102. rocznica śmierci płk. Lisa-Kuli. Marszałek Witek na obchodach w Rzeszowie

KATEGORIA: MIESZKAŃCY / 8 marca 2021

Fot. Paweł Bialic

W poniedziałek (8 marca) na Podkarpaciu uczczono pamięć płk. Leopolda Lisa-Kuli, wychowanego na Rzeszowszczyźnie majora piechoty Wojska Polskiego, kawalera Orderu Virtuti Militari. W obchodach 102. rocznicy jego śmierci uczestniczyła marszałek Sejmu RP Elżbieta Witek.

Uroczystości pod pomnikiem płk. Lisa-Kuli poprzedziła Msza święta w kościele farnym pw. świętych Wojciecha i Stanisława w Rzeszowie. Rocznicę śmierci pułkownika uczczono apelem pamięci. Wydarzenie było okazją do złożenia przyrzeczeń strzeleckich przez dziewczęta i chłopców z jednostek strzeleckich Związku Strzeleckiego „Strzelec” Józefa Piłsudskiego.

– Jesteście kontynuatorami najpiękniejszych strzeleckich tradycji - powiedziała marszałek Sejmu RP Elżbieta Witek, zwracając się do Strzelców i Orląt – spadkobierców pokoleń walczących o wolność i niepodległość. – Pułkownik Lis-Kula zginął, mając zaledwie 22 lata, ale w ciągu swojego młodego życia spełnił największe marzenie. Pragnął służyć Ojczyźnie, walczyć o nią i – jak zajdzie taka potrzebna – zginąć dla niej. I tak się stało… Był gimnazjalistą, skautem, strzelcem i wreszcie żołnierzem Wojska Polskiego. Potrafił zjednywać sobie ludzi. Wiedział, że służba Ojczyźnie wymaga także tego, by wciąż się doskonalić. Wy dzisiaj czerpiecie z jego postaci, z jego dorobku, krótkiego życia to, co najlepsze. Józef Piłsudski mówił, że strzelcem może zostać każdy, ale nie każdy strzelcem pozostanie. Ja Wam życzę, abyście – czerpiąc z najlepszych wzorów i tradycji – pozostali na zawsze strzelcami – dodała marszałek Sejmu.

Do tradycji strzeleckich nawiązał również Jan Józef Kasprzyk – szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Podkreślił, że organizacje takiej jak Związek Strzelecki są kuźnią kadr niepodległej Polski. – Jesteście tymi, którzy kontynuują wspaniałą rolę, jaką w dziejach zapisało pokolenie Lisa-Kuli. Macie być sumieniem dla swoich rówieśników. Macie być dla nich drogowskazem. Macie – jak uczył Ojciec Święty Jan Paweł II – „na pamięci o przyszłości budować tożsamość narodu”. Przyszłość Rzeczypospolitej należy do Was. To wy poniesiecie sztandar niepodległej Polski w następne czasy – powiedział minister Jan Józef Kasprzyk.

Do Strzelców i Orląt zwróciła się również wojewoda podkarpacki Ewa Leniart. – Dla was Rzeczpospolita ma być już na zawsze najwyższym nakazem – powiedziała. Nawiązując do wielkiej postaci płk. Leopolda Lisa-Kuli podkreśliła, że ta niezwykła postać – będąca symbolem odwagi, pokory, siły, męstwa i mądrości – naznaczyła krótkim życiem szlak życia dla wielu. – Także dla nas, którzy spoglądamy na Niego z pełnym podziwem Drodzy młodzi przyjaciele, mówiąc słowami poety, pisząc ścieżkę swego życia „szukajcie nowych nieodkrytych dróg”, ale pamiętajcie, że siłę dają świadomość i wiedza o przyszłości i oczywiste autorytety, których tutaj na Rzeszowszczyźnie nie brakuje – powiedziała wojewoda Ewa Leniart.

W ramach obchodów odbyła się również ceremonia przekazania Medali „Pro Patria” osobom zasłużonym w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej. Odznaki wręczył szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

W dzisiejszym wydarzeniu uczestniczyli podkarpaccy parlamentarzyści, przedstawiciele administracji rządowej, samorządowej oraz służb mundurowych.

***

Leopold Lis-Kula urodził się 11 listopada 1896 roku w Kosinie pod Łańcutem. Jako niespełna 16-latek, w październiku 1912 roku, wstąpił do Związku Strzeleckiego. Szlak bojowy rozpoczął w szeregach I Kompanii Kadrowej, przekraczając 6 sierpnia 1914 roku w Michałowicach granicę zaborów - austriackiego i rosyjskiego. Młody oficer wyróżnił się w bojach pod Kielcami, jako dowódca jednej z legionowych kompanii. Później walczył też pod Krzywopłotami i Łowczówkiem, spełnił też swój żołnierski obowiązek na Wołyniu, gdzie w lipcu 1916 roku legioniści toczyli niezwykle krwawe walki. Wsławił się talentem dowódczym m.in. pod Kostiuchnówką.

W 1917 roku został wysłany w szeregach armii austriackiej na front włoski. Ranny podczas walk, po wyjściu ze szpitala nie wrócił do oddziału. Przedostał się za to do Krakowa, gdzie w porozumieniu z Edwardem Rydzem-Śmigłym uczestniczył w organizowaniu terenowych struktur Polskiej Organizacji Wojskowej. Jako oficer odrodzonego Wojska Polskiego, został skierowany na front wołyński, gdzie wielokrotnie wykazał się swoimi zdolnościami dowódczymi, szczególnie zaś pod Poryckiem, atakując zupełnie zaskoczone oddziały ukraińskie.

W nocy z 6 na 7 marca 1919 roku, dał rozkaz do ataku na Torczyn, silnie broniony przez nieprzyjaciela. Polacy raz jeszcze odnieśli spore sukcesy - miasteczko udało się zająć, ale okupiono to największą stratą. Rana w pachwinę, jaką otrzymał major „Lis”, okazała się śmiertelna. Spoczął w Rzeszowie, gdzie zaczęła się jego fascynacja polską armią i niepodległościowa działalność.

Red.

Zdjęcia: Paweł Bialic i Anna Magda/Biuro Prasowe UMWP

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4