Dlaczego podkarpacka PO robi ten kardynalny błąd? Tak nie pozyska wyborców

KATEGORIA: POLITYKA / 29 września 2019

Fot. Paweł Bialic

Wygrać wybory można tylko pozyskując zwolenników innej opcji i przekonując ich, aby głosowali inaczej niż dotychczas. To cel praktycznie każdej kampanii wyborczej. Tymczasem obecna kampania do polskiego parlamentu, także na Podkarpaciu, wydaje się być coraz bardziej jednostajna, strony „okopały” się na swoich pozycjach, a wynik wyborów staje się łatwy do przewidzenia.

Wbrew wielu opiniom wydaje mi się, że Platforma Obywatelska miałaby szanse pozyskać nowych wyborców i widać nawet pewne działania w tym zakresie. Najwyraźniej dobrze rozumie to szef tej partii Grzegorz Schetyna. Temu przecież ma służyć wystawienie przez niego w wyborach do Sejmu na tradycyjnie prawicowej Rzeszowszczyźnie Pawła Poncyljusza (związanego kiedyś z prawicą).

Analizując nieco z zewnątrz ten problem mogę powiedzieć, że działania te są jednak mało konsekwentne, a sama podkarpacka PO zdaje się mało rozumieć tą potrzebę. Wykażę to Państwu na podstawie działań Platformy, których sama doświadczyłam.

Jakiś czas temu moja dobra znajoma, dojrzale interesująca się polityką, zapytała mnie z lekkim żalem:

- Kiedyś na waszym portalu czytałam ciekawe relacje o działaniach Platformy Obywatelskiej na Podkarpaciu. Dlaczego mniej o nich piszecie? Obraziliście się na nich, czy co?

No cóż. Może rzeczywiście ostatnio rzadziej piszemy o partii Schetyny. Częściej piszemy o PiS, lewicy, Kukizie, czy Konfederacji. Ale winna temu jest sama Platforma Obywatelska. Partia ta od dłuższego czasu uparcie odcina naszych Czytelników od informacji o swoich działaniach. Co ciekawe, robi to zupełnie świadomie.

Jakiś czas temu jeden z dziennikarzy mojej redakcji zadzwonił nawet do siedziby PO, aby wyjaśnić być może jakiś problem w komunikacji, upewnić się w poprawności adresów mailowych itp. Pani, która odebrała telefon potwierdziła, że ma nasz adres i dodała, że aby zapraszać nas na konferencje prasowe najpierw musi uzyskać na to zgodę swojego szefa. Na powtórzoną prośbę dziennikarza o zapraszanie nas na konferencje pani ze zniecierpliwieniem odparła, że Platforma nie ma obowiązku informować nas o swoich konferencjach.

Nieco później zagadnęłam o powód tego odcięcia się mojego kolegę, będącego we władzach PO. – A, bo my was trochę nie lubimy – odparł wymijająco.

Nie opisuję tego z wyrzutem. Raczej zwracam uwagę na nieumiejętność pozyskiwania przez PO sympatii nowych grup społecznych. My mamy o czym pisać. To raczej politycy wszelkiej maści powinni robić wszystko, aby dotrzeć z przekonującym przekazem do jak największej liczby odbiorców. A nasi Czytelnicy mają przecież różne poglądy polityczne, widać to choćby w komentarzach na FB. Jest więc o kogo walczyć. Natomiast świadome odwracanie się tyłem do jakiejś części wyborców jest kardynalnym błędem. Jest poza tym brakiem do nich szacunku. Inne partie raczej zabiegają o pozyskanie zwolenników z nowych środowisk. Tym bardziej powinna robić to partia, która ma wyraźne problemy z wygraniem wyborów.

W tym miejscu muszę przyznać, że spośród polityków PO na Podkarpaciu doskonale rozumie te kwestie Elżbieta Łukacijewska. Nigdy nie mieliśmy problemów w komunikacji o jej działaniach. Nie dziwi, że jej szeroka otwartość zaowocowała kilka miesięcy temu obronieniem mandatu euro-deputowanej. No ale ona musiała szukać wszelkich sposobów wygranej. Była w wyraźnym konflikcie z lokalnymi władzami swojej partii, co wiele razy dało się odczuć, choćby przez jej problemy z uzyskaniem dobrego miejsca na liście wyborczej.

Wydaje się, że teraz przynajmniej u niektórych działaczy PO na Podkarpaciu może zmienić się podejście do kontaktu z różnymi grupami Czytelników. Zauważyłam w końcu tego oznaki. Może nawet będziemy mieć jako portal więcej okazji, by opisywać działania Platformy? Zastanawiam się tylko, czy to nie za późno. Do wyborów pozostało już tylko dwa tygodnie.

Kilka dni temu ciekawe spostrzeżenie dla INTERIA.PL o kwestii poszerzania elektoratu i o jakości kampanii wyborczych PiS i PO poczynił prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego.

- PiS wprowadził w życie obietnice wyborcze, m.in. 500 plus, co jest ważne nie tylko dla elektoratu tej partii. Teraz PiS zbiera tego owoce. W zasadzie mógłby nic nie robić, a i tak kampania tej partii będzie wysoko oceniana przez część wyborców. Natomiast w przypadku PO jest odwrotnie: jakiekolwiek obietnice ta partia by nie złożyła, na ich odbiór ma wpływ osiem lat rządów.

A nie zapominajmy, że zacytowana opinia raczej nie jest zbieżna z osobistymi sympatiami profesora, który uważany jest jako znawca przede wszystkim lewicowej myśli politycznej.

Barbara Kędzierska

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4