Będzie wojna o prohibicję w Rzeszowie? Andrzej Dec ma projekt, są też protesty
KATEGORIA: POLITYKA / 22 września 2025
Wraca pomysł ograniczenia sprzedaży alkoholu na terenie Rzeszowa. W 2019 roku w stolicy Podkarpacia przez kilka miesięcy obowiązywała nocna prohibicja, ale tylko na terenie Śródmieścia, co skończyło się protestami przedsiębiorców, sprawą w sądzie i zniesieniem zakazu. Teraz nocna prohibicja mogłaby obowiązywać w całym mieście i dotyczyłaby sprzedaży napojów powyżej 4,5 procent zawartości alkoholu. Do tego taki zakaz miałby obowiązywać przez całą dobę na stacjach paliw. To pomysł wiceprzewodniczącego Rady Miasta Rzeszowa Andrzeja Deca. Przedsiębiorcy, w których może uderzyć wprowadzenie takiego zakazu oczywiście krytykują ten pomysł i zapowiadają, że jak będzie taka konieczność, to znów pójdą do sądu.
Nocna prohibicja
O ograniczaniu dostępu do zakupu alkoholu przez samorządy jest ostatnio głośno w całej Polsce w związku z tym co wydarzyło się w Warszawie. Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski zaproponował by wzorem innych polskich miast (m.in. Krakowa czy Gdańska) wprowadzić nocny zakaz sprzedaży napojów z procentami. Takie możliwości daje znowelizowana w 2018 roku ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi oraz ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.
Planom Trzaskowskiego sprzeciwili się radni Koalicji Obywatelskiej, czyli jego własnego klubu. Skończyło się na tym, że nocna prohibicja ma obowiązywać w formie pilotażu w dwóch dzielnicach w centrum miasta.
Podobna sytuacja miała miejsce 6 lat temu w Rzeszowie, gdy z inicjatywy ówczesnego prezydenta Tadeusza Ferenca przegłosowano uchwałę o nocnym zakazie sprzedaży alkoholu tylko na terenie osiedla Śródmieście. Wywołało to sprzeciw tamtejszych przedsiębiorców z branży alkoholowej, którzy zaskarżyli uchwałę do sądu administracyjnego twierdząc, że narusza ona zasady uczciwej konkurencji, a uzasadnieniem wprowadzenia zakazu było zakłócanie porządku publicznego w związku z działalnością jednego konkretnego sklepu. Sąd przyznał im rację, uchwała została unieważniona, a zakaz został zdjęty i przez kilka lat tematu wprowadzenia nocnej prohibicji w zasadzie nie było.
Powrót pomysłu w Rzeszowie
Od pewnego czasu w Rzeszowie było słychać, że pomysł wprowadzenia nocnej prohibicji może powrócić, ale nie z inicjatywy władz miasta.
- Ze strony prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka nie ma takich pomysłów. Nie mamy sygnałów o tym, że jest potrzeba wprowadzenia takich zakazów - powiedział nam w poniedziałek Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
A co, jeśli z inicjatywą wprowadzenia prohibicji wyszliby rzeszowscy radni?
- Na razie nie mamy wiedzy o takich inicjatywach. Jeżeli takie się pojawią i trafią na sesję, to prezydent zajmie stanowisko, ale decyzja będzie należała do radnych - dodaje przedstawiciel Kancelarii Prezydenta Rzeszowa.
W poniedziałek potwierdziliśmy, że to właśnie w Radzie Miasta Rzeszowa pojawiła się inicjatywa ograniczenia sprzedaży alkoholu w stolicy Podkarpacia. Jej autorem jest wiceprzewodniczący rady Andrzej Dec z klubu Koalicji Obywatelskiej.
- To nie ma związku z tym co wydarzyło się w Warszawie. Moja idea uchwały dotyczącej ograniczenia sprzedaży alkoholu w Rzeszowie jest starsza, pierwszą wersję uchwały przygotowałem jeszcze początkiem tego roku. Inspiracją było to co wydarzyło się w Toruniu, gdzie wprowadzono zakaz sprzedaży na stacjach benzynowych. Kilka lat walczyli o jego podtrzymanie w sądach i w końcu im się udało. Do tego jest Kraków, który wprowadził nocny zakaz sprzedaży alkoholu i spełnia to swoją rolę - mówi Andrzej Dec.
Jest już nawet projekt uchwały w sprawie ograniczeń sprzedaży alkoholu, który Andrzej Dec w poniedziałek zaprezentował w swoich mediach społecznościowych tuż po naszej rozmowie telefonicznej. Jaki jest główny cel wprowadzenia takich przepisów? Pytamy o to Andrzeja Deca.
