„Ciężka praca musi być wynagradzana”. Protest rolników w Rzeszowie
KATEGORIA: POLITYKA / 9 lutego 2024
Kilkadziesiąt ciągników rolniczych zaparkowało w piątek (9 lutego) przed Podkarpackim Urzędem Wojewódzkim. Wszystko to w ramach strajku generalnego organizowanego również przez podkarpackich rolników. Manifestujący przekazali swoje postulaty dotyczące m.in. niekontrolowanego importu towarów rolnych z Ukrainy czy Europejskiego Zielonego Ładu wojewodzie Teresie Kubas-Hul.
Strajk w Rzeszowie
Strajk generalny ogłoszony przez Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych „Solidarność” w piątek 9 lutego rozpoczął się w całym kraju. Rolnicy chcą okazać swój sprzeciw w kwestii niekontrolowanego importu płodów rolnych z Ukrainy, ale też propozycjom Komisji Europejskiej w sprawie zmian w rolnictwie w postaci Europejskiego Zielonego Ładu.
Na Podkarpaciu rolnicy pojawili się na drogach Przeworska, Jasła, Narola, Leżajska i na granicy w Medyce. W Rzeszowie przed Podkarpackim Urzędem Wojewódzkim odbyła się spora manifestacja, w której udział wzięli rolnicy z okolicznych miejscowości. Dojeżdżające z różnych stron miasta do centrum rolnicze maszyny powodowały czasowe utrudnienia na rzeszowskich ulicach. Na parkingu przed PUW od strony Ogrodów Bernardyńskich zaparkowało kilkadziesiąt traktorów, na których wisiały biało-czerwone flagi. Co kilka minut wyła syrena, protestujący prezentowali transparenty.
Do protestujących wyszła wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul, która najpierw chwilę rozmawiała z młodą rolniczką z Bachórza podkreślającą w jak trudnej sytuacji są osoby zajmujące się pracą na roli.
- Zapraszam panią do mnie na gospodarstwo, liczę, że jak pani przyjedzie, to będę mogła pani pokazać moje krowy, że nie będę zmuszona ich sprzedać - mówiła młoda kobieta.
Jakie są postulaty?
Postulaty protestujących rolników przedstawiał wojewodzie przewodniczący wojewódzkich struktur NSZZ RI „Solidarność” Jerzy Bednarz.
- My ciężko pracujemy i chcemy by nasza praca była godnie wynagradzana. Nie może być tak, że ceny paliwa czy nawozów idą w górę, a nasze produkty potaniały - mówił Jerzy Bednarz, podkreślając że widzi działania państwa w kwestii zatrzymania niekontrolowanego napływu towarów z Ukrainy, ale mogłyby one być skuteczniejsze.
- Pytanie czy procedura jest szczelna, czy zboże które wyjeżdża z Polski nie wraca w nasz obszar celny. Dziwnym trafem nie zwiększyła się przecież powierzchnia zasiewu i nagle mamy tak potężną nadwyżkę pszenicy i kukurydzy - mówił lider rolniczej „Solidarności” na Podkarpaciu.
Bednarz dodawał, że Polska musi zatrzymać niekontrolowany napływ produktów z terenu Ukrainy, tak by nie destabilizować polskiego rynku rolnego. Podkreślał, że nie chodzi tu o krytykowanie naszego wschodniego sąsiada, bo towary które wjeżdżają do Polski to najczęściej produkty wytworzone na wielohektarowych latyfundiach należących do zagranicznych podmiotów.
- Właścicielami tych potężnych gospodarstw są holdingi z kapitałem duńskim, niemieckim, francuskim. To zboże rośnie na Ukrainie, ale ten kraj ma znikome korzyści z tego, że jest on importowany - podkreślał Bednarz.
Lider podkarpackiej rolniczej „Solidarności” podkreślał, że coraz mniej młodych ludzi chce pracować w rolnictwie z racji tego, że to coraz trudniejsze zajęcie. Krytykował tez Europejski Zielony Ład – pakiet klimatyczny Komisji Europejskiej, który ma służyć ograniczaniu gazów cieplarnianych.
- Unijny zielony ład to teoretyczne podejście do gospodarki, w dużym stopniu ogranicza konkurencyjność Europy do innych krajów. To skomplikowane procedury dla rolników, które nic nie wnoszą - powiedział Bednarz.
Rolnicy postulują również m.in. o wprowadzenie mechanizmu pozwalającego na utrzymanie opłacalnych cen płodów rolnych czy przywrócenie wcześniejszych emerytur dla rolników.
Wojewoda wyszła do rolników
Co na to wojewoda Kubas-Hul? Jak podkreślała, od grudnia zeszłego roku gdy objęła urząd, rozpoczęła rozmowy z rolnikami, co doprowadziło do zawieszenia protestu na polsko-ukraińskiej granicy w Medyce. Powołano również zespół ds. rolnictwa i rozwoju wsi, który ma już przynosić efekty. Wojewoda zapewniała w piątek protestujących, że przekaże ich postulaty wyżej.
- Część Waszych postulatów jest zależna od Komisji Europejskiej, przekaże je oczywiście ministrowi rolnictwa Czesławowi Siekierskiemu, tak aby w waszym imieniu mógł rozmawiać z KE – mówiła Kubas-Hul.
Jak dodała wojewoda Teresa Kubas-Hul, służby na granicy odpowiedzialne za kontrolę towarów, pracują w trybie całodobowym, zarówno te podległe pod wojewodę jak i ministra.
- Dokładnie obserwujemy co się dzieje z tym towarem. Wiemy doskonale, że ten transport wyjeżdża poza Polskę, ale też obserwujemy bardzo wzmożony ruch na Litwę i Łotwę. To już jest wyzwanie na poziomie europejskim by znaleźć rozwiązanie na to, żeby te towary nie wracały do nas - zaznaczyła Teresa Kubas-Hul.
W kwestii likwidacji Europejskiego Zielonego Ładu, wojewoda odpowiedziała rolnikom szczerze – szans na to raczej nie ma, można jedynie rozmawiać o konkretnych rozporządzeniach UE, tak by były bardziej akceptowalne przez rolników.
Rolnicy dziękowali wojewodzie za możliwość przekazania postulatów i rozmowę, podkreślali, że czekają na efekty jej działań.
- Jesteśmy kulturalni, ale nasza cierpliwość ma też swoje granice - mówił na koniec spotkania z wojewodą Jerzy Bednarz.
Ogólnopolski protest rolników ma trwać do 10 marca i polegać głównie na blokadach w rejonie przejść granicznych.
Karol Woliński
Zdjęcia: Maciej Terpiński i Viperis