M. Warchoł chce parku wodnego. Padło trudne pytanie od przedsiębiorcy

KATEGORIA: POLITYKA / 21 kwietnia 2021

Marcin Warchoł, kandydat na prezydenta Rzeszowa.
Fot. Karol Woliński

Marcin Warchoł wykorzystał sprzyjającą aurę pogodową, by w środę na rzeszowskich bulwarach przedstawić propozycję atrakcji wodnej jaka miałaby tu powstać. Kandydat na prezydenta Rzeszowa chce stworzenia parku wodnego, jaki miałby zostać zlokalizowany w miejscu niedziałającej od lat fontanny. Podczas prezentacji tego pomysłu doszło do pewnej „przepychanki” słownej, z przedsiębiorcą. O co poszło?

Park wodny w oparciu o „zapomnianą” fontannę

Kandydat na prezydenta chciałby aby instalacja wodna powstała w rejonie Parku Kultury i Wypoczynku na rzeszowskich bulwarach, w oparciu o nieczynną od wielu lat fontannę. Zadeklarował, że kiedy zostanie prezydentem Rzeszowa, to taka inwestycja miałaby zostać wpisana do budżetu miasta jako jedna z pierwszych.

- To miejsce jest naturalnym podłożem do takiej inwestycji, pod fontanną są gotowe ciągi kanalizacyjne. Tego typu park wodny będzie spełniał funkcję wypoczynku dla całych rodzin. Widzimy jak jest to potrzebne patrząc na obłożenie fontanny multimedialnej - mówił Marcin Warchoł.

Taka atrakcja wodna miałaby według wiceministra sprawiedliwości kosztować od 3 do 5 mln zł. Trzeba jednak zaznaczyć, że na jakiekolwiek zmiany w budżecie miasta zgodę musi wydać Rada Miasta Rzeszowa, w której jak wiadomo Marcin Warchoł nie ma raczej żadnego zaplecza politycznego. To jak widać nie przeszkadza mu jednak w zapowiedziach realizacji kolejnych inwestycji w Rzeszowie.

Warto pamiętać o tym, że ta fontanna na bulwarach usytuowana jest na terenach zalewowych, co było powodem wstrzymującym poprzednie władze miasta przed jej remontem i oddaniem do użytku mieszkańcom, w związku z zagrożeniem ponownego zamulenia instalacji kanalizacyjnej właśnie w wyniku powodzi. Obecnie jednak wiceminister sprawiedliwości twierdzi, że ponoć istnieją takie rozwiązania techniczne, które powinny chronić przed tego typu zagrożeniem.

- Zorientowałem się, że mamy możliwości zabezpieczenia, stworzenia tego typu możliwości technicznych w kanalizacji, żeby była odporna na tego typu zdarzenia. Jest to możliwe, kieruje się w tej sprawie innymi tego typu rozwiązaniami w różnych miastach Polski - powiedział oględnie wiceminister sprawiedliwości.

Pretensje do wiceministra od przedsiębiorcy, który przejechał kawał Polski

Podczas konferencji Marcina Warchoła pojawił się nieoczkiwany i chyba „niewygodny” dla kandydata gość, przedsiębiorca z Podhala, który jak powiedział jechał aż 250 kilometrów, żeby osobiście zadać pytanie wiceministrowi sprawiedliwości. Z jego słów wynika, że od długiego czasu próbował się bezskutecznie skontaktować z Marcinem Warchołem. Ów przedsiębiorca twierdził, że w wyniku działań instytucji podległych pod Ministerstwo Sprawiedliwości, miało dojść do upadłości dwóch przedsiębiorstw z branży przetwórstwa drobiu i produkcji tworzyw sztucznych. Tym podmiotem podległym pod resort sprawiedliwości miała być Instytucja Gospodarki Budżetowej Mazovia, a chodziło o program dotyczący pracy osób przebywających w zakładach karnych.

- Czy będzie Pan chciał z nami porozmawiać, albo wydeleguje Pan jakiegoś pracownika? Ja chciałbym, aby był Pan obecny na tym spotkaniu, żebyśmy mogli przedstawić nasze problemy - pytał rozżalony przedsiębiorca.

Przedsiębiorca, który ponoć przyjechał aż z Podhala, by porozmawiać z Marcinem Warchołem wiceministrem sprawiedliwości.
Fot. Karol Woliński

Wiceminister Warchoł trwając w ferworze kampanii wyborczej, dosłownie jak automat zaczął odpowiadać na konkretnie zadane pytanie mówiąc… o rzeszowskich przedsiębiorcach i rikszach jeżdżących po Rzeszowie. Warchoł nie zwrócił jednak uwagi na konkretnie przedstawiony przez pytającego problem. Dodatkowo zapraszał rzeszowskich przedsiębiorców, by po ustaniu pandemii przybyli na bulwary i ustawili swoje mobilne miejsca handlu. To zaproszenie zabrzmiało o tyle ciekawie, że Marcin Warchoł już zachował się jak gospodarza miasta, którym jednak jeszcze dziś nie jest, a przecie, żeby prowadzić jakąkolwiek działalność gospodarczą w przestrzeni miasta, trzeba na to zyskać pozwolenie od władz.

- Gdy ustanie pandemia nasze przedsiębiorstwa upadną definitywnie - przerwał wiceministrowi sprawiedliwości sfrustrowany jego odpowiedzią przedsiębiorca z Podhala.

Ostatecznie po chwili konsternacji i ogólnego zdziwienia zgromadzonych dziennikarzy, skończyło się na tym, że wiceminister Warchoł zaproponował przedsiębiorcy przekazanie do kontaktu swojego prywatnego i zapewnił, że znajdzie czas na rozmowę na temat upadłości dwóch wspomnianych biznesów.

- Chętnie przekaże mój numer telefonu, zapraszam do rozmowy na temat tej umowy, kto ją zawierał w imieniu ministerstwa. Ja nie zawieram takich umów, zajmuje się innymi rzeczami, obecnie jestem na urlopie – tłumaczył się wiceminister sprawiedliwości.

Wracając jednak do kampanii wyborczej w Rzeszowie i pomysłu Marcina Warchoła można uznać, że sam pomysł takiego wodnego parku zabaw na bulwarach nie jest zły, pytanie tylko, czy rzeczywiście udałoby się go zrealizować tak, by uchronić ten teren przed ewentualnymi podtopieniami czy całkowitym zalaniem?

Karol Woliński

Wizualizacje parku wodnego na bulwarach.
grafika: Komitet Wyborczy Marcina Warchoła

Wizualizacje parku wodnego na bulwarach.
grafika: Komitet Wyborczy Marcina Warchoła

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4