiej ale obawiam się, że z planem miejscowym miasto może już nie zdążyć, bo na to trzeba co najmniej 2-3 lat, a przygotowanie inwestycji postępuje. Chyba skuteczniej byłoby, aby miasto w trybie pilnym przygotowało spójną koncepcję urbanistyczną dla całości tych terenów – mamy przecież miejskich urbanistów, mamy architekta miasta, można zaangażować środowisko architektoniczne. Dopiero w oparciu o tak stworzoną koncepcję należy podjąć rozmowy z inwestorami i spróbować skorygować przygotowywane przez nich projekty. Wiem, że także z ich strony jest to jeszcze możliwe. Ale czasu jest niewiele. To powinny być pierwsze działania podjęte po wyborach przez wybranego prezydenta i nową radę miasta.
Rozmawiała: Barbara Kędzierska