- Mnie chodzi głównie o to, że my jako samorząd nie wykonujemy zapisów ustawy, która każe nam ograniczać dostęp do alkoholu. Chodzi o zmniejszenie spożycia, skutki takiego wieczornego i nagłego spożycia odczuwa przede wszystkim rodzina takiej osoby i to są często sytuacje nie zgłaszane na policję - twierdzi wiceprzewodniczący Rady Miasta Rzeszowa.
Zakaz też na stacjach?
Co zatem proponuje Andrzej Dec? Po pierwsze powrót do pomysłu zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych od 22.00 do 6.00, ale na terenie całego Rzeszowa, a nie jak 6 lat temu jednego z osiedli. Miałby on dotyczyć napojów z zawartością alkoholu powyżej 4,5 procent, czyli mocniejszych alkoholi w postaci wódki, ale też wina i części mocniejszych piw.
Wiceprzewodniczący Dec chce pójść krok dalej w ograniczeniu dostępu do takich trunków alkoholowych i zakazać ich sprzedaży na wszystkich stacjach paliw zlokalizowanych w Rzeszowie przez całą dobę. Wyjątkiem miałyby być lokale działające na terenie stacji paliw w odrębnych obiektach, które są przeznaczone pod działalność gastronomiczną czy hotelarską.
- W stosunku do tego co słyszy się w Polsce w kwestiach ograniczania sprzedaży alkoholu moja uchwała wydaje się nieco odważniejsza - zaznacza Andrzej Dec.
Klub KO z rezerwą
Uchwała autorstwa Andrzeja Deca została przesłana do rzeszowskich rad osiedli. Dopiero po zasięgnięciu ich opinii, będzie ją można skierować pod głosowanie. Prawdopodobnie stanie się to w październiku. Wiadomo również, że kilka tygodni temu propozycja wiceprzewodniczącego Rady Miasta miała być omawiana podczas jednego z posiedzeń Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego.
- Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale nie chciałbym, żeby to była sprawa partii politycznych czy jakiejś dyscypliny klubowej. Po prostu niech każdy zagłosuje, jak uważa - zaznacza Andrzej Dec.
Sam Andrzej Dec podkreśla, że propozycja ograniczenia sprzedaży alkoholu w Rzeszowie to jego osobista inicjatywa. Potwierdza to szef klubu Koalicji Obywatelskiej Wojciech Jaślar.
- To samodzielna inicjatywa Andrzeja Deca jako radnego. Mogę powiedzieć, że jeżeli dojdzie do głosowania takiej uchwały to nie będzie u nas dyscypliny klubowej. Każdy będzie mógł zagłosować tak jak uważa za stosowne - mówi radny Wojciech Jaślar.
W samym KO uchwała autorstwa Deca przyjmowana jest z pewną rezerwą.
- Wiemy, że problem ze spożywaniem alkoholu w kraju jest widoczny. Ja bym bardziej jednak optował za zmianami systemowymi. Boję się, że przez takie zakazy na rogatkach miasta powstaną liczne sklepy, gdzie i tak będzie można kupić alkohol. Chodzi o to by nie wylać dziecka z kąpielą. Ale może to dobrze, że pojawia się taka propozycja, bo to budzi dyskusje, teraz trzeba tylko wypracować dobre rozwiązania. Może trzeba się zastanowić nad tym czy nie mamy zbyt dużej liczby pozwoleń na sprzedaż alkoholu? - dodaje lider KO w Radzie Miasta Rzeszowa.
Co na to radni innych klubów?
Jak na inicjatywę Andrzeja Deca reagują radni pozostałych klubów? Wiadomo, że pod przygotowanym przez niego projektem uchwały podpisał się m.in. radny Prawa i Sprawiedliwości Robert Kultys.
- W przypadku stacji paliw, to sytuacja rzeczywiście wydaje się kuriozalna. Obiekty te z założenia powinny być przeznaczone do obsługi i zaspokajania potrzeb kierowców. Nie widzę żadnego powodu, aby samorząd stwarzał warunki, aby kierowcy kupowali tam alkohol. W trunki na imprezę doskonale można zaopatrzyć się w zwykłych placówkach handlowych. A jeśli chodzi o ewentualne niezadowolenie przedsiębiorców prowadzących stacje paliw, to doskonale wiemy, że handel paliwami jest na tyle dobrym interesem, że nie ucierpią oni zbytnio na takim ograniczeniu - twierdzi Kultys.
Co ciekawe, pod uchwałą przygotowaną przez Andrzeja Deca swoje podpisy złożyli też Sławomir Gołąb i Bogusław Sak z Rozwoju Rzeszowa.
Witold Walawender, czyli kolega klubowy radnych Saka i Gołąba oraz przewodniczący Rozwoju Rzeszowa, jest jednak przeciwny ograniczaniu sprzedaży trunków alkoholowych.
