Napięcie na linii Warchoł - - Fijołek. Granice Rzeszowa zostaną dłużej zamrożone?

KATEGORIA: POLITYKA / 26 lipca 2021

Poseł i wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
Fot. Paweł Bialic

Ubiegłotygodniowe zaskakujące wydarzenia w sprawie granic Rzeszowa są może nawet przełomowym momentem dla miasta. Być może na naszych oczach tworzy się w głównych ośrodkach władzy nowa koncepcja rozwoju stolicy województwa nie biorąca pod uwagę dalszych zmian granic. Po kilku dniach można już zdobyć się na pewne analizy i wnioski.

W miniony czwartek jako pierwsi poinformowaliśmy Państwa TUTAJ, że gotowy rządowy projekt w sprawie przyłączenia do Rzeszowa fragmentu sołectwa Racławówka z gminy Boguchwała nie przebrnął przez uzgodnienia. Na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu został utrącony przez Związek Miast Polskich i Związek Gmin Wiejskich RP. W obu wymienionych formatach mocno działają władze Boguchwały. Co ciekawe, w uzgodnienia te nie zaangażowały się nowe władze Rzeszowa.

– Kwestia poszerzenia zależy od Rady Ministrów i czekamy na decyzję. Miasto Rzeszów nie wykonywało w tej sprawie żadnych ruchów, nie lobbujemy za, nie występujemy przeciw. Takie jest nasze stanowisko – powiedział nam w komentarzu Artur Gernand z biura prezydenta Rzeszowa.

To wstrzemięźliwe stanowisko rzeszowskiego ratusza o tyle nie zdziwiło, że już w trakcie kampanii wyborczej Konrad Fijołek i jego otoczenie sygnalizowali, że długoletni proces przyłączania kolejnych wiosek do Rzeszowa należy już zakończyć. Jest to tym ciekawsze, że Fijołek powoływał się wtedy na te same argumenty dotyczące konieczności skupienia się na rozwoju istniejących rzeszowskich osiedli, które od kilku już lat zgłaszali radni Prawa i Sprawiedliwości.

Warchoł jako ostatni powalczy o zdobycze terytorialne

Bardzo emocjonalnie natomiast zareagował na ostatnie wydarzenia poseł i wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który w kampanii wyborczej był największym zwolennikiem dalszego poszerzania miasta, zgodnie z polityką prowadzoną przez byłego prezydenta Tadeusza Ferenca.

– To jest odstąpienie od rozwoju miasta, to potwierdza moje oceny na temat Konrada Fijołka, które padały podczas kampanii wyborczej – denerwował się w czwartek Marcin Warchoł. – W przypadku poprzednich wniosków zawsze albo prezydent Ferenc albo przedstawiciel ratusza stawiał się na komisji i przedstawiał racje poszerzenia Rzeszowa. Teraz władze Rzeszowa biernie przyglądając się sytuacji i nie uczestnicząc w posiedzeniu komisji straciły szansę na rozwój miasta - mówił wiceminister.

Poseł Warchoł był tym bardziej niezadowolony, gdyż w trakcie uzgodnień projektu rządowego rozporządzenia starał się nawet o jego rozszerzenie, tak by również Malawa i Kielanówka zostały włączone do Rzeszowa. Jego wniosek został jednak odrzucony przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu. Co ciekawe, wiceminister forsował takie stanowisko w sprawie granic, bez konsultacji z prezydentem miasta.

– Jeżeli pan minister chce działać na korzyść Rzeszowa to mu będziemy kibicować. To że się z nami nie skonsultował nie ma większego znaczenia – skomentował nam w czwartek rano dość tajemniczo inicjatywę Warchoła prezydent Fijołek.

Po południu tego dnia stało się natomiast jasne, że komisja przy niezaangażowaniu w nią przedstawicieli Rzeszowa odrzuciła całość projektu zmiany granic.

Obóz prezydenta Fijołka i obóz rządowy wspólnie zamrożą granice?

A co na to wszystko główna część obozu rządowego, czyli Prawo i Sprawiedliwość? Samorządowcy tej partii z jednej strony w ostatnich latach raczej nie przeciwstawiali się działaniom zmierzającym do poszerzenia granic – dowodem choćby pozytywne opinie wojewody Ewy Leniart w sprawie przyłączenia Matysówki i Miłocina (2017), Pogwizdowa (2020) oraz w tym roku Racławówki Doły. Z drugiej strony zarówno radni PiS jak i sama wojewoda od kilku lat zwracali uwagę, że formuła wydzierania wiosek z otaczających gmin stała się już nieefektywna, czasami wręcz szkodliwa i należy myśleć o innych sposobach rozwoju Rzeszowa.

Czuć ty wyraźne zbliżenie stanowisk prezydenta Fijołka i polityków Prawa i Sprawiedliwości w sprawie dalszych zmian granic Rzeszowa. Pozwala to sadzić, że proces ten osiągnął swój kres. I raczej nie pomogą tu nawet najbardziej dramatyczne apele i zaklinania Marcina Warchoła. Może on natomiast budować na tym główną oś krytyki urzędującego prezydenta. Z tonu wypowiedzi wiceministra można się nawet spodziewać, że nie zrezygnował on z myśli o zostaniu włodarzem miasta i kto wie, za dwa i pół roku prawdopodobnie ponownie stanie do walki o ratusz.

Głos posła Warchoła w sprawie zmian granic może być jednak coraz mniej zauważalny. Od wielu lat niewielka liczba rzeszowian uczestniczących w konsultacjach społecznych dotyczących granic (w odróżnieniu od licznego udziału mieszkańców okolicznych gmin) świadczy, że mieszkańcy miasta mało żyją tą sprawą. Nie jest to już dla nich tak ważny temat, jak był nim kilkanaście lat temu, gdy prezydent Ferenc dokonywał pierwszych rewolucyjnych poszerzeń o Słocinę, Przybyszówkę i Białą.

Jeśli dwie główne decydujące w Rzeszowie siły polityczne – czyli obóz prezydenta miasta i obóz rządowy Prawa i Sprawiedliwości dojdą do konsensusu w sprawie obecnych granic Rzeszowa, a wszystko na to wskazuje, że ku temu to zmierza, to w mieście nie będzie istotnych sił, które spowodują kontynuowanie anektowania wiosek.

Wydaje nam się nawet, że w Rzeszowie osłabł entuzjazm także w sprawie przyłączenia do miasta całej gminy Krasne, o której rok temu tak dyskutowano. Ze zbyt wieloma konsekwencjami by się to wiązało. Analizując obecne terytorium Rzeszowa samorządowcy różnych opcji w rzeszowskim ratuszu wprost przyznają, że Rzeszów ma już wystarczająco dużo wolnych terenów do rozwoju budownictwa, a przyjmowanie następnych wiosek, które zaraz będą żądały inwestycji w swoją infrastrukturę może tylko odwracać uwagę od szerszych potrzeb rozwojowych miasta.

Red.

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4