Nasz Czytelnik ma dowody. Przewłaszczenia był winny znany polityk, a nie ksiądz

KATEGORIA: MIEJSCA / 4 sierpnia 2019

Dzisiejsza świątynia na Wzgórzu Magdalenka w Malawie

W ubiegłym tygodniu ukazał się TUTAJ na portalu CzytajRzeszów.pl bardzo interesujący i godny polecenia artykuł opisujący wzgórze Magdalenka w Malawie i długą jego historię.

Autor poruszył przy tej okazji sprawę „niegodziwego rozebrania i przewiezienia do siebie” kościółka z Malawy do Krasnego przez księdza Jana Bzowskiego. Powołał się przy tym na skargę drugiego księdza Jana Pokrzywnickiego z Malawy złożoną w sądzie biskupim w Przemyślu w 1625 r. Czytelnik mógł sobie wyrobić po tym fragmencie opinię, że „afera” dotyczyła sporu dwóch duchownych o przywłaszczenie dóbr.

Miałem kiedyś okazję badać dokumenty na ten temat i sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Stał za nią człowiek znacznie bardziej wpływowy.

Ksiądz Jan Bzowski z Krasnego w rzeczywistości brał jedynie drugoplanowy udział w „zniknięciu” kościółka ze wzgórza Magdalenka w Malawie. W odpowiedzi na pozew w sądzie biskupim czytamy, że wg zeznań pozwanego „on tego kościoła nie burzył ani nie przenosił, ale zastał go już gotowy, przeniesiony przez pana kasztelana”.

Dokumenty z wizytacji biskupiej w parafii Krasne odbytej kilkanaście lat później (1638 r.) rzucają dalsze światło na zatarg o kościółek ze wzgórza. Tu cytat:

„W roku 1624 ksiądz Pokrzywnicki (z Malawy) szczególnie hucznie obchodził ze swoimi komilitonami swój tryumf nad Tatarami, nie bacząc na okoliczne zgliszcza i ludzi przyprowadzonych nagle do nędzy. Zgniewało to kasztelana, który przeniósł kościółek do Krasnego.”

Dalej te same dokumenty z wizytacji podają, że ksiądz biskup zgodził się na pozostawienie rozszerzonego drewnianego kościoła w Krasnem.

Zarówno w jednym, jak i w drugim przytoczonym dokumencie osoba odpowiedzialna za decyzję usunięcia kościółka ze wzgórza Magdalenka była określana jako „kasztelan” bez podania nazwiska. Możemy jednak łatwo ustalić, kim była ta osoba i dlaczego mogła podjąć taką decyzję.

W dawnej Rzeczpospolitej tytułu urzędów publicznych miały wielkie znaczenie i często bardziej opisywały osobę niż jej imię i nazwisko. Była to częsta praktyka zarówno w ówczesnej mowie potocznej, jak i w dokumentach pisanych. Na przykład osoby z danego terenu, gdy słyszały określenie „kasztelan” czy „starosta”, wiedziały, że chodzi o „ich” kasztelana lub starostę. W tym przypadku chodziło bez wątpienia o Mikołaja Spytka Ligęzę – właściciela Rzeszowa, Krasnego i Malawy właśnie. Król nadał mu godność kasztelana sandomierskiego, zasiadał więc w Senacie i był znanym w Rzeczpospolitej politykiem.

Po najeździe tatarskim w 1624 r. wiele miejscowości i kościołów na Podkarpaciu legło w gruzach. Ten właśnie los spotkał świątynię w Krasnem. Uchowały się jednak oba kościoły w Malawie – ten główny parafialny i ten pomocniczy na wzgórzu Magdalenka, który chyba był obwarowany parkanem i gdzie bronił się przed najazdem ksiądz Pokrzywnicki ze swoimi ludźmi. Proboszcz parafii Malawa zbyt się widocznie cieszył faktem uratowania siebie i swoich kościołów i nie zwracał uwagi na dramat sąsiadów. Właściciel dóbr zatem, który jako fundator kościołów uważał, że ma prawo dysponować budynkami, podjął decyzję, która równo podzieliła dwie świątynie na dwie parafie – Malawę i Krasne.

Podsumowując, w przypadku opisanego zniknięcia kościółka ze wzgórza Magdalenka bardziej uzasadnione jest mówić o przewłaszczeniu, a nie o przywłaszczeniu. Oto i cała historia.

Czytelnik

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4