- Będę rekomendował, by nie popierać tej uchwały. W mieście jest porządek, takie decyzje trzeba wyważyć. Jesteśmy przeciwni takiej prohibicji, bo przecież może to spowodować nielegalną sprzedaż alkoholu, albo takie sytuacje, że ktoś tuż poza granicą Rzeszowa postawi kontener i z niego będzie sprzedawał takie napoje, więc jak ktoś będzie chciał, to tam kupi - mówi lider Rozwoju Rzeszowa i dodaje, że na wprowadzeniu propozycji Andrzeja Deca ucierpią głównie właściciele sklepów.
- Sprzedaż nadal będzie przecież funkcjonowała w restauracjach i pubach, więc wprowadzanie takiego zakazu uderzy w przedsiębiorców, którzy prowadzą sklepy - mówi Witold Walawender.
Szef Rozwoju Rzeszowa mówi, że zastanowiłby się nad poparciem nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach, ale od godziny 01.00 w nocy do 06.00 rano.
Elżbieta Niedzielska z Razem dla Rzeszowa, która przewodniczy Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego na razie wstrzymuje się z szerszym komentarzem.
- Wiem, że jest taka inicjatywa Andrzeja Deca, na posiedzeniu komisji omawialiśmy tę sprawę, byli tam również przedsiębiorcy, których zakaz może dotyczyć. Na razie powstrzymam się od komentarza w kwestii zasadności wprowadzania tego typu rozwiązań. Uchwała nie trafi na wrześniową sesję. Komisja się nią zajmie, jak dostanie projekt do zaopiniowania - mówi Elżbieta Niedzielska.
Przedsiębiorca: Nie będziemy bezczynni
Inicjatywa Andrzeja Deca jest oczywiście bardzo krytycznie przyjmowana przez właścicieli sklepów, które mają w swojej ofercie alkohol. Marcin Koza, jeden z przedsiębiorców, który w 2019 roku skutecznie zaskarżył do sądu nocny zakaz sprzedaży alkoholu na terenie Śródmieścia, teraz zapowiada, że jeżeli zajdzie taka konieczność, to przedsiębiorcy nie będą bezczynni.
- Jeżeli taka uchwała zostanie przegłosowana przez radę, a następnie nie zostanie uchylona przez wojewodę to od razu będziemy ją skarżyć do sądu administracyjnego. Złożymy wniosek o wstrzymanie wykonania uchwały do rozpatrzenia sprawy w sądzie, czyli zakaz nie będzie obowiązywał. Jak będzie trzeba, to potem pójdziemy do Najwyższego Sądu Administracyjnego. Jestem w kontakcie z innymi przedsiębiorcami, na pewno nie odpuścimy tej sprawy - mówi nam Marcin Koza, który twierdzi, że nocne zakazy sprzedaży alkoholu nie spowodują zmniejszenia jego spożycia i powołuje się na przykład Krakowa, w którym nocna prohibicja obowiązuje od 2023 roku.
- W mediach podaje się, że w Krakowie po wprowadzeniu prohibicji spadła liczba interwencji policji. Jednak występkami przeciwko ustawie o wychowaniu w trzeźwości zajmuje straż miejska. Z ogólnodostępnych raportów publikowanych na stronie internetowej tamtejszej straży miejskiej wynika, że rok do roku rośnie tam liczba osób pijących w przestrzeni publicznej, odwiezionych do izby wytrzeźwień czy zakłóceń porządku. Mamy na to twarde dane. Spożycie alkoholu nie zmalało, co pokazują wzrosty wpływu do budżetu Krakowa za opłatę za sprzedaż alkoholu. Tylko stało się to kosztem właścicieli sklepów, a zyskali na tym ci, którzy prowadzą bary czy restauracje - zaznacza Marcin Koza.
Przedsiębiorca wskazuje też na przywołany przez Andrzeja Deca przykład Torunia i wprowadzenia tam zakazu sprzedaży napojów alkoholowych na stacjach paliw.
- W Toruniu walka ze sprzedażą alkoholu na stacjach zaczęła się w 2017, czyli przed wejściem w życie nowelizacji, na którą powołuje się Andrzej Dec. Zatem to, co wydarzyło się w Toruniu, w obecnym porządku prawnym nie jest legalne. To już w Polsce się nie powtórzy - twierdzi Marcin Koza i dodaje, że zwrócił się z wnioskiem do Rzecznika Praw Obywatelskich, by zbadał nowelizację ustawy o wychowaniu w trzeźwości, która daje samorządom prawo do wprowadzania nocnych zakazów sprzedaży alkoholu pod kątem jej zgodności z Konstytucją.
- Nie można nierówno traktować podmiotów gastronomicznych i sklepów - przekonuje przedsiębiorca.
Karol Woliński