Ponowna dyskusja o studium i znów nerwowo. „Projekt do poprawki”

KATEGORIA: MIESZKAŃCY / 1 lipca 2022

Fot. Paweł Bialic

W czwartek 30 czerwca odbyła się ponowna dyskusja publiczna nad projektem Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Rzeszowa i ponownie było bardzo nerwowo. Mieszkańcy niezadowoleni z zapisów studium jeszcze raz wyrazili swój zdecydowany sprzeciw. - Wasze uwagi i emocje przekonały mnie, że musimy studium poprawić - deklarował prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek.

Kilkaset osób na Podpromiu

Ponowna dyskusja publiczna dotycząca projektu studium rozpoczęła się kilka minut po godzinie 17.00 w Hali Podpromie. Wzięło w niej kilkaset osób. Wcześniej przed halą przez kilkadziesiąt minut trwała pikieta zorganizowana przez Stowarzyszenie Wolne Podkarpacie, w której najmocniej brylowali przedstawiciele Konfederacji Wolność i Niepodległość.

Na początku dyskusji publicznej przedstawiciele Biura Rozwoju Miasta Rzeszowa starali się zaprezentować projekt studium. Nie było to łatwe, bo mieszkańców głównie interesowała kontrowersyjna sprawa określenia w dokumencie dużych połaci terenów zielonych na osiedlach niedawno przyłączonych. To może skomplikować możliwość zabudowy tych gruntów, oprócz tego mieszkańcy boją się, że ich działki stracą przez to na wartości. Z drugiej strony miasto musi uchwalić studium, by móc uporządkować gospodarkę przestrzenną i myśleć o dalszym rozwoju.

Wystąpienia urzędników były często przerywane. Elżbieta Kruczek z BRMR przedstawiała strukturę przestrzenno-funkcjonalną, mieszkańców niewiele to interesowało, padały okrzyki „złodzieje” „dosyć tego”. Po prezentacji o studium mówili także przedstawiciele Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej, która opiniowała jego projekt.

- Bez studium i szybkiego opracowywania planów zagospodarowania w mieście nie pojawią się poważni inwestorzy. Apeluje do radnych o przyjęcie studium, MKUA pozytywnie je opiniuje - mówił szef MKUA architekt Maciej Trybus.

Radni PiS: nie poprzemy studium w tym kształcie

Następnie do głosu doszli rzeszowscy radni PiS. Radny Marcin Fijołek jasno zadeklarował, że projekt studium w obecnej wersji nie będzie miał poparcia jego klubu. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę że studium w tym kształcie jest nie do zaakceptowania - mówił Marcin Fijołek dodając, że liczy na to, iż miasto uwzględni uwagi złożone przez PiS do projektu studium, dotyczące zmiany zasad zagęszczania zabudowy i ponownego przeliczenia prognozy ludnościowej uwzględniającej migrantów z Ukrainy, co pozwoli zwiększyć ilość terenów pod zabudowę, o co tak walczą mieszkańcy.

- Mieszkańcy muszą czuć się bezpiecznie, a to bezpieczeństwo w kwestii własności swoich terenów jest ważne, znam wasze historie, musimy o was myśleć, wasz interes powinien być brany pod uwagę - dodawał radny PiS.

Grzegorz Koryl z PiS podkreślał, że ogłoszenie zapisów studium dla wielu mieszkańców terenów przyłączonych okazało się dramatyczne, bo ich działki przeznaczone pod zabudowę, mające często pełnić funkcję zabezpieczenie finansowego dla dzieci, z dnia na dzień miał stać się terenami zielonymi po to by zapewnić minimalną ich ilość w całym mieście.

- Zasada mówiąca o tym, że ktoś musi się poświęcić dla dobra ogółu musi odejść do lamusa - powiedział Koryl, dodając że prezydent Konrad Fijołek dostał duży kredyt zaufania po wygranych wyborach i w pewnych aspektach zarządzania widać poprawę w porównaniu do prezydenta Tadeusza Ferenca, ale w przypadku studium jest wręcz przeciwnie.

- To porażka, bubel który trzeba wyrzucić do kosza - zaznaczał radny PiS.

- A gdzie są radni Rozwoju Rzeszowa? - zapytał jeden z mieszkańców Budziwoja, jednak nikt z radnych rządzącej koalicji w Radzie Miasta nie odpowiedział.

Pretensje mieszkańców

W końcu do głosu doszli mieszkańcy, atmosfera podczas spotkania była bardzo gorąca, często padały ostre słowa w stronę prezydenta Konrada Fijołka i urzędników. - Zielone tereny to są płuca miasta, więc do cholery powinny być w środku, a nie na obrzeżach - mówił wzburzony mieszkaniec.

- Ta działka, którą prezydent chce mi zabrać miała być dla mojego syna, urzędnicy mi powiedzieli, że ktoś musi się poświęcić, pytam was urzędników i prezydenta czy wy się dla nas poświęcacie? Co wy z nami robicie? - krzyczał inny z uczestników spotkania na Podpromiu.

W trakcie dyskusji padało wiele pytań i uwag dotyczących studium. Były apele o opracowanie ponownej inwentaryzacji zieleni w mieście, tak by wykazać w studium większą ilość terenów zielonych, co z kolei umożliwi określenie większej liczby terenów pod zabudowę. Padły również pytania o reformę prawa w zakresie gospodarki przestrzennej którą obecnie przygotowuje rząd, wprowadzającą zamiast studium plan ogólny miasta.

- Jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, to wówczas będziemy musieli opracować zupełnie nowy plan ogólny, a to studium przestanie obowiązywać z dniem jego uchwalenia – odpowiadała dyrektor BRMR Barbara Pujdak.

Z czasem emocje na Hali Podpromie były coraz większe, jeden z mieszkańców w pewnym momencie chwycił za mikrofon i po kolei pytał urzędników i prezydenta przystawiając im mikrofon do twarzy czy przeproszą za to co proponują w studium.

Janusz Sepioł przemówił

Na dyskusji o studium pojawił się wielki nieobecny wcześniejszych spotkań z mieszkańcami – architekt miejski Janusz Sepioł. Mieszkańcy kilkukrotnie wywoływali go do tablicy, by wyraził swoją opinię o studium i kontrowersjach z nim związanych.

- Byliśmy orędownikami powołania funkcji architekta miasta, do tej pory nie usłyszeliśmy publicznie wyrażonej przez pana opinii na temat studium, brakuje jej, nam nie potrzeba architekta, który jest figurantem - mówił w kierunku Janusza Sepioła Michał Wróbel z ruchu Razem dla Rzeszowa. Janusz Sepioł zabrał głos pod koniec dyskusji. Podkreślał, że konflikty przy sporządzaniu takich dokumentów jak studium są normalną sprawą, ale w Rzeszowie ich wymiar jest tak duży w związku z zaniechaniami w zakresie planowania przestrzennego w przeszłości.

- Miasto jest w specyficznej sytuacji, studium długo było nieaktualizowane, powinno to się robić co 5-6 lat, do tego przyłączono tereny, gdzie doszło do utraty starego studium (uchwalonego przez gminy na włączanych do Rzeszowa terenach – dop. red.), to sytuacja nie znana dotąd w Polsce. Oprócz tego plany miejscowe były uchwalane bardzo wolno, a wydawanie decyzji o warunkach zabudowy miało charakter bardzo liberalny - zauważył Janusz Sepioł.

„Piszcie uwagi”

Architekt miasta dodał ze kluczowe w kwestii kształtu nowego studium są uwagi, które mieszkańcy mogą składać do 21 lipca.

- Moim zdaniem projekt studium powstał zgodnie z ustawą, budzi emocje, nie podoba się w wielu aspektach, napiszcie w uwagach z czym jest problem, my się nad tym pochylimy, zaprosimy zewnętrznych ekspertów, żeby się wypowiedzieli i wtedy przedstawimy projekt po zmianach, wysłuchamy waszej opinii, jeżeli będzie trzeba to ponownie będziemy go poprawiać - deklarował Sepioł.

Dyrektor BRMR Barbara Pujdak powiedziała, że dotąd do projektu studium złożono ponad 600 uwag, również apelowała do niezadowolonych mieszkańców, aby wykorzystać następne trzy tygodnie i wykazać w uwagach wszystkie wątpliwości.

- Dzisiaj kończy się wyłożenie publiczne projektu studium, ale wszystkie mapy będą nadal do państwa dyspozycji, aby łatwiej sformułować uwagi. Czas rozpatrzenia będzie zależał od liczby uwag, mamy nakaz od pana prezydenta, aby szybko się tym zająć – zapewniła Barbara Pujdak.

Prezydent Fijołek: szukamy rozwiązania

Na sam koniec ponad 4-godzinnej dyskusji publicznej głos zabrał prezydent Konrad Fijołek. Podobnie jak na poprzednich spotkaniach mówił o tym, że rozumie emocje mieszkańców, ale z drugiej strony miasto musi przyjąć studium by zająć się porządkowaniem gospodarki przestrzennej.

- Chcemy uniknąć na waszych osiedlach tego co stało się na Drabniance, gdzie między domkami wyrosły bloki, z każdym rokiem coraz większe. Oprócz tego studium nam jest potrzebne by uchwalać plany zagospodarowania dla kluczowych miejsc w mieście – mówił Fijołek.

Jak dodał prezydent Rzeszowa, obecnie trwa szukanie rozwiązań mających pogodzić ochronę prawa własności z realizacją idei porządkowania miasta. Wymieniał przy tym możliwe rozwiązania, które mogą wpłynąć na poprawę projektu studium. Wskazał na propozycję złożoną przez radnych PiS dotyczące rozrzedzenia zabudowy i uwzględnienia w prognozie ludnościowej uchodźców z Ukrainy. - Świadomie używamy argumentów związanych z kryzysem wojennym, raport Unii Metropolii Polskich wskazywał, że w kryzysowym momencie w Rzeszowie było 100 tys. uchodźców, chcemy budować przekonanie że wyższa prognoza ludnościowa ma uzasadnienie - zapowiedział prezydent Rzeszowa, zaznaczając, że w prognozach GUS Rzeszów ma mieć 50 tys. mieszkańców mniej niż przewidzieli miejscy planiści (a ściślej zewnętrzna firma na zlecenie miasta). Tymczasem zgodnie z założeniami studium w 2045 r. Rzeszów ma mieć 242 tys. mieszkańców.

Trzecim narzędziem przydatnym w poprawie projektu studium, o którym wspomniał prezydent Fijołek ma być określenie większej ilości terenów pod funkcję usługową, to z kolei mogłoby pozwolić przeznaczyć więcej terenów pod zabudowę w miejscach, gdzie obecnie planuje się zieleń.

Karol Woliński

Zdjęcia: Karol Woliński

Zdjęcia: Paweł Bialic

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4