Szeregi protestujących topnieją? „Strajk Kobiet” pokazał swoje oblicze

KATEGORIA: POLITYKA / 3 listopada 2020

Kadr z protestu jaki miał miejsce w Rzeszowie w piątek 30 października 2020 r.
Fot. Paweł Bialic

Od czasu ogłoszenia orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, które miało miejsce w czwartek 22 października, na ulice polskich miast wyszły tłumy niezadowolonych z tej decyzji Polaków. Z biegiem czasu wśród protestujących zaczynają być jednak widoczne coraz większe sprzeczności. Czy to spowoduje osłabienie fali demonstracji?

Na przebieg teoretycznie oddolnych protestów od początku największy wpływ miał „Strajk Kobiet”, którego liderkami są szczególnie radykalnie nastawione feministki, wśród nich Marta Lempart. W Rzeszowie liderowanie protestom objęła inna działaczka radykalnej lewicy Agnieszka Itner. Większość uczestników protestów początkowo głośno domagała się przywrócenia stanu ograniczeń w stosowaniu aborcji sprzed orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Jednak bardzo szybko okazało się, że liderujące rebelii osoby zaczęły wprost narzucać, że celem protestów jest całkowite zalegalizowanie „aborcji na życzenie” i to bez względu nawet na to, czy dziecko urodzi się zdrowe, czy chore.

Niepewność po stronie opozycji

Ten pierwszy szybki zwrot w protestach chyba nawet zaskoczył wielu polityków związanych z opozycją. Początkowo wydawało się, że jest pole do rzeczowej dyskusji. Niektórzy konstytucjonaliści związani z opozycją od początku zwracali uwagę, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego musi opierać się na konstytucji RP, a tam ewidentnie zagwarantowane jest prawo do życia. Mówili to chociażby poprzedni prezesi Trybunału Andrzej Zoll i Andrzej Rzepliński. Zatem orzeczenie TK po prostu nie mogło być inne, bez względu na to kto przewodziłby tej instytucji. Niektórzy inni politycy PO dawali też głośno wyraz dezaprobaty spowodowany wulgarnym i skrajnym zachowaniem lewicowych radykałek.

W odpowiedzi radykalna lewica szybko ochrzciła zniesmaczonych liberałów mianem „dziadersów” odpowiedzialnych za obecny stan polityki państwa i chyba zamknęła im usta. Od tamtej pory na opozycji słyszymy tylko zgodny głos „antyPiS” – choć częściej używane są słowa: je… i wy… Liderki „Strajku Kobiet” dzięki tak wielkiemu poparciu protestujących, poczuły się jeszcze pewniej w swoich skrajnych metodach i jeszcze bardziej się usztywniły. Tym sposobem zaczęły pojawiać się kolejne postulaty na ich liście żądań do rządu.

Tak wyglądał protest w piątek 30 października w Rzeszowie.
Fot. Paweł Bialic

Niektórym otwierają się oczy

Paradoksalnie to jednak sprawiło, że emocjonalnie porwana cześć protestujących zaczęła się orientować, że ich główny postulat rozmnożył się w różne liczne, czasami nawet „fantastyczne” życzenia.

Już nie tylko aborcja na życzenie, ale odwołanie Trybunału Konstytucyjnego, dymisja rządu, a potem także zlikwidowanie lekcji religii, a nawet niszczenie kościołów i szykanowanie duchownych stało się żądaniami i znakiem „ducha” fali protestów. Liderzy protestujących zaznaczali, że żadne dyskusje z rządem nie wchodzą w grę i jeszcze parę miesięcy temu demokratycznie wybrana przez Polaków władza ma po prostu odejść.

Do tego zaczęły mnożyć się postulaty w imieniu różnych grup i dziedzin życia społecznego w Polsce, które wiadomo, że ucierpiały lub ucierpią ze względu na międzynarodową pandemię koronawiurusa. Wyraźnie liczono na to, że osoby z tych konkretnych branż zawodowych także przyłączą się do ulicznych protestów. Tak miała powstać przewaga do siłowego przejęciu władzy w Polsce. Jednak choćby dziś w Rzeszowie było widać, że protestujący przeciw zamykaniu lokali gastronomicznych przedsiębiorcy nie wykazali chęci do łączenia się ze Strajkiem Kobiet.

Teraz zaczyna się okazywać, co już wczoraj (w poniedziałek) było między innymi widać na protestach w Rzeszowie, że gorący zapał demonstrantów wyraźnie słabnie. Jedynie w Warszawie wciąż czuje się ich masowy charakter.

Część dotychczasowych uczestników zapewne zniechęciła się radykalnymi postulatami aborcji na życzenie, która wciąż przez większość Polaków uważana jest zwyczajnie za zabójstwo dziecka. Wielu też po prostu przeraziło wulgarne, i bardzo radykalne zachowanie niektórych protestujących, także samych liderek.

Jeszcze inni zmartwili się strzelającą w ostatnich dniach w górę liczbą zakażeń koronawirusem, na co masowe demonstracje uliczne najpewniej też miały i pewnie będą miały znaczny wpływ.

Do tego zaczęła dochodzić coraz większa świadomość niektórych kobiet i mężczyzn biorących udział w tych protestach z pierwszego emocjonalnego odruchu. Zaczynają się po prostu przekonywać, że prawdziwe oblicze protestów zaczyna wyglądać zupełnie inaczej niż wydawało im się na początku, a mnożące się postulaty „Strajku Kobiet” zaczynają coraz bardziej odbiegać od ich wewnętrznych przekonań, poglądów i przemyśleń na ten temat.

