Metamorfoza radnych w sprawie willi. Zabrakło Ferenca, zmieniają zdanie?

KATEGORIA: POLITYKA / 30 marca 2021

Willa Kotowicza – stan obecny.
Fot. Paweł Bialic

Sprawa zrujnowanej zabytkowej willi Kotowicza w samym centrum Rzeszowa wróciła pod obrady Rady Miasta w nowej i w sumie w dość zaskakującej odsłonie. Tym razem to radni Rozwoju Rzeszowa i Platformy Obywatelskiej zwrócili się z apelem do prezydenta o „podjęcie działań celem przejęcia przez Gminę Miasto Rzeszów nieruchomości przy ul. Dekerta 4” na cele ogólno-miejskie.

To o tyle dziwne, że za rządów poprzedniego prezydenta Tadeusza Ferenca radni tych klubów wcale nie byli tak chętni do tego, aby to miasto obarczać ratowaniem willi.

Jednak w przyrodzie, a zwłaszcza w internecie, nic nie ginie, o czym powinni pamiętać radni PO i Rozwoju Rzeszowa.

Pierwsze, nieudane podejście do przejęcia zabytkowej willi przez miasto nastąpiło w 2015 r. Wtedy to radni Prawa i Sprawiedliwości złożyli uchwałę-apel do prezydenta Tadeusza Ferenca, aby miasto przejęło chylącą się ku upadkowi willę. Władze w ratuszu były średnio tym zainteresowane. W toku dyskusji nad uchwałą można było odczuć, że także radni PO i Rozwoju Rzeszowa, choć raczej popierali ochronę willi, to już nie byli tak zdeterminowani do tego, aby to miasto ratowało zabytek przed upadkiem.

Żeby odsunąć jakiekolwiek posądzenie o stronniczość oddamy głos innemu rzeszowskiemu portalowi informacyjnemu. To relacja z 28 kwietnia 2015 r. ...

Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu Platformy Obywatelskiej, od razu zgłosiła poprawkę do projektu uchwały. Zaproponowała, aby do starań o wykup i późniejsze wykorzystanie willi mjr Kotowicza dołączył także marszałek podkarpacki.

Zdaniem Konrada Fijołka, szefa klubu Rozwój Rzeszowa, poprawka była jak najbardziej sensowna, bo marszałek również dysponuje pieniędzmi na ochronę zabytków. Fijołek zapowiedział też od razu, że jego klub poprawkę poprze.”

Poprawka została przyjęta mimo uwag autorów uchwały, że to wypaczy jej intencję. Z tak rozmytego apelu, gdy w spełnieniu powinności prezydent mógł oglądać się na marszałka, oczywiście nic nie wyszło. Willa dalej niszczała.

Kolejny raz radni Prawa i Sprawiedliwości zaapelowali do prezydenta Ferenca o wykup willi Kotowicza na cele ogólno-miejskie kwietniu w 2018 r.

– Nie mamy takich planów – odpowiedział wtedy w imieniu prezydenta Ferenca jego rzecznik.

Zresztą ten nowy apel-uchwała radnych PiS nie stał się wtedy nawet przedmiotem obrad rady miasta. Jolanta Kazimierczak (PO) doprowadziła do jego zdjęcia z porządku obrad.

Jątrzenie, czy odpowiedzialność za czyny?

Po ustąpieniu z urzędu prezydenta Tadeusza Ferenca radni dotąd go wspierający zaczęli mówić coraz to innym głosem. Głośne stało się np. „nawrócenie” Konrada Fijołka na obronę zieleni nad Wisłokiem przed chaotyczną zabudową deweloperską. W kilku ostatnich miesiącach coraz​ śmielej wypowiadali się także w sprawie samodzielnego zaangażowania miasta w przejęcie zrujnowanej willi Kotowicza.

Nie ma oczywiście w tym nic złego. Jest to nawet godne pochwały. Nie zgadzamy się jednak z opiniami radnych Sławomira Gołąba czy Mirosława Kwaśniaka (radni Rozwoju Rzeszowa) wygłoszonymi na dzisiejszej sesji, że przypominanie faktów z przeszłości i dawnej postawy niektórych radnych jest jątrzeniem na innych ludzi i nie powinno mieć miejsca.

W polityce jest coś takiego jak odpowiedzialność za czyny. Jeśli nawet ktoś zbłądził, czy był zmuszony popierać niezbyt sensowną politykę swojego dawniejszego przywódcy, to nie wystarczy teraz prześcigać się w składaniu społecznie popularnych postulatów, żeby zasłużyć na poparcie. Ludzie przecież pamiętają. Najpierw trzeba przede wszystkim powiedzieć: przepraszam, nie miałem w wielu sprawach racji. A potem to już my jako społeczeństwo pozwolimy sobie ocenić, czy możemy takim politykom zaufać. Ukrywanie prawdy raczej w tym nie pomoże.

Barbara Kędzierska

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4