Odmulanie zalewu: Ratusz wmieszał się w spór Wód Polskich z wykonawcą prac

KATEGORIA: INWESTYCJE / 8 października 2020

Fot. Kamila Szeliga

Jak już informowaliśmy w środę TUTAJ, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Rzeszowie wchodzący w skład Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie odstąpił od umowy z wykonawcą prac przy odmulaniu zalewu. Według RZGW od umowy odstąpiono z winy wykonawcy, czyli konsorcjum, na czele którego stoi firma EFB Partner z Serocka.

Dzień po naszym artykule, w czwartek (8 października) w ratuszu zorganizowano konferencję prasową by przedstawić stanowisko władz miasta w sprawie problemów z odmulaniem rzeszowskiego zalewu.

Firma odpowiedzialna za wykonanie odmulania zwróciła się z pismem do prezydenta Tadeusza Ferenca, w którym przedstawia swój punkt widzenia w związku z zaistniałą sytuacją. Według wykonawcy winę za niedokończenie wykonywanych prac ponosi RZGW. Powodem sporu ma być fakt, że w czasie robót i badań wykonanych na próbkach namułu stwierdzono przekroczenie molibdenu, czyli pierwiastka, który negatywnie wpływa na środowisko. Według warunków umowy, w takiej sytuacji wykonawca i zamawiający w porozumieniu powinni ustalić miejsce i sposób zagospodarowania osadu.

- Wykonawca nie posiada tytułu prawnego do zbiornika, a prowadzi jedynie prace zlecone przez zamawiającego, dlatego nie może podejmować działań, które zgodnie z jego najlepszą wiedzą i doświadczeniem mogłyby przyczynić się do powstania zagrożenia w środowisku. Nie jest prawdą, że zamawiający nie zna przyczyn, dla których wykonawca nie dokonał wywozu wydobytych w trakcie prac osadów dennych – brzmi jeden z wielu akapitów pisma skierowanego przez dyrektora firmy EFB Partner Jerzego Kruczyńskiego do prezydenta Tadeusza Ferenca.

Władze miasta krytycznie oceniają firmę wykonawczą, ale nie omieszkały wykorzystać okazji do kolejnej krytyki pod adresem Wód Polskich.

- Wody Polskie to przedsiębiorstwo, które zostało powołane do tego, aby zarządzać akwenami wodnymi, odpowiada za rzeszowski zalew. Nikt inny. I to Wody Polskie przygotowywały procedurę przetargową, określały zasady tego przetargu, opis projektu. Widocznie coś musiało zostać zrobione źle – powiedział wiceprezydent Andrzej Gutkowski.

Według radnych Rozwoju Rzeszowa to brak funduszy lub „brak dobrej woli” były powodem nieporozumienia pomiędzy stronami. Pierwszy etap robót miał zostać wykonany do końca tego roku. W tej chwili jednak trwa przetarg na wykonanie pierwszej części zadania pn.: „Odtworzenie pierwotnej pojemności zbiornika przystopniowego w Rzeszowie na rzece Wisłok”, który potrwa do 20 października. Odmulanie możliwe jest tylko od października do marca, dlatego proprezydenccy radni obawiają się, że ten pierwszy etap odmulania jest w tym roku już „stracony”.

Wody Polskie odpierają jednak zarzuty władz miasta

Krzysztof Gwizdak, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Rzeszowie wchodzącego w skład PGW „Wody Polskie” twierdzi, że to po stronie wykonawcy leżało opracowanie odpowiedniej dokumentacji i strategii wykonywanych robót, a warunki przetargowe obejmowały również wywiezienie i zagospodarowanie namułu. Według rzecznika zerwanie umowy z wykonawcą wyniknęło w reakcji „Wód Polskich” na skargi zaniepokojonych mieszkańców, którzy domagali się uprzątnięcia zalegającego mułu, który zgodnie z umową miał zostać wywieziony do końca marca.

W kwestii przekroczonej normy zawartości molibdenu w odsączonym osadzie, rzecznik wypowiedział się jednoznacznie, że nie zgadza się z bezpodstawną skargą zawartą w piśmie skierowanym do prezydenta miasta, a próbki na które wykonawca powołuje się w piśmie, zostały pobrane niezgodnie z umową. Do badania namułu próbki mogą być pobrane tylko w obecności przedstawiciela „Wód Polskich”.

- Pobrane w marcu próbki, te zgodnie z umową, czyli w obecności inspektora z Wód Polskich, zostały przebadane i nie wykazały jakichkolwiek ponadnormatywnych substancji szkodliwych. W kwietniu wykonawca potwierdził nam to pisemnie, że wykonano badania i ten namuł nadaje się do wywiezienia. Te próbki, którymi obecnie operuje wykonawca są nam nieznane i na pewno nie były pobierane w obecności naszego przedstawiciela, tak jak zakładała nasza umowa - - powiedział nam Krzysztof Gwizdak.

Kam.

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4