Najwytrwalszą grupą demonstrantów pozostaje młodzież. Zapewne dlatego, że u wielu z nich głównym powodem uczestnictwa w protestach nie do końca była ta konkretna sprawa, ale zwyczajnie to aby być przeciw PiS i trochę poszaleć. W obliczu pandemii, przejścia na zdalne nauczenie i braku lub mocno ograniczonego socjalizowania się z koleżankami i kolegami, to co się wydarzyło, stworzyło im idealną okazję do tego, by przez nikogo niepowstrzymywani z wspólnymi znajomymi robić sobie emocjonujące wypady na miasto. Stąd choćby obrazy roztańczonych i wykrzykujących, niestety wulgarne wyzwiska młodych ludzi, dla których ten protest stał się bardziej okazją do zabawy niż poważnego przeanalizowania, ku czemu to protestowanie.

A tak wyglądał rzeszowski protest w poniedziałek 2 listopada.
Paweł Bialic

Protesty będą już inne

W środę w Rzeszowie ma odbyć się kolejna odsłona protestów. Czy potwierdzi się spadek ich popularności?

Na pewno zmienia się ich charakter. Na początku miały w olbrzymim stopniu charakter społeczny – ludzi poruszonych nagłą perspektywą zaostrzenia prawa aborcyjnego. Teraz już wyraźnie wyewoluowały w protesty polityczne, przesiąknięte skrajnie lewicową ideologią, a czasami wręcz epatujące nienawiścią do chrześcijaństwa. Takie hasła demonstrantów, jak np.: „Szkoda, że Maryja nie zrobiła aborcji” wielu mogły zmrozić krew w żyłach.

Na tym tle co najmniej śmiesznie zaczynają wyglądać umizgi do tych radykalnych feministek innych polityków nie chcących „wypaść z obiegu”: Szymona Hołowni, Borysa Budki i innych liderów opozycji. Do tej pory chcieli oni uchodzić jako głos umiarkowanych i kulturalnych wyborców. A czyim głosem są teraz? Czyżby uwierzył w obalenie rządu i liczyli, iż nowe wybory odbędą już teraz i ich wyniosą do władzy?

Oby się nie przeliczyli i nie stracili części swoich zwolenników. Polacy mają oczy, uszy i potrafią myśleć. Być może zwolennicy eskalacji protestów liczą, że doprowadzenie np. do krwawych zamieszek zniechęci ludzi do obecnej władzy? Zapewne ma to swoje podstawy ale wydaje się, że zwykli ludzie odpowiedzialnością za to jeszcze bardziej obarczą prowodyrów.

Barbara Kędzierska

„Strajk Kobiet” w piątek 30 października w Rzeszowie.
Fot. Paweł Bialic
„Strajk Kobiet” w piątek 30 października w Rzeszowie.
Fot. Paweł Bialic
Podczas piątkowego (30.10.2020 r.) „Strajku Kobiet” doszło do spotkania protestujących ze obrońcami kościołów. Poza utarczkami słownymi na szczęście nie doszło do bardzo groźnych przepychanek. Na miejscu czuwała policja.
Fot. Paweł Bialic
Podczas piątkowego (30.10.2020 r.) „Strajku Kobiet” doszło do spotkania protestujących ze obrońcami kościołów. Poza utarczkami słownymi na szczęście nie doszło do bardzo groźnych przepychanek. Na miejscu czuwała policja.
Fot. Paweł Bialic
Podczas piątkowego (30.10.2020 r.) „Strajku Kobiet” doszło do spotkania protestujących ze obrońcami kościołów. Poza utarczkami słownymi na szczęście nie doszło do bardzo groźnych przepychanek. Na miejscu czuwała policja.
Fot. Paweł Bialic
Podczas piątkowego (30.10.2020 r.) „Strajku Kobiet” doszło do spotkania protestujących ze obrońcami kościołów. Poza utarczkami słownymi na szczęście nie doszło do bardzo groźnych przepychanek. Na miejscu czuwała policja.
Fot. Paweł Bialic
Podczas piątkowego (30.10.2020 r.) „Strajku Kobiet” doszło do spotkania protestujących ze obrońcami kościołów. Poza utarczkami słownymi na szczęście nie doszło do bardzo groźnych przepychanek. Na miejscu czuwała policja.
Fot. Paweł Bialic
„Strajk Kobiet” doszło do spotkania protestujących ze obrońcami kościołów. Poza utarczkami słownymi na szczęście nie doszło do bardzo groźnych przepychanek. Na miejscu czuwała policja.
Fot. Paweł Bialic
„Strajk Kobiet” w piątek 30 października w Rzeszowie.
Fot. Paweł Bialic
„Strajk Kobiet” w poniedziałek 2 listopada w Rzeszowie.
Fot. Paweł Bialic
„Strajk Kobiet” w poniedziałek 2 listopada w Rzeszowie. Na zdjęciu (z mikrofonem w dłoni) jedna z głównych organizatorek protestów w Rzeszowie - Agnieszka Itner
Fot. Paweł Bialic
Tak wyglądał „Strajk Kobiet” w poniedziałek 2 listopada w Rzeszowie.
Fot. Paweł Bialic

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4