Zobaczcie ten kolos póki można. To tylko dwie godziny jazdy z Rzeszowa

KATEGORIA: PODRÓŻE / 16 lipca 2018

Wiśnicz - Zamek wewnętrzny. Archiwum portalu twinn.pl

Zamek w Nowym Wiśniczu to jeden z największych polskich zabytków. Zadziwiające, jak mało ludzi o nim wie. Skomplikowana sytuacja prawna pomiędzy ostatnimi właścicielami – Lubomirskimi, a Państwem powoduje, że nikt nie potrafi przewidzieć najbliższej przyszłości obiektu. Tymczasem to wymarzone miejsce na letni, nawet jednodniowy wypad.

Rodzimy, znaczy małopolski

Niedaleko za Tarnowem, kilka kilometrów na południe od Bochni, w malowniczej dolince potoku Leksandrowa rozciąga się miasteczko Nowy Wiśnicz. Nieopodal, na wzgórzu wznoszą się mury dawnej siedziby Kmitów i Lubomirskich.

Droga na wzgórze biegnie przez las i dopiero na szczycie ukazują się nam potężne fortyfikacje bastionowe otaczające zamek. Fortyfikacje te składają się z pięciu bastionów, w których wnętrzach kryją się kazamaty. Kiedyś służyły one za pomieszczenia dla załogi fortecy, dziś mieszczą się tu biura muzeum i pokoje hotelowe. Do zamku wchodzimy przez piękną barokową bramę wykonaną przez wielkiego włoskiego architekta Macieja Trapolę. Dopiero wewnątrz obwarowań ukazuje się nam w pełni główny gmach zamku.

Przyglądając się zamkowi możemy mieć mieszane odczucia. Początkowo sprawia on wrażenie surowej bryły, przypominającej czworokątne zamki krzyżackie na Pomorzu. Gdy przyjrzymy się dokładniej, zauważymy olbrzymią liczbę elementów renesansowych, nawiązujących do architektury zamków na Wawelu, w Pieskowej Skale i innych powstających w Złotym Wieku. To właśnie te elementy nadają architekturze warowni bardzo rodzimy, małopolski charakter.

Mimo że obecna gminna administracja zamku nie ma funduszy na prowadzenie szczególnie intensywnej akcji promocyjnej, to odwiedzają go turyści z całej Polski. Na wszystkich zamek robi niezmiennie olbrzymie wrażenie. I to wcale nie ze względu na wyposażenie; można powiedzieć, że wnętrza zamku są prawie puste. Robi wrażenie przede wszystkim swoją wielkością i majestatem. To drugi po Wawelu największy zamek w Małopolsce i jeden z największych w Polsce.

Tradycja starych rodów

Potęga zamku nie powinna dziwić, jeśli spojrzymy na jego dawnych właścicieli. Zamek wybudowali w XIV wieku Kmitowie. Szczególnie za ostatnich Jagiellonów był to jeden z najpotężniejszych rodów w Polsce. Piotr Kmita, marszałek wielki koronny i wojewoda krakowski zasłynął jako jeden z najbliższych współpracowników królowej Bony. Również późniejszy właściciel Wiśnicza, wojewoda krakowski Stanisław Lubomirski to jeden z najpotężniejszych panów w Polsce. Był właścicielem m.in. Łańcuta, Kolbuszowej i Rzemienia na Podkarpaciu. Wielką sławę zdobył dowodząc po śmierci hetmana Chodkiewicza wojskami polskimi w obronie Chocimia przed Turkami w 1621 roku.

Mecenat potężnych rodów mocno odcisnął się na kształcie wiśnickiego zamku. Szczególnie za Lubomirskich tutejszy dwór stał się miejscem rozwoju kultury i sztuki. Stanisław Lubomirski oprócz wojskowej załogi utrzymywał w zamku na stałe kilkuset (!) dworzan i służby. Zatrudniał także wielu artystów, którzy pracowali nad wystrojem i przebudową nie tylko samej warowni, ale i pobliskiego klasztoru karmelitów, oraz ratusza i kościoła w Wiśniczu. W XVII wieku miasteczko roiło się więc od rzeźbiarzy, malarzy, snycerzy i innego rodzaju rękodzielników.

Stare domy w Wiśniczu. Rys. Jana Matejki. Archiwum portalu twinn.pl

Jeszcze w czasach współczesnych można było odczytać artystyczną tradycję dawnych mieszkańców miasta. Znane są XIX-wieczne rysunki Jana Matejki przedstawiające wspaniałą architekturę nieistniejących już drewnianych domów Wiśnicza. W XX wieku w mieście tworzyło wielu znanych malarzy. Do dzisiaj natomiast działa tu znane na całą Polskę liceum plastyczne. Tradycja ta wyraźnie już jednak słabnie; stanowi tylko nikłe odbicie dawnej świetności wiśnickiego dworu.

Niepewna przyszłość

A jaki los czeka sam zamek? Na to nikt nie umie dziś odpowiedzieć. Już od XIX wieku, kiedy zamek przejął austriacki zaborca, groziło mu popadnięcie w zupełną ruinę. Całe szczęście wiek XX okazał się dla zabytku nieco łaskawszy. Szczególnie po II wojnie światowej wielkie prace restauracyjne zostały przeprowadzone tu pod kierunkiem prof. Alfreda Majewskiego z Krakowa. Ale obecnie wszystkie poważniejsze remonty znowu zostały wstrzymane. Od ponad 20 lat trwa postępowanie zwrotowe zamku jego ostatnim przedwojennym właścicielom – Lubomirskim.

Okazało się, że władze PRL wywłaszczając rodzinę, zrobiły to niezgodnie z prawem i w księgach wieczystych nadal jako pełnoprawni właściciele figurują Lubomirscy. Postępowanie zwrotowe nie może się jednak zakończyć ze względu na brak możliwości miarodajnego wycenienia nakładów poniesionych przez Państwo na remont zamku. Również sama rodzina Lubomirskich (licząca ponad 100 osób) nie jest zgodna co do wizji przyszłości obiektu. Część rodziny chciałaby przekazać zamek Państwu jako dobro narodowe. Ale żeby intencja ta miała moc prawną, potrzebna jest jednomyślność rodziny.

W sprawie przyszłości zamku trwa wiec pat. Budżet Państwa nie jest skory inwestować w obiekt, który być może za chwilę będzie miał prywatnego użytkownika. Samorząd miasta Wiśnicza (jako obecnego administratora) nie ma nawet ułamka tych możliwości inwestycyjnych, jakie są niezbędne dla prowadzenia potrzebnych robót. W rodzinie Lubomirskich nie ujawnił się natomiast wystarczająco realny pomysł na przyszłość obiektu.

Patrząc na niewielkie możliwości finansowe obecnej dyrekcji muzeum zamkowego, można się tylko dziwić, że zamek wciąż zewsząd ściąga odwiedzających. Wielkość jednak przyciąga. A nikt nie wie, co przyniesie przyszłość.

Zapraszam Państwa do obejrzenia TUTAJ obszernej fotograficznej relacji z niegdysiejszej wyprawy na zamek w Wiśniczu.

Szahin

Wewnętrzny zamek w Wiśniczu. Plan parteru wg prof. Alfreda Majewskiego. Fot. Archiwum portalu twinn.pl

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4