Czytelnik: Przeżyłem szok! Odwiedził tereny dawno włączone do miasta

KATEGORIA: MIESZKAŃCY / 7 czerwca 2019

Fot. Czytelnik

Do naszej redakcji napisał pan Maciej, nasz Czytelnik. Podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami po odwiedzinach w jednej z bardziej odległych od centrum części Rzeszowa. Nie nastrajają one optymistycznie.

- W minioną niedzielę odwiedziłem znajomego - mieszkańca ulicy Czesława Miłosza w Rzeszowie. Sam jestem rzeszowianinem, ale muszę przyznać, że rzadko odwiedzam inne dzielnice miasta. O ile centrum wygląda całkiem znośnie, no może z wyjątkiem okropnych korków na ulicach i braku sensownych rozwiązań komunikacyjnych, to jednak to co zobaczyłem na Drabiniance, przeszło moje najśmielsze niedowierzanie. Przeżyłem prawdziwy szok! Wspomniana wyżej ulica i boczne to prawdziwa tragedia, wąskie 2,5 m drogi, na których znajduje się połamany asfalt lub brakuje go wcale, zero poboczy – o chodnikach nie wspomnę, za wysokie skarpy przy ulicy lub wyrwy. W niekoszonych rowach walają się śmieci, skoszona trawa z sąsiednich posesji i stare szmaty. Gdzieniegdzie widziałem rury kanalizacyjne wyprowadzające zapewne ścieki wprost do przydrożnego rowu. Znajomy pokazał mi jak miasto wydaje pozwolenia na budowę – piękne szeregówki wciśnięte w wąską uliczkę (wjazd do garażu to będzie koszmar) miedzy blokami piękna nowoczesna willa której mieszkańcy będą dosłownie zaglądali sąsiadom do okien. Miejska tablica ogłoszeniowa pamięta jeszcze czasy głębokiego PRL-u. I to wszystko w RZESZOWIE – STOLICY INNOWACJI! Pomyślałem sobie wówczas jak bardzo propaganda obecnych władz miasta zakłamuje rzeczywistość i manipuluje mieszkańcami pokazując w oficjalnych folderach jedynie rynek i główne ulice. Na myśl przyszły mi obrazki z mojego pobytu w Sankt Petersburgu, gdzie zwiedzając główne ulice byłem pod wrażaniem czystości i szyku. Niestety wystarczyło zejść w boczną drogę by przekonać się jak wygląda prawdziwe oblicze miasta. W niedzielę na ul. Czesława Miłosza w Rzeszowie przeżyłem DEJA VU – relacjonuje pan Maciej.

Jak dodaje, znajomy powiedział mu, że tutaj ludzie już stracili nadzieję na to, iż w ich dzielnicy może się coś zmienić na lepsze, nikt się nimi nie interesuje i czują się zapomniani.

- Pytam go: a gdzie są radni osiedla i miasta? Odpowiedział, że oni się tutaj nie pokazują. Może warto zainteresować tym tematem radnych, zadać pytanie na sesji, zaprosić prezydenta lub media i pokazać „inny Rzeszów”. Może wtedy nadzieja wróci do tych mieszkańców? Niestety nie mam czasu jeździć po innych osiedlach. Boje się jednak że tam może być podobnie. Ale z drugiej strony tak sobie myślę - od czego są wolne media? - zastanawia się nasz Czytelnik.

Trudno nie zgodzić się ze spostrzeżeniami pana Macieja. Nie wymagają specjalnego komentarza. Tą drogą przekazujemy więc jego relację i zdjęcia, które wykonał w czasie opisanej niedzielnej wizyty.

Może zatem wartałoby najpierw zająć się terenami dawno przyłączonymi do miasta (np. Drabinianka 1951 r. i jej późniejsze granice rok 1977), a dopiero potem zastanawiać się nad przyłączeniem do Rzeszowa następnych wiosek, by tam wydawać pieniądze. Mamy nadzieję, że przedstawionym stanem rzeczy zainteresują się przede wszystkim przywołani tu radni i władze miasta. A my będziemy monitorować tę sprawę.

Red.

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

Fot. Czytelnik

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4