Kiedy zapowiadana „rewolucja” w komunikacji miejskiej? Nie tak prędko…

KATEGORIA: KOMUNIKACJA / 21 lutego 2020

Fot. Karol Woliński

Jeszcze w 2018 r. zapowiadano istotne zmiany w rozkładach i trasach linii rzeszowskiej komunikacji miejskiej. Były nazwane one nawet „rewolucją”. Mówiło się o dacie 1 lutego 2019 r. Skończyło się tylko na zapowiedziach. Ostatecznie urzędnicy z ratusza i Zarządu Transportu Miejskiego zdecydowali się na ewolucję.

W jej ramach sukcesywnie na kolejnych liniach zmieniane są czasy przejazdów, co ma pomóc w doprowadzeniu do zgodności faktycznego przyjazdu autobusów na przystanek z czasem rozkładowym. Przykładowo najbliższa taka zmiana wejdzie 24 lutego i dotyczy rozkładów jazdy linii nr 43 i nocnej N2.

Rok temu ustalono także, że pewne zmiany, w tym wynikające z sugestii płynących z osiedli będą wprowadzane stopniowo. Jedną z takich zmian było skrócenie od 1 października ub. r. na wniosek Rady Osiedla Załęże trasy linii nr 11. Autobusy łapały na niej stale gigantyczne opóźnienia. Zmiana wywołała kontrowersje i sprzeciw mieszkańców osiedla Nowe Miasto odciętych od „jedenastki”. Choć w zamian całodzienną i całotygodniową stała się linia nr 32 to mieszkańcy nie mogli pogodzić się z nowym stanem rzeczy. Ostateczne po interwencjach Rady Osiedla Nowe Miasto (z którą zmiany nie konsultowano) w styczniu uruchomiono nową linię nr 7, która łączy to osiedle m.in. z ulicą Dąbrowskiego.

Jak widać próby optymalizacji tras komunikacji miejskiej napotykają opory. Decydują przyzwyczajenia, ale także taryfa biletowa, która wciąż nie zachęca np. do przesiadek jak to się dzieje w wielu miastach. Elementem prawdziwej optymalizacji musi być m.in. skrócenie przynajmniej niektórych linii, dlatego, że im dłuższa i bardziej powikłana trasa, tym większe opóźnienia i mniejsza częstotliwość kursów. Niestety oczekiwania niektórych Rad Osiedli i części mieszkańców idą niekiedy w innym kierunku.

Problem w tym, że na transport miejski w ostatnich latach wydano setki milionów złotych, za co kupiono nowe autobusy, pojawiły się systemy informacji pasażerskiej, modernizowane są przystanki i zatoki przystankowe, a także część ulic. Te zmiany, choć pozytywne, nie przekładają się jednak na odczuwalną na poziomie przeciętnego mieszkańca efektywność komunikacji. Tymczasem na głębokie zmiany dotyczące tras i rozkładów decydują się mniejsze od stolicy Podkarpacia (wcześniej np. Mielec, a niedawno Przemyśl). Rzeszów w tej dziedzinie został wyraźnie w tyle.

Jeszcze przy okazji realizacji pierwszego programu transportowego za kilkaset tysięcy złotych powstał na zlecenie miasta raport firmy z Gdyni. Jednym z jego wskazań było szybkie opracowanie nowego schematu rozkładów jazdy i zmiany w taryfach. Minęło kilka lat i zasadnicze wnioski z tego dokumentu do tej pory w zasadzie nie zostały wdrożone.

O wprowadzenia rozwiązań w zakresie usprawnienia i promocji transportu publicznego zabiegali jesienią ub. r. radni klubu Prawa i Sprawiedliwości. W przygotowanej uchwale wyliczali kilka rodzajów prowadzących do tego celu działań. Chodziło m.in. o stworzenie jednolitego rozkładu jazdy i jednolitego biletu aglomeracyjnego, wprowadzenie atrakcyjnego cenowo biletu rocznego (365 zł), biletów czasowych, optymalizacji rozkładów jazdy i budowę parkingów park&ride przy głównych trasach wlotowych na obrzeżach miasta dobrze połączonych komunikacją miejską z centrum Rzeszowa. Jak ma w zwyczaju rządząca większość z Rozwoju Rzeszowa i Platformy Obywatelskiej, projekt radnych PiS został jednak zdjęty z porządku obrad, tym samym uniemożliwiając dyskusję na temat zmian w komunikacji miejskiej.

Kiedy więc doczekamy się zmian, które sprawią, że komunikacja zbiorowa będzie atrakcyjniejsza i stanie się prawdziwą alternatywą dla samochodu? Radni niedawno przyjęli aktualizację „Planu Zrównoważonego Rozwoju Publicznego Transportu Zbiorowego na lata 2014-2020 dla miasta Rzeszowa i gmin ościennych, które zawarły z Gminą Miasto Rzeszów porozumienia w zakresie organizacji transportu publicznego”. Z dokumentu tego dowiadujemy się, że w 2020 r. w ramach tworzenia nowego planu transportowego (który ma obowiązywać od 2021 r.) opracowana zostanie „koncepcja optymalizacji eksploatacyjnej rzeszowskiej komunikacji miejskiej”.

Ma być ona oparta na analizie wyników dotychczasowych kompleksowych badań wielkości popytu. Jak twierdzą urzędnicy, zostanie ona poddana następnie konsultacjom społecznym i dopiero wówczas ustalone zostaną ostateczne propozycje tras każdej z linii. Ich wdrożenie, wraz z odpowiednią techniką opracowania rozkładów jazdy ma zapewnić „oczekiwany przez rzeszowian efekt rytmicznej obsługi kilkoma liniami najważniejszych ciągów komunikacyjnych miasta”. Nowy plan ma uwzględniać planowane inwestycje integrujące transport jak parkingi P&R, wspólny bilet aglomeracyjny i Podmiejską Kolej Aglomeracyjną.

Na razie miasto dopiero rozpoczyna dyskusję nad założeniami nowego planu transportowego. Jak więc widać, na prawdziwą optymalizację i większe zmiany w komunikacji miejskiej musimy znowu poczekać. Pytanie, jak długo jeszcze?

Krzysztof Kuchta

  

Redaktor naczelny: Barbara Kędzierska
Wydawca
"Siedem - Barbara Kędzierska"
PORTAL INFORMACJI I OPINII
redakcja@czytajrzeszow.pl
35-026 Rzeszów, ul. Reformacka 4