W Krakowie już to budują, w Rzeszowie dopiero się o ten program pokłócili
KATEGORIA: INWESTYCJE / 26 września 2018
Projekt osiedla „Mieszkanie Plus” na Klinach w Krakowie. Fot. Proj. Biuro AMC Andrzej Chołdzyński
Na wtorkowej sesji Rady Miasta radni przeprowadzili burzliwą dyskusję nad możliwością
zintensyfikowania działań władz Rzeszowa w celu dołączenia do rządowego programu Mieszkanie
Plus. Radni Prawa i Sprawiedliwości, których ugrupowanie stworzyło ten program, zachwalali go i
wzywali prezydenta Ferenca do przyłączenia się do programu, tak jak zrobiło to już wiele innych
miast, choćby Kraków. Radni Rozwoju Rzeszowa i Platformy Obywatelskiej krytykowali program i
powątpiewali w możliwość jego realizacji.
Dyskusję rozpoczął przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta – Marcin Fijołek, który
przedstawiając uchwałę swojego klubu zarzucił władzom miasta bierność w kwestii realizacji
programu Mieszkanie Plus.
- Dwa lata temu prezydent Ferenc deklarował udział Rzeszowa w programie Mieszkanie Plus.
Minęły dwa lata i nic się w tym temacie nie zadziało. Miasto zaproponowało co prawda działki, ale
okazało się, że leżą one blisko oczyszczalni ścieków oraz zakładu karnego. To bez sensu. Bank
Gospodarstwa Krajowego, który jest odpowiedzialny za Mieszkanie Plus sam uznał, że te działki nie
nadają się do użytkowania. Apelujemy, aby miasto w końcu zajęło się jego realizacją i wskazało
działki, na których można będzie budować mieszkania -
uważa Marcin Fijołek.
Prezydent Tadeusz Ferenc odpowiedział, że deklarując udział Rzeszowa w programie
Mieszkanie Plus miał nadzieje, że będzie on realizowany na innych zasadach.
- Rozumiałem ten program inaczej. Myślałem, że mieszkania będą finansowane z podatków,
które wpłacamy do skarbu państwa, ale okazało się, że mieszkanie będzie spłacane przez
człowieka, który będzie w nim mieszkał - tłumaczył prezydent Ferenc.
W tej argumentacji wtórował mu wiceprezydent Andrzej Gutkowski:
- Musimy mówić naszym mieszkańcom prawdę o tym programie, wielu naszych mieszkańców
traktowało ten program podobnie jak program 500 plus i myśleli, że podobnie jak pieniądze z tego
programu dostaną za darmo. Jest inaczej - stwierdził wiceprezydent Gutkowski
Jeden z pro-prezydenckich radnych, Konrad Fijołek skrytykował kolegów z PiS oceniając, że
próbują w Rzeszowie „wskrzesić rządowego trupa”.
Radny Robert KultysFot. Paweł Bialic
Poprosiliśmy o odniesienie się do kilku zarzutów, jakie padły wobec programu w czasie dyskusji, jednego z radnych PiS Roberta Kultysa, architekta i przewodniczącego Komisji Gospodarki Przestrzennej.
Dlaczego program Mieszkanie Plus jest dla Waszego ugrupowania tak ważny?
Robert Kultys:
- Wokół nas żyje olbrzymia liczba ludzi, którzy nie mają zdolności kredytowej
by sfinansować zakup mieszkania, ale którzy nie mają też szans na otrzymanie przydziału na lokal
komunalny. To głównie młodzi ludzie, których zarobki są jeszcze niezbyt pokaźnie, ale którzy mają
regularne dochody. Jeśli chcą założyć rodzinę, muszą wynajmować mieszkanie. Problem w tym, że
płacąc co miesiąc pokaźny czynsz uniemożliwiają sobie gromadzenie kapitału na zakup
wymarzonego mieszkania. Program Mieszkanie Plus ma rozwiązać ten problem. Płacony czynsz
przez ok. 20 lat byłby równoznaczny ze spłata wartości mieszkania.
Brzmi trochę nierealnie. Jak to jest możliwe w naszych warunkach rynkowych?
RK:
- Z początku sam nie byłem do tego przekonany, ale program opiera się na bardzo
prostych zasadach i widzę w nim szansę. Po pierwsze koszt wybudowania takiego mieszkania jest
niższy o cenę działki, którą mają zapewnić samorządy. Po drugie Bank Gospodarstwa Krajowego,
który ma być inwestorem takich domów, opracował metodę zarządzania budową bez naliczania
własnych zysków. To w sumie daje oszczędność na 1 metrze kw. nawet do 2 tys. złotych. To właśnie
ten zmniejszony koszt ma pozwolić na spłatę wartości mieszkania tylko w ramach czynszu na
poziomie 600 – 900 zł miesięcznie.
Dlaczego więc do tej pory program ten nie jest masowo realizowany w Polsce?
RK:
- Różnie z tym bywa. Np. Kraków poszedł bardzo odważnie i w dzielnicy Swoszowice-Kliny
ma powstać całe osiedle na 3 tys. mieszkańców. Ale są też takie władze samorządowe jak w
Rzeszowie, które są nastawione nieufnie i nie palą się z przekazywaniem programowi własnych
nieruchomości. Może dzieje się tak z braku rozeznania, a może zwyczajnie z niechęci do obecnego
rządu, nie wiem. Poza tym program jest przedsięwzięciem pilotażowym, wiele mechanizmów
dopiero się dociera. Biorąc jednak pod uwagę, jak ważny problem społeczny jest do rozwiązania,
myślę, że warto się z nim potrudzić. Żaden rząd jak dotąd nie umiał rozwiązać problemu braku
mieszkań.
Ile mieszkań trzeba w Polsce zbudować aby rozwiązać ten problem.
RK:
- Średnia europejska wynosi około 450 mieszkań na każde 1000 mieszkańców. W Polsce
mamy zaledwie 360 mieszkań na 1000 mieszkańców. To jest skala naszego zapóźnienia
cywilizacyjnego. Nie mam złudzeń, że to da się załatwić w kilka lat, to program na całe pokolenie.
Jeżeli jednak tego nie nadrobimy, przynajmniej nie zaczniemy tego nadrabiać, to nie powinniśmy się
dziwić, że młodzi Polacy częściej będą widzieli swoją przyszłość za granicą niż w kraju. A to już
oznacza lawinę innych następstw: starzenia się społeczeństwa, niewydolności systemu
emerytalnego, regresu w budżecie państwa itd. Dlatego każde działanie rozwijające rynek
nieruchomości mieszkaniowych jest korzystne dla państwa.
Dziękuję za rozmowę.
Karol Woliński