MPK: Obrażenia wykluczają przejechanie psa. Spółka prowadzi zbiórkę karmy
KATEGORIA: RZESZÓW / 25 lipca 2025
Fot. MPK Rzeszów/Facebook
Wracamy do wtorkowej sprawy psa, który miał zostać najechany przez kierowcę autobusu rzeszowskiego MPK. Miejski przewoźnik w piątek opublikował oświadczenie, w którym zapewnia, że stwierdzone u psa obrażenia nie wskazują na przejechanie go przez jego pojazd. Niezależnie od tego spółka zorganizowała zbiórkę karmy i artykułów higienicznych dla zwierząt - podopiecznych Schroniska „Kundelek”. Kolejna dobra informacja jest taka, że pies odnalazł właściciela, który zgłosił się po niego do schroniska.
Przypomnijmy, że sprawę potrącenia psa - owczarka niemieckiego opisali mieszkańcy w mediach społecznościowych. Według tej relacji kierowca miejskiego autobusu, mimo ostrzeżeń pasażerów miał z premedytacją przejechać po łapie psa leżącego na pętli. Pies trafił do schroniska, gdzie został przebadany. Badanie nie wykazało złamań, choć zwierzę miało pewne obrażenia. W spółce z kolei przeprowadzono rozmowę z kierowcą, który zaprzeczył by miał świadomie przejechać psa.
Dziś prezentujemy kolejną odsłonę tej sprawy. W piątek (25 lipca) Zarząd i Dyrekcja MPK-Rzeszów Sp. z o. o. opublikowały w mediach społecznościowych kolejne oświadczenie, w którym szczegółowo odnoszą się do całej sytuacji. Najważniejsze ustalenie jest takie, że obrażenia psa nie mogły powstać w wyniku najechania przez autobus.
- W odniesieniu do ostatnich medialnych publikacji i wpisów dotyczących sytuacji opisującej najechanie naszego autobusu na psa jakie miało miejsce na pętli autobusowej przy ul. Łukasiewicza informujemy, że stwierdzone u psa obrażenia nie wskazują na przejechanie go przez nasz pojazd. Na podstawie monitoringu z pełnym przekonaniem i wbrew temu co sugerują niektóre wpisy zarówno w mediach społecznościowych jak i nagłówki wybranych tytułów medialnych, możemy stwierdzić, że nawet jeśli doszło do jakiegokolwiek kontaktu między zwierzęciem a naszym autobusem innego niż najechanie kołem (czego nie możemy w 100% wykluczyć), to nasz pracownik nie zrobił tego umyślnie i z premedytacją, bowiem z jego perspektywy zwierzę nie było widoczne, a sygnały dawne kierowcy przez oczekujących pasażerów zarejestrowane przez monitoring były niejednoznaczne - czytamy w oświadczeniu.
- Podkreślamy w tym miejscu jeszcze raz, że stwierdzone w lecznicy obrażenia psa wykluczają możliwość przejechania go przez nasz pojazd, bowiem gdyby jakikolwiek fragment ciała zwierzęcia został najechany przez 12-sto tonowy autobus skutkowało by natychmiastowym zmiażdżeniem lub złamaniem kończyny, a tego typu obrażenia wykluczyły badania medyczne pieska, zaś stwierdzone otarcia i stłuczenia mogły być zarówno wynikiem kontaktu z fragmentem karoserii autobusu jak i wynikiem kontaktu z innymi psami (czego nie można wykluczyć między innymi z uwagi na relacje okolicznych mieszkańców i pracowników schroniska) - zaznaczają przedstawiciele miejskiego przewoźnika.
- Przyznajemy, że jedynym w tym incydencie przejawem niewłaściwego zachowania naszego pracownika było niepowiadomienie o tym incydencie przełożonych np. dyspozytorów, którzy zgłosili by tą sprawę do odpowiednich organów. Z kierowcą przeprowadziliśmy rozmowę wyjaśniającą i nie widzimy podstaw do wyciągania dalej idących konsekwencji służbowych. Zobowiązujemy się jednak do przypomnienia wszystkim naszym pracownikom o konieczności niezwłocznego zgłaszania tego typu incydentów do odpowiednich służb - brzmi kolejny fragment oświadczenia MPK.
Spółka apeluje też do internautów o zaprzestanie dokonywania obraźliwych wpisów dotyczących jej pracowników, które godzą zarówno w ich dobre imię jak i w dobre imię spółki. - Nasi kierowcy wykonują codziennie setki kursów, prowadzą pojazdy pełne pasażerów zapewniając im jak najwyższy poziom bezpieczeństwa, i właśnie dlatego należy im się ogromny szacunek a nie hejt i groźby, z jakimi mieliśmy do czynienia w ogromnej ilości po wyżej wymienionym incydencie - zaznacza miejski przewoźnik.
- Nasi pracownicy cechują się nie tylko wysokim profesjonalizmem ale także empatią, dlatego też licznie odpowiedzieli na zorganizowaną w naszej firmie zbiórkę karmy, której to pierwsza transza trafiła dziś do schroniska „Kundelek”. Przedstawiciele naszych pracowników dostarczyli artykuły osobiście, przy okazji zapoznając się z sytuacją przebywających w schronisku zwierzaków - podkreśla MPK.
Zbiórka karmy i artykułów higieny zwierzęcej w rzeszowskim MPK trwa nadal. Spółka zachęcamy nie tylko pracowników ale także wszystkich do zaangażowania się - punkt zbiórki znajduje się przy dyspozytorni na ul. Lubelskiej 54.
- Mamy nadzieję, że powyższe informacje pozwolą Państwu na właściwą ocenę ostatnich wydarzeń - kończą oświadczenie władze MPK.
Kolejna dobra informacja wieńcząca całą sprawę jest taka, że jak poinformowało Schronisko dla zwierząt „Kundelek” pies został odebrany przez właściciela.
Red.
Fot. MPK Rzeszów/Facebook
Fot. MPK Rzeszów/Facebook